Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Chiny, Szanghaj » Tani parking, czyli 1600pln za 48 dni

Tani parking, czyli 1600pln za 48 dni

Powrót do Ningbo nie mógł się obejść bez przygód, ale byłbym rozczarowany, gdyby takowych nie było. Wszak afrykańskie upały (ponad 40 stopni w Szanghaju!) to za mało. Zaczęło się od wyjazdu z parkingu w Szanghaju. Zrobiłem show, bo zapłaciłem za parking 2304 rmb (jakieś 1600pln). Cena niewygórowana, bo za 48 dni 🙂 Przypomniał mi się wtedy pewien dowcip, który poniżej:

— — — — —

Mr Singh wchodzi do banku w centrum Londynu i prosi o spotkanie z pracownikiem odpowiedzialnym za pożyczki. Wyjaśnia, że udaje się w interesach do Europy na dwa tygodnie i potrzebuje pożyczyć 5 tysięcy euro. Pracownik banku mówi, że nie ma żadnego problemu, bank potrzebuje jedynie jakiejś gwarancji, na co pan Singh wręcza mu kluczyki do swojego Rolls Royce’a (kosztującego ćwierć miliona funtów). “Samochód jest przed bankiem” – mówi pan Singh. – “A tutaj są wszystkie dokumenty od samochodu”.
Pracownik banku sprawdza wszystko, wypłaca kwotę pożyczki, po czym pan Singh opuszcza bank. Pracownik leci do swojego przełożonego, opowiada mu cała sytuację i razem śmieją się z tego naiwniaka, który zastawia swój wart fortunę samochód, żeby uzyskać pożyczkę w wysokości 5 tysięcy euro. Jeden z pracowników odwozi samochód na podziemny parking banku.
Po dwóch tygodniach pan Singh pojawia się w banku, spłaca kwotę pożyczki i odsetki w kwocie jakiś 20 funtów. Pracownik banku nie może się powstrzymać i pyta go w końcu: “Panie Singh, pan wybaczy moje pytanie, ale sprawdziliśmy pana dane bankowe i jest pan milionerem, po co w takim razie potrzebna była Panu pożyczka na 5 tysięcy euro?”
Na co Pan Singh uśmiechając się odpowiada: “Gdzie indziej znalazłbym w centrum Londynu parking na dwa tygodnie za 20 funtów?”

— — — — —

Tak więc dziewczynie, która przyjmowała płatność za parking, umiliłem dzień, bo aż cała podekscytowana stwierdziła, że musi zrobić zdjęcie wyświetlacza z kwotą. System parkowania takiej płatności nie chciał przyjąć. System płatności (mój) w Wechacie też nie chciał przepuścić płatności, bo stwierdził, że za duża suma (aha, fajnie, że mi aplikacja w telefonie mówi, jaka suma jest za duża – trochę się obawiam takiego zainteresowania moją osobą i takiej dbałości o moje pieniądze). Drugi system (Alipay) zgodził się łaskawie na płatność, żadając tylko potwierdzenia płatności kodem, który mi wysłał na telefon. Z tego miejsca (bo oczywiście jest mi niesamowicie przykro) przepraszam wszystkich innych czekających na mój wyjazd z parkingu. Do tego, jako że koszta parkingu na firmę, to dostałem też faktury. Biedna dziewczyna musiała biec do biura, bo te które miała na miejscu nie wystarczały.

Tak wygladają faktury na kwotę ponad 2000 rmb. Chyba, bo nie liczyłem 😉

Sama jazda poszła już bez żadnych przygód, choć na wszelki wypadek nie zatrzymywałem się nigdzie, bo trafiłbym wtedy do miejscowego systemu (logowanie telefonu!) i musiałbym się spowiadać, skąd przyjechałem, czy na pewno z miejsca o niskim ryzyku epidemologicznym, czy mam test, kiedy zrobiony…

Jedyny stop, przymusowy, czekał na mnie na bramkach w Ningbo. Kazano mi oddać paszport (oszczędzę Wam tu relacji z mojej debaty z człowiekiem, który o mój paszport poprosił – to jest rzecz której w Chinach w dalszym ciągu nie pojmują, a mianowicie, że mój paszport to rzecz święta i nie daje go ot tak wszystkim, którzy o niego proszą) oraz zatrzymać samochód na poboczu (bezpieczeństwo ponad wszystko…), gdzie kłębiły się lekko licząc z trzy dziesiątki samochodów osobowych i kilka cieżarówek (to był wtorek, popołudnie, więc ruch mniejszy).

Potem skierowano mnie do pierwszego z okienek w tymczasowym punkcie zbierania danych i testowania. Skąd jestem, dokąd jadę, pokaż ostatni test (zrobiony w ostatnich 72 godzinach). Ok. Drugie okienko – dokąd jadę (znowu? no ok, podałem ponownie, może sprawdzają, czy poda się taki sam adres jak przy pierwszym okienku). Trzecie okienko – test. Pomazianie w gardle (zaczynam się zastanawiać, czy do tych testów to jako dodatkową usługą nie można dodać czyszczenia zębów?) i tyle. W końcu okienko ostatnie, w którym podałem kartkę z zebranymi przy wcześniejszych okienkach podpisami i w zamian dostałem z powrotem swój paszport.

Reszta trasy do mieszkania poszła już z górki.

W piątek natomiast wracam do Szanghaju, zobaczymy, jak wyglądać będzie jazda w drugą stronę 🙂

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Chiny, Szanghaj · Tagi: , , , , , , ,