Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Chiny » Taksówki na południu

Taksówki na południu

Jako że ten tydzień spędzam na spotkaniach w fabrykach na południu Chin (Kanton – Guangzhou, Shenzhen), to i sporo czasu spędzam w samochodach, a co za tym idzie – także w taksówkach. I tak siedząc sobie w tych taksówkach, obserwujac co też się dookoła dzieje i ciesząc się, że choć przez chwilę mogę posiedzieć w klimatyzowanym samochodzie, różne rzeczy zwracają moją uwagę.

———————-
Taksówki w Guangzhou

W Guangzhou uwagę moją zwróciła informacja dla pasażerów. Otóż zgodnie z rozporządzeniem Biura Porządku Publicznego w taksówkach w Guanzghou na przednim siedzeniu mają prawo siedzieć wyłącznie kobiety i dzieci. Zdziwiłem się, widząc taki przepis, w związku z czym przeczytałem raz jeszcze. Nie pomyliłem się. Na przednim siedzeniu – kobiety i dzieci.

Zacząłem się zastanawiać, jakie to powody kierowały ustawodowacą, ale żeby być pewnym – zagadałem do taksówkarza. Ten uśmiechnął się najpierw, a potem zapytam mnie, skąd jestem.

Zdziwiłem się tym pytaniem, ale odpowiedziałem zgodnie z prawdę – z Europy (Polska nic by mu nie powiedziało, więc ograniczyłem się do ogólnikowego ‘Europa’). Tym niemniej – dodałem zaraz – mieszkam dłuższy czas w Szanghaju i tam takiej informacji w taksówce nie spotkałem. Może się niezbyt uważnie przyglądam taksówkom w Szanghaju (preferuję metro), ale nie przypominam sobie takiej treści.

Taksówkarz uśmiechnął się ponownie i zaczął mi tłumaczyć – że choć przepis ten niemal martwy, to jednak ma swoje uzasadnienie – że Guangzhou to miasto niespokojne, że przestępczość większa, że przepis służy temu, żeby się jakiś szaleniec nie znalazł (oczywiście mężczyzna), który taksówkarza sponiewiera.

Nie wiem, dlaczego miałby sponiewierać tylko siedząc na przednim siedzeniu, ale po co za dużo o tym myśleć. Jeśli jakiemuś taksówkarzowi w Guangzhou przepis ten uratował życie – chwała ustawodawcy.

I chylę czoła przed kobietami i dziećmi w Guangzhou – cieszą się sporym zaufaniem, jeśli nikt ich nawet nie podejrzewa o to, że mogliby coś przykrego taksówkarzowi zrobić.

———————
Taksówki w Shenzhen

Byłem akurat po całym dniu spotkań w Guangzhou (jak to się ładnie mówi – niby, że w jednym miejscu, ale od jednej fabryki do drugiej i dwie godziny można jechać) a tu jeszcze tego samego dnia chciałem się dostać do Shenzhen.

Kupiłem więc bilet na pociąg o 19, zaś już o 20 byłem w Shenzhen (szybkie linie – CRH – chwalę sobie, jedzie toto ponad 200km/h, czasu się nie traci. I podróż wychodzi godzinę, a nie jakieś dwie samochodem).

W Shenzhen – odczuwając już lekkie zmęczenie – udałem się na postój taksówek. Grupka cwaniaków próbujących sobie wywalczyć miejsce w kolejce na postoju ożywiła mnie trochę – nie ma to, jak po chińsku zwrócić uwagę Chińczykowi, żeby nie pchał się i grzecznie stanął na końcu kolejki jak Budda przykazał 😉

Kilkanaście minut później, siedząc już w taksówce uwagę moją zwrócił nagłówek siedzenia z przodu. A dokładniej – pokrowiec nagłówka, z jednym słowem – ‘środa’.

Najpierw zastanowiłem się, czy znam jakąś firmę o tak wdzięcznej nazwie. Nie znam. Poza tym nie ma adresu, ani numeru telefonu. I dopiero po chwili dotarło do mnie – kurcze, to dobry pomysł. W trakcie takiego maratonu, jaki mam w Kantonie, łatwo stracić rachubę czasu. W końcu liczę dni spotkaniami i nazwami firm. Na zasadzie: dzisiaj firmy A, B i. Jutro C i D.

Po kilku dniach takiego rachowania czasu można się zgubić w kolejnych dniach tygodnia. I nie ma wtedy nic lepszego, niż taka taksówka. Wsiadasz po całym dniu spotkań, rozpinasz koszulę pod szyją i z ulgą wpatrując się w nagłówek przypominasz sobie, jaki to też dzisiaj dzień 🙂

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: , , , , , , , , , ,

5 komentarze(y) do wpisu: "Taksówki na południu"

  1. Paweł says:

    Co do taksówek w Guangzhou, to nie wiem w jakiej jechałeś ale te z których podczas krótkiej wizyty korzystałem, były na prawdę mocno zabudowane, uniemożliwiając jakiekolwiek ataki ostrymi przedmiotami z tegoż miejsca z tyłu(prawdę mówiąc po nasłuchaniu się o przestępczości w Kantonie, odetchnąłem z ulgą, gdy witająca mnie firma, odbierała mnie wszędzie).

    Dla mnie jednak przepis durny. Może oparty na zdrowej statystyce, że to panowie się najzwyczajniej awanturują. Nie wiem – dużo bardziej racjonalne wydają mi się osłony z plexi, chroniące zarówno przed atakiem z przedniego jak i tylnego siedzenia, jakie są w Szanghaju.

    Co do taksówek z Shenzhen, to polecam nogę kurczaka, z ryżem, zupą i zestawem wszelkiego warzywa, z firmy ??? Xingqiyi (nota bene tajwańska firma). Mają na wynos mnogość barów (spotkałem od Bundu, przez JingAn po Hongkou.

    🙂

  2. maydox says:

    Paweł – owszem, taksówki w Guangzhou są całkiem nieźle ‘opancerzone’, ale i tak by pewnie nie do końca się sprawdziły przy szaleńcu z nożem na tylnym siedzeniu. Dla odmiany ciekawy fakt, że w Shenzhen w ogóle osłon nie ma 😉

    A co do przestępczości – hmm, pewnie trochę prawdy w tym jest – tym niemniej ja się w tym mieście czułem bezpieczny.

    Zaś jedzenie – jakoś mi ta nazwa nie pasuje. Jedzenie mają przygotowywane tylko w poniedziałek? 🙂

  3. stas says:

    Zagubiłam się w tej dyskusji. Co mają te taksowki do jedzenia?? Ale interesuje mnie jaka jest ta zupa.
    A jaki jest w ogóle poziom bezpieczeństwa w miastach chinskich?? Przy takich niby restrykcyjnych przepisach prawnych to powinno być cicho i spokojnie ???

  4. Paweł says:

    Jedzenie jest całotygodniowe, a polecam, bo to jedno z nielicznych miejsc, gdzie kawał kurczaka można zjeść za rozsądne pieniądze (w przeciwieństwie do jakiegoś stadium zmielonego z tekturą, tudzież jakoś inaczej przeze mnie odbieranej sieci KFC)

  5. maydox says:

    Stas – otóz tyle mają do jedzenia, że jedna z firm od jedzenia nazywa się “Poniedziałek” – co zważywszy na fakt, że zagłowki w taksówkach w Shenzhen są każdego dnia przykrywane nowymi nakryciami z kolejnymi dniami tygodnia – a co za tym idzie w poniedziałek zagłówkiem z wydrukowanym po chińsku słowem – Poniedziałek, ot i mają też darmową reklamę. Być może są też firmy Wtorek, Środa i Czwartek – aczkolwiek ja ich nie znam 😉

    Pawle – to był żart z poniedziałkowym jedzeniem. Swoją drogą mogliby ponegocjować z taksówkarzami i zamieszczać (przynajmniej w poniedziałek) swoje menu w tychże samochodach 😉