Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Chiny » O tłumaczach – przy okazji wizyty Premiera w Chinach

O tłumaczach – przy okazji wizyty Premiera w Chinach

Tak się zastanawiam, przy okazji wizyty Premiera w Chinach, jak też pracują nasi (ze strony polskiej) tłumacze. Bo wiadomo – Premier może mówić swoje, ale najistotniejsze jest, co powie tłumacz.

Przy tej okazji wspomniałem na pewne – nieodległe – zdarzenie. Otóż w tygodniu poprzedzającym wyścig Formuły 1 w Szanghaju hotel Sofitel zorganizował bankiet, na który została zaproszona Helena. Wybraliśmy się więc oboje – ja zastanawiając się, czy już się w Szanghaju pojawili wszyscy kierowcy, zaś Helena, czy ubrać się bardziej oficjalnie, czy może zwyczajnie (ot – taka różnica między kobietami a mężczyznami).

Rozpoczęła się uroczystość, na środek wyszła liczna reprezentacja biura sprzedaży hotelu, przywitała gości i rozpoczęła bankiet od odśpiewania piosenki (na melodię znanej chińskiej pieśni) zachwalającej hotel. Hmm. Niech będzie, że to napisałem – było to urocze. (Ok. Napisałem).

Po tym występie wokalnym na scenie pojawił się główny menedżer hotelu, obcokrajowiec (to ważna uwaga). Przywitał wszystkich gości, życzył udanych wrażeń w czasie bankietu. Zaś na koniec podziękował swojemu zespołowi, żartując przy okazji, że na całe szczęście on nie musiał śpiewać. Zaśmiało się raptem kilka osób – rozumiejących po angielsku. Dla pozostałych gości – jedna z Chinek tłumaczyła na chiński – jej szef wita wszystkich gości, życzy udanych wrażeń w czasie bankietu i na koniec dziękuje także zespołowi za udany występ i sam żałuje, że nie mógł do nich dołączyć, nie miał jednak czasu na ćwiczenie śpiewu.

Czyż bycie tłumaczem nie jest wspaniałe?

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: , , , , , ,

9 komentarze(y) do wpisu: "O tłumaczach – przy okazji wizyty Premiera w Chinach"

  1. stas says:

    Oczywiście, że tłumacz moze zrobic wszystko. I dobrze, że jest często mądrzejszy od tego którego tłumaczy. Tak na marginesie to ostatnio na blogu pewnym wyczytałam wyjaśnienie fenomenu naszego mędrka Europy/!!!- pisownia celowa!!!!/
    Otóz tłumacz tak go tłumaczył, zeby nikt sie nie zorientował w poziomnie lotnosci umysłu. Fajne…

  2. jerzy says:

    Wojtku!
    ja myślę ,że najwięcej premier myślał w ostatnich dniach jak “wytłumaczyć” w Polsce ,że Irlandia to już nie ta Irlandia!
    Na razie z tego co mówi(albo nic nie mówi)rząd my nic nie rozumiemy…a wysuszanie rynku kapitałowego w Polsce płynie z siłą wodospadu!
    Pozdrawiam serdecznie Ciebie i twoją ukochaną Helenę!
    Jerzy P.

  3. maydox says:

    Stas – no cóż. Mędrkowanie nigdy nie było wysokich lotów 😉

    Jerzy P. – dziękuję bardzo za odwiedziny, wpis i życzenia dla nas. Helena serdecznie ‘odzdrawia’. Zaś co do Premiera – takie niestety są efekty, że jak się obiecywało Irlandię, to teraz trzeba się nagimnastykować, żeby to wszystko odkręcić.

  4. jerzy says:

    Wojtku!
    Dzięki Tobie i Helenie za miłe pozdrowienia.Swoją drogą znam tłumacza Pana Premiera- b. pozytywna postać.
    Pozdrawiam

  5. stas says:

    No cóż pierwszy mędrek/!!!/ obiecywał drugą Japonię, ten mądrzejszy/!!!? drugą Irlandię ….
    Odkręcić to tu nie ma co , no chyba że strumień myślenia. Przeciętny młody nie wie co to demagogia.

  6. Wojtek says:

    Jerzy P. – nie miałem niestety okazji poznać tłumacza. Czy mamy tylko jedną osobę, która pracuje jako tłumacz języka chińskiego?

    Stas – Japonia, Irlandia – a tu trzeba po prostu rękawy zakasać i zacząć pracować a nie kombinować

  7. Rysiu says:

    Hej Wojtku!
    Co do drugiej Irlandii i Japonii, to mi się nieodżałowany Kabaret “Tey” przypomina. Smoleń do Laskowika: “A czemu to niby, Panie kolego, drugiej Japonii nie możemy zbudować?”. Laskowik na to: “Uważajcie, kolego Mecenasie, żeby druga Kambodża nie wyszła”:D:D:D No właśnie…
    A jeśli chodzi o naszego Europejskiego Mędrca, to dzielę się anegdotą z maja br. Trafiłem na zjazd zacnej organizacji European Democrat Students, w Gdańsku. Z 60 młodych ludzi, z całej UE, ale też Gruzji, Ukrainy, Izraela… Wykład Wałęsy, po polsku oczywiście, tłumaczka “walczy”. Wałęsa tworzy: o globalizacji, o tym jak chce ratować świat, ale świat tego nie docenia, etc.;) I nagle… wyjeżdża z tym słynnym dowcipem o Żydach (czemu Mojżesz prowadził Żydów przez M. Czerwone? Bo wstydził się iść z tą hołotą przez miasto…). Podkreślam – na sali działacze z Izraela. Wałęsa ahahany, my patrzymy z przerażeniem na tłumaczkę, a ta, z niezmąconym spokojem na twarzy tłumaczy: Bo dlaczego Mojżesz prowadził Żydów przez M. Czerwone? Przecież nie dlatego, że nie CHCIAŁ iść przez miasto…:):):) Respect. Wtedy zobaczyłem, że te opowieści o tym, że Wałęsa jest tak dobrze odbierany na Zachodzie m.in. przez to, że jest tłumaczony przez świetnych, mających doskonałe wyczucie tłumaczy, WCALE nie jest przesadzone.

  8. maydox says:

    Rysiu – dlatego też tym polskim ‘wizjonerom’ dziękuję za pomysły robienia z Polski drugich Japonii, Irlandii, czy jakichkolwiek innych krajów.

    A co do tłumaczy – potwierdzasz słowa Stas’a. Ja zawsze współczuję tłumaczom, których zadaniem jest wychodzenie obronną reką z takich sytuacji.

    Oczywiście za kilka lat Mędrek Europy będzie sie znowu puszył i nadymał, czego to nie zrobił dla UE… Jeśli USA ma być żandarmem świata, to Mędrek zasłuży na tytuł zbawcy świata…

  9. stas says:

    No i szkoda, że tak łatwo manipulować opinią publiczną i wmawiać wielkość i przywoływać, pojęcie ikony i takie tam inne co najmniej nie na miejscu w tym porzypadku argumenty odnośnie Mędrka
    i paru jeszcze innych wielkich.
    Typu dlaczego kierowca najechał na wielkiego, który zmienił pas i znalazł się tam gdzie nie powinien.
    I polecam do przeczytania dramat Jerzego Szaniawskiego pt. “Żeglarz”. Stawia tam pytanie bardzo aktualne, o obecność i jakość tych tak zwanych teraz ikon.