Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Azja, Chiny » Muzeum w Czengdu, czyli nie tylko pandy

Muzeum w Czengdu, czyli nie tylko pandy

Krótkie wakacje dobiegły końca, znowu niestety nie w Polsce dzieki COVIDowi, choć swoje też trzeba było przelecieć (3 godziny). Padło na Czengdu, czyli nieoficjalną stolicę pand a jak najbardziej oficjalną stolicę prowincji Sichuan.

Prowincja Sichuan niektórym może kojarzyć się z ostrym jedzeniem i będzie to skojarzenie prawidłowe, choć to takie bardziej jedzenie powodujące drętwienie języka, niż poczucie wyjątkowej ostrości, nazywa się to 麻辣; má là, czyli właśnie odrętwiające i ostre. Tym, którzy wolą po prostu ostre jedzenie do gustu przypaść powinno jedzenie z prowincji Hunan, gdzie je się 干辣; gān là czyli suche i ostre jedzenie.

W Czengdu nie zabrakło zatem wizyty u pand (na zobaczeniu których najbardziej zależało dziewczynom), ale i na inne miejsca znalazł się czas. Jednym z tych miejsc było muzeum miejskie, gdzie wśród całej masy eksponantów przeróżnych, w oko wpadła mi pewna książka. Książka niby niespecjalna, ot, raptem podręcznik do nauki chińskiego dla obcokrajwców, ale:

Primo – książka wydana w roku 1917
Secundo – zwróćcie uwagę na tematykę lekcji. Toż to niesamowity przykład tego, co w tamtych czasach (mówimy tu o latach 20 XX wieku) było konieczne obcokrajowcom w Chinach – przynajmniej jeśli chodzi o podstawy języka.

 

  1. Rozmowa z nauczycielem
    2. Zatrudnianie kucharza
    3. Zatrudnianie kulisa (uwaga – słowa ‘coolie’ jakie jest w podręczniku jest obecnie uważane z języku angielskim za przestarzałe, a co więcej – o podtekście rasistowskim)
    4. Zatrudnianie służącej
    5. Wydawanie poleceń kucharzowi
    6. Zamiatanie podłogi
    7. Mycie podłogi
    8. Odkurzanie
    9. Ustawianie mebli
    10. układanie/rozładowywanie pudeł
    11. kupowanie lektyki
    12. jazda lektyką
    13. podróżowanie lektyką
    14. na drodze
    15 wymiana dolarów
    16. wymiana srebra
    17. czyszczenie lampy
    18. zmywanie naczyń
    19. Kuchnia
    20. nakrywanie do stołu
    21. ustawianie jedzenia na stole
    22. gotowanie jajek
    23. gotowanie owsianki
    24. dostarczanie listu
    25. niesienie latarni
    26. kpowanie drewna na opał
    27. kupowanie węgla
    28. pranie odzieży
    29. prasowanie
    30. sypialnia
    31. łazienka
    32. trzymanie krowy

 

 

Autor tegoż podręcznika to nietuzinkowa postać – Omar Leslie Kilborn, Kanadyjczyk z urodzenia, który w 1891 zamiast podążyć za karierą naukową zdecydował się na misję w Chinach (w ramach misji kościoła metodystów, którego to był członkiem). Jest jednym z założycieli West China Union University i postacią zasłużoną dla rozwoju medycyny w Zachodnich Chinach (a szczególnie Czengdu, w którym to mieście mieszkał).

Dla zainteresowanych dodatkową lekturą o autorze tej książki polecam poniższy link do strony fundacji jego nazwiska.

Ciekawa, poza samym językiem, jaki był wówczas używany, jest np kwestia pieniędzy. Gdy czyta się teraz o wymianie np dolarów czy srebra, to brzmi to wyjątkowo abstrakcyjnie – bo trzeba wiedzieć, że wtedy miejscowe pieniądze nawlekało się na sznurki – po 1000 monet na jednym sznurku. Taki jeden sznurek mógł ważyć swoje, więc często korzystać trzeba było z pomocy do niesienia swojego portfela.

 

 

 

Do tego – jako że nawlekanie 1000 monet to dosyć monotonne i czasochłonne zadanie, zajmowali się tym ludzie, którzy zwali się qiánpù (錢鋪) i ich zadaniem było własnie liczenie i nawlekanie. Jako wynagrodzenie z każdego sznurka zabierali kilkanaście-kilkadziesiąt monet jako swoje wynagrodzenie. Tak więc takie ‘pęta’ niekoniecznie miały tysiąc monet, ale były traktowane jakby było ich 1000.

 

Qianpu liczący i nawlekający pieniądze na sznurki, zródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Qiánpù_stringing_cash_coins_(Village_Life_in_China_A_Study_in_Sociology_–_1899).jpg

 

Sznurki z monetami

źródło: https://en.m.wikipedia.org/wiki/File:Strings_of_cash_coins_(Village_Life_in_China_A_Study_in_Sociology_–_1899).jpg

 

Jest to fascynujące, jeśli pomyśli się o drodze, jaką przeszliśmy w ciągu tych zaledwie 100 lat! Obecnie w Chinach mówi się coraz częściej o cyfrowym yuanie, do tego gotówki jakby mniej, bo każdy korzysta z telefonu i czy to alipay, czy wechata które to pozwalają na płatności za pomocą telefonu i tychże aplikacji. Co tak swoją drogą rodzi czasami problemy, bo taka np awaria telefonu może nam pomieszać szyki.

 

Muzeum miasta Czengdu to oczywiście nie jedynie ta książka (choć dla mnie to wyjątkowo ciekawe znalezisko), ale cała masa różnych innych eksponatów. A dokładniej 6 pięter (choć szóste to jedynie kawiarnia, gdzie można napić się herbaty czy kawy i zjeść deser lub też jakiś lekki obiad), na zwiedzenie całości proponuję zarezerwować sobie przynajmniej 3 godziny jako absolutne minimum, choć dla bardziej dociekliwych można tam spędzić i cały dzień.

 

Dla tych, którzy będą mieli w przyszłości okazję odwiedzić Czengdu:

Muzuem miasta Czengdu: 中国四川省成都市青羊区小河街1号

oficjalna strona (w języku chińskim): https://cdmuseum.com

oficjalna strona w języku angielskim: https://cdmuseum.com/en/

 

Dla tych, którzy chcieliby zobaczyć namiastkę muzuem – zachęcam do spróbowania wirtualnej podróży pod tym linkiem

 

Wygląda to tak (można się obracać, krążyć w miarę swobodnie, do tego przybliżać – oczywiście to nie to samo, co w rzeczywistości, ale jest to jakaś namiastka):

 

Do Czengdu w moich wpisach jeszcze wrócę, bo kilka ciekawych rzeczy jest tam do zobaczenia.

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Azja, Chiny · Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , ,

5 komentarze(y) do wpisu: "Muzeum w Czengdu, czyli nie tylko pandy"

  1. Leszek says:

    Cześć Wojciech
    Z prawdziwą satysfakcją czytam Twoje zapiski.
    Polecam wszystkim moim znajomym.
    Pozdrawiam

  2. Wojtek says:

    Leszku, ciesze sie, ze wpadles! Za polecenia dziekuje – niech znajomi sie nie obawiaja i komentarze tez zamieszczaja 🙂

  3. baixiaotai says:

    Dobrze wiedzieć, następnym razem zarezerwujemy czas na to muzeum 🙂

  4. stas says:

    No historia pieniędzy ciekawa- u nas się mówi waliza pieniędzy- a tam chyba mówiono – sznur pieniędzy?:)
    Jak nie popatrzeć to Chiny to jedna wielka ciekawostka- a ilość zabytków wzbudza zazdrość- i pomyśleć, że pewnie gdyby nie zawirowania tzw. Wielkiej Rewolucji – to by ich było pewnie więcej.

  5. Wojtek says:

    BaiXiaoTai – polecam! Miejsce klimatyzowane, co docenia sie, jak na zewnatrz goraco 🙂

    Stas – zgadza sie, pewnie nigdy nie dowiemy sie, ile zostalo zniszczonych, choc to, co zostalo dalej robi wrazenie. No i tak po prawdzie to kazdy przedmiot to historia ktora mozna rozwijac i rozwijac