Zapiski z Chin » Chiny » Lepszy bo droższy, droższy bo lepszy.
Lepszy bo droższy, droższy bo lepszy.
Witam wszystkich już w atmosferze świątecznej (choć praca wre). W Chinach tych świąt oczywiście nie widać tak, jak widać je zapewne w Polsce, ale jak się okazuje można kupić i w Chinach kilka świątecznych ozdób.
Świętować, nie świętować – zarobić zawsze warto…
Przy okazji tych świąt i tego, co zazwyczaj się w Chinach dzieje przy okazji świąt (dzikie tłumy w miejscach mających cokolwiek wspólnego z określeniem ‘miejsce turystyczne’ oraz wszechobecne reklamy zachęcające do … zakupów), dzisiaj o reklamach, które wpadły mi w oko. Nie są to najnowsze reklamy (choć obie pochodzą z tego roku), ale są dosyć wymowne. Tak, zachęcają do zakupów. Ale chwyt reklamowy na obu jest prosty/prostacki jak budowa pałeczek do jedzenia – ot, kawa na ławę, bez zbędnych subtelności.
Zaczynamy – Walentynki 2014. Żeby nie tracić czasu i od razu dotrzeć do odbiorcy autorzy popisali się podziwu godną bezpośredniością. Wiadomo – zdaniem autorów tej reklamy – w Walentynki ludzie myślą tylko o jednym (poza zakupami rzecz jasna).
Wino i prezerwatywy – niezbędnik walentynkowy wg chińskich speców od reklamy pewnej strony sprzedażowej
Druga reklama równie subtelna. Firma zajmująca się pośrednictwem w zakupie biletów lotniczych i rezerwacji hoteli (z której usług przez kilka pierwszy lat życia w Chinach bardzo często korzystałem – bo byli szybcy, sprawni i oferowali bardzo dobre ceny). Nie ma to jak zachęcić ludzi do zniżkowych biletów i rezerwacji widokiem prostej drewnianej trumny – bo w końcu możnaby nie zdążyć załapać się na promocję, a tu ceny aż o 20% niższe. Żyć nie umierać…
Firma Ctrip powinna lepiej wyeksponować ct R I P w nazwie. Wtedy i trumny będą mogli sprzedawać i nie będzie to dziwne
A na koniec krótka scenka rodzajowa, tlumaczenie moje, tak jak zreszta i rozmowa moja – klienta (potencjalnego) z obsługą infolini:
(po wcześniejszych uprzejmościach i bla-blaniu w końcu zaczynamy rozmawiać o szczegółach)
– To czym w takim razie różnią się te dwa modele? – pytam ja, rzecz dotyczy dwóch modeli rowerów stacjonarnych, które z opisu na stronie internetowej firmy mają te same ‘bebechy’, ale cenowo różnica wynosi grubo powyżej tysiąca rmb (czyli powyżej 500pln).
– Ceną – odpowiada mi rezolutnie obsługujący mnie konsultant
– No tak, to że ceną to widzę, pytam czym jeszcze, bo ze specyfikacji wynika, że oba rowery są identyczne – próbuję dociec przyczyny różnicy w cenie.
– Naprawdę? Nie mogą być identyczne, bo się różnią ceną – to kolejna głęboka i słuszna myśl. Też tak myślalem.
– No więc właśnie dlatego pytam, jaka jest rożnica między tymi rowerami. Na Waszej stronie internetowej oba modele mają podaną taką samą specyfikację – drążę temat. Już wiem, że nic się tutaj nie dowiem, ale że mam akurat minutę, to postanawiam podrążyć.
– Ten droższy model jest lepszy – w końcu jakiś ‘konkret’.
– W czym jest lepszy? Ma lepsze programy? Lepsze siodełko? – skoro lepszy,to trzeba się dowiedzieć w czym, nieprawdaż?
– Jest nowszy, to jest nasz model na ten rok.
– Aha, czyli specyfikacja jest taka sama, ale za ‘nowszy’ rower w kolekcji 2014 mam zapłacić ponad 1000rmb więcej?
Tu cisza przez chwilę. Chyba przesadziłem w dociekliwością. Tego w Chinach nie wolno robić. Nie uzyskujesz tego, co chcesz, to znaczy często, że Twój rozmówca nie zna odpowiedzi, nie drąż więc, daj człowiekowi wyjść z twarzą. Idź po prostu wyżej (być może ktoś szczebel wyżej będzie bardziej zorientowany i będzie w stanie udzielić odpowiedzi).
– Ok, to przynajmniej już wiem, który jest nowszy rower. Co jeszcze powinienem wiedzieć? – wybawiam konsultanta z tarapatów.
– To może zróbmy tak, że mi powiesz, ile osób będzie korzystało z roweru? – ożywia się konsultant.
– Jasne, dwie osoby – odpowiadam
– A mogę wiedzieć ile wzrostu ma wyższy użytkownik i ile waży cięższy użytkownik? – dopytuje osoba po drugiej stronie?
– 185cm, 90kg.
– (-_-;) – tak, tak dostaję taką ‘buźkę’, którą oblewa zimny pot. Chyba na skali nie mieli takich postawnych użytkowników 😉
– Proponuję model C (czyli ani nie A, ani nie B, o któych rozmawiamy przez ostatnich kilka(naście) minut – wyrokuje w końcu konsultant. Cóż, tak się składa, że ja akurat lekcję odrobiłem, więc wiem, co mi się proponuje.
– To za drogi model. To jest najdroższy model jaki macie w ofercie, nie potrzebuję tylu funkcji – i jest to prawda, kosztuje grubo powyżej 7000rmb, co uważam za przesadę. Za tym większą, że ta sama firma sprzedaje ten model np w UK i to o wiele taniej, niż w Chinach, gdzie jest on produkowany.
Rozmowę wkrótce zakończyłem. Rezultat był taki, że musiałem się wybrać do dwóch sklepów firmowych żeby sprawdzić organoleptycznie oba modele (bo niestety w żadnym ze sklepów nie mają obu jednocześnie. Proponowano mi w obu sklepach, że przecież mogę sprawdzić i porównać oba modele na ich stronie internetowej, albo zadzwonić na ich infolinię 🙂 Morał z tego taki (dotyczy większości infolinii w Chinach) – nie ma za bardzo co liczyć na konkrety, grunt to się nie denerwować. Nazwy firmy nie podam, bo już ich tak za dużo reklam w tym tekście.
Wszystkich Czytelników pozdrawiam świątecznie: radosnych Świąt Wielkiej Nocy!
Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: Azja, blog o Azji, blog o Chinach, China, Chiny, Polacy w Azji, Polacy w Chinach, Polak w Chinach, Shanghai, Szanghaj, Wojtek Szymczyk, zapiski z Chin, Zapiski z Panstwa Srodka
Coraz ciekawsze teksty Wojtku :).
Nie komentuje za czesto,ale to nie znaczy, ze nie czytam.
Reklama jak zawsze dzwignia handlu.
Dzieki tez za zyczenia swiateczne.
Rowniez zyczymy wam wszystkiego najlepszego, przede wszystkim zebyscie byli szczesliwi i usmiechnieci. Hmm ja w sumie nie pamietam Heli smutnej ani wkurzonej :).
Pozdrawiamy
Kuba i Ania
Witaj Kubo,
A to dopiero niespodzianka! Ciesze sie, ze zagladasz, gdybys mial kiedys czas na jakiegos maila, to tez bym sie ucieszyl 🙂
Zyczymy Wam udanego lanego Poniedzialku, u nas juz pracowicie.
Pozdrawiam,
Wojtek
I tylko tyle? Tylko tegoroczny model zaproponował? Ostatnio byłem ne pekińskich targach motoryzacyjnych i ludzie tłumnie składali zamówienia na modele przyszłoroczne po super wysokich cenach, bo jak wiemy posiadanie w Chinach czegokolwiek jako pierwszy, przed innymi, to cnota.:D Hah
Jerry – pewnie w przypadku rowerow stacjonarnych w cenie sa tegoroczne 😉 Jeszcze nie tak rozwiniety rynek, jak na samochody 🙂