Zapiski z Chin » Chiny » Świątynia LingYin – czyli buddyzm zen w Chinach
Świątynia LingYin – czyli buddyzm zen w Chinach
18 November, 2008 | 7 komentarze(y)
Znalazł się i czas w Hanghzou na zwiedzenie buddyjskiej światyni (Lingyin lub Yunlin – znana jest pod dwiema nazwami). Obiekt podobno ciekawy, więc i tak sobie czas zaplanowaliśmy, żeby móc to miejsce odwiedzić.
Przyznam się szczerze, że jest to na pewno miejsce, gdzie można by się zrelaksować i wyciszyć. Problemem jest tylko (wiem, powtarzam się) liczba ludzi, jaka odwiedza to miejsce. Nie jestem niestety typem, który w środku zatłoczonego autobusu potrafi się kompletnie wyłączyć i medytować o sprawach nieziemskich – a tak częstokroć czuję się w trakcie zwiedzania w Państwie Środka. Jasne – można się przyzwyczaić.
Można też kombinować – np. zwiedzać w czasie posiłków. Plusem jest bez wątpienia to, że trudno się tutaj zgubić – zawsze się znajdzie ktoś, kto zna drogę (lub będzie udawał, że zna).
Tak czy inaczej – trzeba sobie radzić 🙂
—–
Dotarliśmy przed południem po krótkiej, półgodzinnej, jeździe. Pogoda świetna – w moim rozumieniu (czyli około 18 stopni, bezdeszczowo, słonecznie) – dla Heleny trochę za zimno. Wszystkim się nie da dogodzić 🙂
Zakup biletów odbył się w tempie ekspresowym, co było zaskoczeniem, zważywszy na tłumy ludzi dookoła. Na całe szczęście sporo grup, a w takim przypadku bilety kupuje tylko jedna osoba – przewodnik.
Potem jeszcze chwila szukania wejścia i jesteśmy. Hmm. No to trzeba się rozejrzeć, gdzie jesteśmy.
Wejście do światyni i niespodzianka. Okazało się, że bilety, które włąśnie zakupiliśmy upoważaniają tylko do zapoznania się z kompleksem leśno-parkowym. Za wstęp do światyni trzeba uiścić kolejną opłatę – co też robimy.
Po chwili już zmierzaliśmy do wejścia. Na przywitanie – zderzenie techniki z tradycją. Osobiście nie przepadam za takimi zestawami, ale może to kwestia gustu?
Kompleks świątynny jest spory. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć wszystko dokładnie, to pewnie i pół dnia można tutaj spędzić. Nie jestem specem od buddyzmu, więc nie będę pisał tutaj z miną znawcy, że wiem, co, jak i dlaczego. Nie wiem (ewentualnie – wiem, że nie wiem 😉 ).
Dlatego też – po prostu garść zdjęć i kilka podstawowych informacji.
Sama światynia, jak już wspomniałem, została wybudowana w IV wieku, a dokładniej rzecz biorąc w roku 326 roku za sprawą mnicha HuiLi (pochodził z Indii) i uchodzi za jedną z większych świątyń buddyzmu Zen w Chinach.
Statua siedzącego Buddy (Sakyamuni Budda) jest podobno największą taką statuą w Chinach – ma niemal 25 metrów wysokości (zdjęcie tego nie oddaje).
Całkiem sporo modlących się Chińczyków:
A oto i zwiedzający 🙂
I na koniec:
Pierwsze zdjęcie – pochodzi z sali 500 mnichów. Jak można się domyślić w sali znajduje się 500 takich figur, każda z postaci patronuje czemuś innemu. Taki swoisty poczet świętych – jeśli można to do czegoś porównać.
Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: buddyzm, buddyzm zen, China, Chiny, Hangzhou, Szymczyk, świątynia Lingyin, zen
7 komentarze(y) do wpisu: "Świątynia LingYin – czyli buddyzm zen w Chinach"
Wpisy archiwalne
- November 2024
- September 2024
- July 2024
- May 2024
- April 2024
- March 2024
- January 2024
- December 2023
- November 2023
- October 2023
- September 2023
- August 2023
- July 2023
- June 2023
- May 2023
- April 2023
- March 2023
- February 2023
- January 2023
- December 2022
- November 2022
- October 2022
- September 2022
- August 2022
- July 2022
- June 2022
- May 2022
- April 2022
- March 2022
- February 2022
- January 2022
- December 2021
- November 2021
- October 2021
- September 2021
- August 2021
- July 2021
- June 2021
- May 2021
- March 2021
- February 2021
- January 2021
- November 2020
- September 2020
- August 2020
- July 2020
- June 2020
- May 2020
- April 2020
- March 2020
- February 2020
- January 2020
- October 2019
- August 2019
- April 2019
- December 2018
- October 2018
- September 2018
- June 2018
- May 2018
- December 2017
- November 2017
- June 2016
- February 2016
- October 2015
- September 2015
- February 2015
- January 2015
- October 2014
- September 2014
- July 2014
- May 2014
- April 2014
- March 2014
- January 2014
- December 2013
- November 2013
- October 2013
- August 2013
- July 2013
- June 2013
- May 2013
- April 2013
- January 2013
- November 2012
- October 2012
- August 2012
- July 2012
- June 2012
- May 2012
- April 2012
- March 2012
- February 2012
- January 2012
- November 2011
- October 2011
- September 2011
- August 2011
- July 2011
- June 2011
- May 2011
- April 2011
- March 2011
- February 2011
- January 2011
- December 2010
- November 2010
- October 2010
- August 2010
- July 2010
- June 2010
- May 2010
- April 2010
- March 2010
- February 2010
- January 2010
- December 2009
- November 2009
- October 2009
- August 2009
- July 2009
- June 2009
- May 2009
- April 2009
- March 2009
- February 2009
- January 2009
- December 2008
- November 2008
- October 2008
- September 2008
- August 2008
- July 2008
- May 2008
- March 2008
- February 2008
- January 2008
- December 2007
- November 2007
- October 2007
- September 2007
- July 2007
- June 2007
- May 2007
- April 2007
- March 2007
- February 2007
- January 2007
- December 2006
- November 2006
- September 2006
- July 2006
- June 2006
- May 2006
- April 2006
- March 2006
- February 2006
- January 2006
- December 2005
- November 2005
- October 2005
- September 2005
Najnowsze komentarze
- stas on Eutanazja w Chinach. Przypadek ShaBai.
":) zgadzam się - zbliżamy się do absurdu- ludzie się nie cieszą prawie nicz…" - Wojciech on Eutanazja w Chinach. Przypadek ShaBai.
"Stas - jej historia pokazuje jedynie, jak sie ludziom zmieniaja priorytety. Mam …" - stas on Eutanazja w Chinach. Przypadek ShaBai.
"No cóż - w tym temacie jest tyle spraw do przedyskutowania- że trudno krótko…" - stas on “Słodki” tajfun w Szanghaju
"No i właśnie to robi wrażenie jak oni są zorganizowani- i jak to wszystko dz…" - Wojtek on “Słodki” tajfun w Szanghaju
"Stas - tu rzadzi jedna partia, wiec trudno, zeby byly przepychanki ;-) A co do l…"
No rzeczywiście robi to wrażenie…
A nastrój sakrum jak w naszych świątyniach. Czyli jednak sfery religii nie udało się wyeliminowac z życia ludzi…..
Stas – pewnie zupelnie sie wyeliminowac nie da. Chociaz mimo wszystko odnosze wrazenie, ze tutaj to jest bardziej traktowane na zasadzie – nie zaszkodzi sie pomodlic, bo a nuz w czyms to pomoze.
Choc moze sie myle i u nas jest dokladnie tak samo?
No właśnie u nas jest podobnie. Ale myślę, że ludzie podświadomie wierzą i tego się nie da wykorzenić urzędowo.
Żeby rozmowa nie była czysto filozoficzna- piękne są wnętrza tej świątyni. Ciekawi mnie, czy ci święci w liczbie 500 mają swoje indywidualne imiona. Byłby to całkiem spory katalog i czy wspólcześni noszą te imiona.
Witaj Wojtku, ciekawie czyta sie Twoje relacje i spostrzezenia, zawsze interesujaco jest porownywac wlasny swiat z tym widzianym innymi oczyma.
Zapraszam do odwiedzenia mojego blogu – ostrzegam, ze potwornie sie rozpisuje:
http://yaleike.blogspot.com/
Stas – tak, każdy z mnichów ma własne imię.
YLK – dzięki za wizytę w skromnych progach. Twój blog bym chętnie poczytał (że się rozpisujesz? Podejrzewam dlaczego, myślę zresztą nad dłuższym wpisem poświęconym pisaniu o Chinach 🙂 ), ale niestety nie mam dostępu do stron na Blogspocie. Cóż. Mam nadzieję, że to tylko tymczasowy problem.
Probuj dalej, rzeczywiscie z jakichs blizej mi nie znanych przyczyn zdarzaja sie czarne dziury dostepnosci do bloga. Ja wowczas korzystam z programu Hotspot Shield i moge bez problemu wejsc na strone bloga. Niemniej jak pisalem problemy sa zawsze chwilowe, choc regularne.
Rzeczywiście bardzo przyjemnie się czyta i tak jak nieraz pisałam proszę więcej opisów o Chinach , zwyczajach itp.Pozdrawiam Was serdecznie.