Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Azja, Chiny, Szanghaj » Szanghaj: (Czy) powoli wraca normalność (?)

Szanghaj: (Czy) powoli wraca normalność (?)

Choć lockdown Szanghaju w dalszym ciągu trwa, to jednak sytuacja się poprawia, choć na pozór tego nie widać.

Część mieszkańców, zamkniętych w swoich mieszkaniach może tego nie dostrzegać, ale sporo fabryk wróciło do pracy. Nie jest to normalna praca, bo pracują w tzw obiegach zamkniętych, czyli pracownicy nie mogą opuszczać fabryk, testowani są codziennie – ale przecież Zachodowi zależy jedynie na tym, żeby ich dobra docierały do nich na czas. To tak jak z gazem z Rosji – ludzi w ostatecznym rozrachunku interesuje, czy będą mieli czym ogrzać swoje domy/mieszkania i czy będą w stanie kupować produkty tak jak to tej pory. Nie oceniam tego podejścia, nie mi to robić.

Kuleje cała branża gastronomiczna/rozrywkowa/wypoczynkowa i to widać na dworcu kolejowym w Szanghaju po ludziach opuszczających Szanghaj – tych ludzi w mieście trzymała jedynie praca, teraz, gdy w ich sektorach jej nie ma, nie ma też dla nich powodu, żeby dalej przebywać w mieście, które nigdy, a już szczególnie teraz, do najtańszych nie należało.

Bolączką w dalszym ciągu jest zamieszanie z regulacjami – te uchwalane na górze są zbyt ogólnikowe, co powoduje, że niższe szczeble władz interpretują je na własną modłę.

Mój przykład – w dalszym ciągu jestem poza Szanghajem, próby ustalenia ponad wszelką wątpliwość, czy będę mógł przyjechać do Szanghaju nie powodzą się – inne informacje otrzymuję w Ningbo, gdzie obecnie przebywam, inne w Szanghaju. Co gorsza, w Szanghaju wygląda na to, że każdy dystrykt, ba – każde większe osiedle (te osiedla w Chinach liczyć mogą i po kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców) ustala sobie samo lokalne zasady. I tak np władze odpowiedzialne za moje osiedle wymyśliły sobie, że jeśli się pojawię, to muszę okazać test zrobiony w Szanghaju. Nic to, że wymogiem do wjazdu do Szanghaju jest okazanie negatywnego testu zrobionego zanim do Szanghaju się w ogóle wybiorę (rezultat ważny jest tylko 24 godziny). Nie trzyma się to więc kupy – bo skoro w Szanghaju i tak będą wymagać ode mnie raz jeszcze testu (mimo, że bedę miał takowy zrobiony w ciągu ostatnich 24 godzin), to po co robić go wcześniej? Równie dobrze możnaby robić testy przy wjeździe do Szanghaju – korków to by nie spowodowało, bo mało kto, poza kierowcami ciężarówek, przyjeżdża teraz do miasta – raczej, o czym wspomniałem powyżej, ludzie z miasta wyjeżdżają.

Życie tymczasem na naszym osiedlu toczy się. Ostatnio nawet odbył się ślub, gdzie oboje panna młoda i pan młody mieli znakomite designerskie kreacje Hazmat&Suit – jak widać nie chcieli czekać Budda wie do kiedy, tylko postanowili zrobić to, co planowali.

Tradycyjny orszak samochodowy, którym to Państwo Młodzi przejeżdzają do sali bankietowej tym razem zastąpić musiały zabawkowe pojazdy – świetny pomysł i brawa za poczucie humoru 🙂

Dla nas może to wydawać się dziwne, ale sporo ludzi w Chinach dalej planuje takie duże wydarzenia jak ślub pod konkretne daty, więc przełożenie ceremoni nie wchodzi wtedy w grę i nieważne czy lockdown, czy coś innego, to ślub odbyć się musi.

Hania dla odmiany postanowiła (niezamierzenie oczywiście) złamać sobie rękę w takich właśnie okolicznościach lockdownowych, jeżdząc na swojej dwukołowej deskorolce. Timing nie najlepszy. Znaczy się timing na złamanie nigdy nie jest dobry, ale złamanie w trakcie lockdownu, kiedy wyjście poza osiedle wymaga specjalnych przepustek to już w ogóle pech.

Na szczęście tutaj władze naszej części osiedla staneły na wysokości zadania i nie dość, że od razu wydały listy żelazne, to i w takowe zaopatrzyły także nasz samochód, dzięki któremu mój teść mógł pojechać z Hanią do szpitala. Z ręką wszystko dobrze, zresztą dla dzieci tak ten lockdown, jak i różne historie z nim związane to chyba rodzaj pewnej przygody. Czasami mało zabawnej, ale mimo wszystko przygody. Też powiedzmy sobie szczerze – to od nas, dorosłych zależy, jak dzieci do tego będą podchodzić. Gdybym narzekał przy moich córkach na to wszystko co wokół, to jakie miałyby podejście? Tylko te wszystkie emocje by im się udzielały, a to nie jest coś, co chcę dla nich.

Ostatnio miałem rozmowę z moją szefową, Brytyjką, CEO naszej dywizji i na jej pytanie, o to jak sobie radzę z tym wszystkim (bo newsy jakie do niej docierają, to siłą rzeczy apokaliptyczne newsy z Zachodu) odpowiedziałem jej tak: tego, czego się nauczyłem pracując dla obecnej firmy (Brytyjskiej z rodowodu/globalnej ze skali działalności) to to, że przejmować się należy tym, na co ma się wpływ. Bo wtedy można coś zmienić. Przejmowanie się czymś, na co wpływu się nie ma może nas wpędzić jedynie w irytację czy rezygnację. W związku z tym – przejmuję się tym, na co mam wpływ. Rzeczami, na które wpływu nie mam staram się (przynaję, to jest momentami trudne) nie przejmować.

Życzę Wszystkim takiego podejścia, a przynajmniej spróbowania. No i zawsze trzeba sobie mówić, że po każdej nocy – jakby długa ona nie była – przychodzi dzień!



Tych, którzy nie mieli okazji odwiedzić mój kanał na YouTube – ZAPRASZAM!

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Azja, Chiny, Szanghaj · Tagi: , , , , , , ,

6 komentarze(y) do wpisu: "Szanghaj: (Czy) powoli wraca normalność (?)"

  1. Boguśka says:

    Wojtek, super podejście, chociaż nie każdemu się to udaje.co do Hani to przykra sprawa no, ale młoda będzie dobrze, to też dla Niej jakaś nauka. Czytam, każdy wpis nie zawsze piszę. Pozdrawiam i ściskam Was

  2. Wojtek says:

    Boguśka – dziękuję! A Hania, cóż – zawsze to jakieś nowe doświadczenie, tyle dobrze, że na na razie wszystko ok po pierwszym tygodniu, więc jeszcze 3 tygodnie do zdjęcia gipsu 🙂

  3. baixiaotai says:

    Biedna mała! I biedny Szanghaj. A podejście też staram się praktykować.

  4. Wojtek says:

    BaiXiaoTai – i Hania i Szanghaj wyjdą ze swoich problemow. Hania zapewne szybciej 😉 A to podejscie w dzisiejszym swiecie (albo moze powininem powiedziec – jak ma sie tyle lat, ile sie ma) to jedyne znane mi sensowne rozwiazanie 😉

  5. stas says:

    No cóż… zawsze trzeba pamiętać: co nas nie zabije, to nas wzmocni. I w tym chyba siła człowieka i postawa taka jak mówili stoicy “Uzbrój swoją wrażliwość tak, aby życie jak najmniej cię krzywdziło”.

  6. Wojtek says:

    Stas – i tego sie trzymajmy 🙂