Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Chiny » Weekend nad jeziorem YangCheng

Weekend nad jeziorem YangCheng

Od kilku już miesięcy Chiny wracają do normalności. Nawet lokalne alarmy (jak w Wuhan, Pekinie czy ostatnio Urumqi/Wulumuqi) tego nie zmieniają – niemal całe Chiny funkcjonują normalnie. To szczególnie widoczne jest w miastach – ludzie już niemal cały czas bez maseczek, dystans jest umowny, z myciem/dezynfekowaniem podejrzewam też nie ma takiego reżimu jak jeszcze kilka miesięcy temu. Ale też liczba przypadków jest na tyle niska, że nie ma co panikować. To, co zostało wypracowane przy pierwszej fali, działa i będzie uruchomione ponownie, jak będzie potrzeba.

Co to jest?
– dystans społeczny / izolacja – jeśli będzie trzeba, będzie się wprowadzało miejscowe ograniczenia i nakazy izolacji/ograniczania poruszania się
– maseczki – jak okaże się, że trzeba je znowu nosić w przestrzeni publicznej (teraz jeszcze potrzebne są w urzędach, środkach komunikacji, niektórych biurach, sklepach – choć podejście do nich jest różne w różnych miastach)
– kody QR – ten system wygląda, że działa, choć działa pewnie bardziej na poziomie lokalnym (o czym więcej za chwilę)
– masowe testy – które wiele miast przeprowadzało dmuchając na zimne

To działa. Co zaś mogłoby działać lepiej? Jest kilka rzeczy:

– kody QR – każde w zasadzie miasto ma swój własny kod – ja obecnie mam osobny dla Szanghaju, osobny dla Ningbo, osobny dla Pekinu i osobny dla Guangzhou (w ubiegłym tygodniu miałem spotkania na południu, więc musiałem aplikować o odpowiedni kod). Czy są ze sobą połączone? Tego nie wiem, ale pewnie nie, w przeciwnym razie nie byłoby potrzeby ich aż tylu mieć

– hotele – jasne (i takie same) zasady przynajmniej w ramach tego samego miasta. Teraz tego brak i dzowniąc do trzech różnych hoteli w tym samym mieście, można uzyskać trzy różne informacje nt formalności jakie będą wymagane do zameldowania (nie zmieniają się dwa – pomiar temperatury i sprawdzenie logowań telefonu, czy nie było się w ciągu ostatnich 14 dni w regionie o średnim/wysokim ryzyku)

– takie samo traktowanie obcokrajowców, jak Chińczyków (teraz zaś np część hoteli obawia się o przyjmowanie obcokrajców, więc woli odmówić, niż stwarzać sobie jakieś trudności)

Skąd wiem, że te powyższe rzeczy nie funkcjonują do końca tak jak powinny?

Z doświadczenia. Oto w kilka tygodni temu chcieliśmy się wybrać do Suzhou na zasłużony odpoczynek. Miejsce wybrane, dla świętego spokoju zadzwoniłem do hotelu. Nie, nie wyjeżdzałem w ciagu ostatniego pół roku z Chin – zacząłem odpowiadać na pytania, jakie się pojawiły. Tak, mam zielony kod z Szanghaju, Ningbo. Do tego jeszcze z Pekinu. Nie, nie byłem w żadnych obszarach średniego/wysokiego ryzyka w ciągu ostatnich 14 dni. Tak, jestem obcokrajowcem, ale co to ma do rzeczy?

Jak się okazało, fakt, że obcokrajowiec chce się wybrać na wypoczynek przeważył. Dwa hotele poinformowały mnie, że jednak nie mogę w ich przybytkach nocować. Nie były to jakieś duże sieci – więc może dlatego bali się problemu z obcokrajowcem (każdy pobyt obcokrajowca zgłasza się na policję), w jednym z hoteli zresztą wprost powiedziano mi, że mogę się wybrać na własną odpowiedzialność, ale muszę się spodziewać wizyty policji i kogoś z miejscowego urzędu kontroli epidemiologicznej (czy jak to tam się zwie), więc odradzają.

Tak gwoli ścisłości – dotyczyło to miasta Suzhou. Okazuje sie, że Suzhou ma wyjątkowo wysokie wymagania (pisałem o moim pracowniku, który mieszka w Suzhou, a który po powroci z Pekinu został wysłany na obowiązkową 14-sto dniową kwarantannę). Inna sprawa, że informacje jakie otrzymywałem nt kodów też się różniły – jeden hotel mówił o lokalnym kodzie dla Suzhou. Drugi o ogólnochińskim (co to, to nie wiem, bo nic takiego nie funkcjonuje – no ale podobno jako obcokrajowiec powinienem mieć taki kod).

W końcu więc weekend spędziliśmy nie w Suzhou, a nad jeziorem YangCheng (słynącym w Chinach z krabów – polecam mój dawny wpis), gdzie wymagania były normalne i nikt nie robił problemów tylko dlatego, że przyjeżdza obcokrajowiec 🙂 Ludzi mało, pogoda rewelacyjna (odrobinę za gorąco, ale dało się przeżyć), więc udało się odpocząć na łonie natury.

 

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: , , , , , , , , , ,

2 komentarze(y) do wpisu: "Weekend nad jeziorem YangCheng"

  1. stas says:

    No zajadać gotowane na oczach konsumenta krabiki – no nie wiem – chyba jestem po stronie humanitarnego traktowania krabów 🙂 I co na to tamtejsi ekolodzy.
    U nas nawet pewna pani mówi o zwierzętach pozaludzkich – i aż nie wiadomo – śmiać się czy bać jaki z tego wniosek?
    Ale widok jest malowniczy- a jak wygląda miejscowość?

  2. Wojtek says:

    Takie kraby nie sa złe (znaczy się samo mięso), gorzej z dostaniem sie do tego mięsa – mnie takie ‘zabawy’ nie bawią, ale ludzie to lubią, więc ich sprawa.
    ‘Zwierzęta pozaludzkie’ – dobre, naprawdę dobre. Mam wrażenie, że niektórzy osuwają sie w śmieszność z szybkością światła.
    W mieście (Kunshan) nie byliśmy, nie było takiej potrzeby a i plan był taki, żeby się ‘wyłączyć’, co też się udało.