Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Azja, Chiny, Polecane, Różne » Partia szachów, w której jesteśmy pionkami.

Partia szachów, w której jesteśmy pionkami.

Jedno z ciał ONZ: Rada Praw Człowieka ONZ (UN Human Rights Council) w zeszłym tygodniu odrzuciło wniosek o debatę dotyczącą traktowania ujgurskich muzułmanów w Chinach. To moim zdaniem wiadomość o historycznej wadze, której znaczenia media zdają się nie dostrzegać (nie żebym był tym zaskoczony).

Dlaczego to takie przełomowe wydarzenie?

O tym poniżej.

Zacznijmy od faktów.

6 października 2022 roku. Wniosek złożony min przez USA, Kanadę i UK o zorganizowanie debaty poświęconej rzekomym (słowo rzekome stosuję tutaj, jako odpowiednik angielskiego ‘alleged’ użytego w artykułach anglojęzycznych, chociażby Reuters’a) łamaniom praw człowieka w prowincji Xinjiang w Chinach zostaje odrzucony stosunkiem głosów 17 za, 19 przeciw, przy 11 wstrzymujących się od głosu.

Za głosowały głównie państwa ‘zachodnie’: Czechy, Finlandia, Francja, Niemcy, Honduras, Japonia, Litwa, Luksemburg, Wyspy Marshall’a, Czarnogóra, Holandia, Paragwaj, Polska, Korea Południowa, UK, USA i Somalia.

Co ciekawe, z tych wszystkich państw jedynie Somalia jest państwem muzułmańskim.

Przeciw wnioskowi głosowały: Boliwia, Kamerun, Chiny, Wybrzeże Kości Słoniowej, Kuba, Erytrea, Gabon, Indonezja, Kazachstan, Mauretania, Namibia, Nepal, Pakistan, Katar, Senegal, Sudan, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Uzbekistan i Wenezuela.

W tej grupie aż 9 państw jest państwami islamskimi (lub z islamem jako dominującą religią): Indonezja, Kazachstan, Mauretania, Pakistan, Katar, Senegal, Sudan, Zjednoczony Emiraty Arabskie, Uzbekistan.

Kolejne 3 (Kamerun, Wybrzeże Kości Słoniowej, Erytrea) mają znaczny procent muzułmanów.

Od głosowania wstrzymały się m.in. Indie, Brazylia, Meksyk, czy – i to ciekawe – Ukraina.


Można zadać wiele interesujących pytań, jak choćby takich:

  • Dlaczego tak wiele krajów muzułmańskich zagłosowało przeciw?
  • Czy państwa te, same muzułmańskie, nie poczuwają się do odpowiedzialności za wyznawców tej samej wiary?
  • Czy powodem była chęć utrzymywania dobrych relacji z Chinami?
  • Może powodem była niechęć wobec państw zachodnich?
  • A może problemem byli muzułmanie ujgurscy?

Obstawiam, że wszystkie te elementy złożyły się na ten wynik.

Tak, te państwa mogą chcieć utrzymywać dobre stosunki z Chinami-  za tym idą/mogą iść konkretne obietnice inwestycji/relacji gospodarczych.

Tak, te państwa mogą nie zgadzać się z narracją państw zachodnich.

W końcu być może mają zastrzeżenie odnośnie do samych muzułmanów ujgurskich i takiej np. organizacji jak TIP (Turkestan Islamic Party), czyli po naszemu Islamskiej Partii Turkistanu (w Chinach znanej pod nazwą ETIP – East Turkestan Islamic Movement), zbrojnej ujgurskiej grupy salafickich dżihadystów, która brała udział w wojnie domowej w Syrii (a która podobno swoją siedzibę ma w Chinach, Afganistanie i w Pakistanie).

Ciekawostka – TIP trafiło na amerykańską listę organizacji terrorystycznych w roku 2004 (podobno z uwagi na chęć wciągnięcia Chin przez USA do amerykańskiej wojny z terroryzmem), by z tej listy wypaść w 2020 roku, jak już Chiny nie były USA potrzebne; oficjalnie organizację USA usunęło z listy, bo nie było nic słychać o tejże organizacji od wielu lat.

Co równie ciekawe, USA w roku 2006 schwytało 22 bojowników ujgurskich w Afganistanie po czym uwięziło ich bez procesu na okres od 5 do 7 lat w więzieniu w Zatoce Guantanamo (gdzie zeznali, że zostali przeszkoleni przez lidera ETIM Abdula Haqa na obozie szkoleniowym ETIM).

Po czym po kilku latach w Guantanamo, kiedy stwierdzono, że jednak nie można ich dłużej trzymać w więzieniu część z nich zwolniono, ale nie wysłano ich z powrotem do Chin z uwagi na – wtedy już – narrację, że w Chinach ich prawa człowieka byłby łamane. Jeszcze raz – fakt trzymania ich bez procesu przez USA w Guantanamo przez lata nie był łamaniem praw człowieka, ale wysłanie ich do Chin byłoby łamaniem ich praw człowieka.

W temacie ujgurskich muzułmanów ciekawe jest również podejście Turcji (która z Ujgurami wywodzi się z tej samej grupy języków turkijskich) i prezydenta Erdogana, który przeszedł drogę od ich ‘ochrony’ (głośna swego czasu wypowiedź z roku 2009 potępiająca działania Chin), poprzez wizytę w Xinjiangu w roku 2012 (pierwsza wizyta głowy państwa tureckiego w tym regionie od 27 lat) do współpracy z Chinami w kwestii Ujgurów (2021, umowa o ekstradycji jako pakt o przeciwdziałaniu terroryzmowi).


Ciekawe jest również i to, że to w historii Rady Praw Człowieka ONZ (UN Rights Council) raptem drugi odrzucony wniosek – o tyle bardziej ciekawe, że powiązane niejako z tym, o czym pisałem powyżej.

Jaki był zatem ten pierwszy odrzucony wniosek (bo o tym się nie pisze w mediach głównego nurtu)?

Mamy rok 2003. Trwa uderzenie USA i wojsk sprzymierzonych na Irak. W ONZ zgłoszony zostaje wniosek zwołania „Specjalnego posiedzenia na 59 sesji Komisji Praw Człowieka dotyczącego praw człowieka i sytuacji humanitarnej w Iraku w konsekwencji wojny”.

Kto głosował za? To 18 państw: Algieria, Bahrajn, Brazylia, Burkina Faso, Chiny, Kuba, Kenia, Libia, Malezja, Pakistan, Rosja, Arabia Saudyjska, Afryka Południowa, Sudan, Syria, Wenezuela, Wietnam i Zimbabwe.

Kto przeciw zwołaniu posiedzenia? 25 państw: Argentyna, Armenia, Australia, Austria, Belgia, Kamerun, Kanada, Costa Rica, Chorwacja, Francja, Niemcy, Gwatemala, Irlandia, Japonia, Meksyk, Paragwaj, Peru, Polska, Korea Południowa, Szwecja, Tajlandia, Uganda, UK, USA i Urugwaj.

7 krajów wstrzymało się od głosowania: Chile, Kongo, Gabon, Indie, Senegal, Sri Lanka i Togo

3 kraje nie były obecne przy głosowaniu: Sierra Leone,  Eswatini (wtedy: Suazi) i (nie powiem, interesujące) … Ukraina.

Ciekawe?

Jak dla mnie całkiem ciekawe, bo mamy kolejną odsłonę ‘konfliktu’ USA – Chiny.

USA wywołane do tablicy – wniosek o debatę dotyczącą praw człowieka upada. Chiny wywołane do tablicy – wniosek o debatę dotyczącą praw człowieka upada.

Tak to się toczy wielka gra i jak widać jej ofiarą są prawa człowieka. To sporo mówi o nas wszystkich, tak mi się wydaje.


Warto jednak napisać też coś więcej o chińskim podejściu do obecnego porządku światowego.

Obecny porządek jest coraz mocniej kwestionowany przez różne kraje a Chiny są jednym z nich. Wydarzenia na Ukrainie i agresja rosyjska na Ukrainę to też element owego przetasowania, z jakim mamy do czynienia i zmiany porządku światowego, w którym to Rosja wypadła z pierwszej ligi i próbuje na nowo się odnaleźć. Grupa G7, czyli najpotężniejsze państwa, tylko uwidaczniają problem – niby państwa są niezależne i równe, ale niektóre są bardziej równe, bo mogą wpływać na kierunki, w które jako świat podążamy – kto jest konsumentem, kto jest producentem.

G7 to Kanada, Francja, Niemcy, Włochy, UK, USA i – jako jedyny kraj ‘nie-zachodni’ – Japonia. Do tego jeszcze zbiorczo Unia Europejska (można powiedzieć – patrząc na to, w którą stronę w ostatniej przynajmniej dekadzie zmierza – to w gruncie rzeczy Niemcy).

Pod względem bogactwa to światowy top, ale – co rzadko się podkreśla – pod względem liczby ludności to raptem jakieś 10% globalnej populacji. Innymi słowy 10% decyduje o tym, co robić ma pozostałe 90%. W innych dziedzinach życia takie proporcje wywoływałyby oburzenie – słychać byłoby głosy, że to nie jest demokratyczna reprezentacja, ale jakoś dziwnie w tym przypadku o tym zachwianiu proporcji się głośno nie mówi.

Oczywiście możemy udawać, że tego problemu nie widzimy, ale to niczego nie rozwiązuje i należy sobie zdawać sprawę, że wiele problemów, z jakimi przychodzi nam się mierzyć wynika właśnie z niezadowolenia sporej części świata z obecnego porządku.

Trudno się dziwić zatem reszcie świata, że zaczyna coraz częściej (tym częściej, im lepiej im się powodzi i im mniej odpowiada im bycie dostarczycielem taniej siły roboczej) zwracać uwagę na brak równowagi.

Upraszczając zatem – mamy państwa rozwinięte i rozwijające się. Państwa ‘Zachodu’ i państwa ‘Wschodu’. Państwa rozwinięte to ‘Zachód’, rozwijające się – ‘Wschód’.

Zmiana tych modeli dla wielu jest i będzie trudna do zaakceptowania – bo co, jeśli zamienić miejscami, albo przynajmniej wymieszać proporcje? Dla Chin w obecnym modelu nie ma miejsca – chińskie doświadczenia są odmienne od pozostałych państw grupy G7, więc Chiny do tej grupy nie pasują. Nie są byłą potęgą kolonialną, a zatem kierują się innymi zasadami niż państwa, które mają takie doświadczenia.

Co zatem robić będą Chiny? Wydaje się, że skupią się w dalszym ciągu na budowaniu relacji z krajami rozwijającymi się – mają podobne doświadczenia z ‘Zachodem’, mają podobne postrzeganie ‘Zachodu’ jako byłego kolonizatora.

Chiny zaś mają dla tych państw interesującą historię – historię ostatnich 40 lat swojego rozwoju. To oczywiście uproszczony obraz, tym niemniej na wielu oddziałuje silnie.

Czy jest owa historia do skopiowania gdzieś indziej – to na osobny wpis, aczkolwiek tutaj mogę wspomnieć, że spotkałem się z opiniami chińskich naukowców, że historia ostatnich 40 lat jest tak udana w głównej mierze dzięki … ludziom, Chińczykom! To kapitał społeczny, dążenie do samodoskonalenia się i konfucjańskie cnoty stanowiły/stanowią o sile Chin, tworząc chiński sukces ostatnich 40 lat. Czy ten sukces możliwy jest do powtórzenia w innym państwie? Niekoniecznie, ale o tym przecież nie trzeba mówić głośno.

Idźmy jednak dalej. Czy ‘Wschód’ ma szansę zagrozić pozycji ‘Zachodu’? To zależy od wielu czynników, tym niemniej trzeba zauważyć kilka ciekawych rzeczy. O ile bowiem jeszcze 40 lat temu ów ‘Wschód’ (rozumiany tutaj jako państwa rozwijające się) to było ok 20% globalnego produktu brutto, o tyle obecnie to już ponad 40% – co oznacza, że zmalał udział w tworzeniu globalnego produktu brutto krajów Zachodu. Co więcej – państwa ‘Wschodu’ rozwijają współpracę między sobą. Jasne, te liczby w odniesieniu do Zachodu być może nie robią wrażenia, ale wrażenie robi tempo wzrostu jakie np. zanotowały w relacjach handlowych państwa afrykańskie z Chinami

czy też państwa Ameryki Południowej

czy Bliskiego Wschodu z Chinami

ale i ze sobą wzajemnie.

Jaki jest największy na świecie blok handlowy?

“USA-Meksyk-Kanada?” – zapyta ktoś nieśmiało.

“A może UE?” – powie jakiś romantyk (niemiecki z pewnością).

Otóż moi drodzy ani nie jest to USMCA (United States, Mexico, Canada Agreement), ani UE, ani nawet BRICS, jest to natomiast: RCEP (jak to zapamiętać? Nie wiem czy u Was to zadziała, ale jak to kojarzę z … ceprem, czyli takim turystą w naszych górach, co to nieprzygotowany wychodził w góry. Tak te państwa należące do CEPR, tfu – RCEPu określać by mogli górale (tutaj tymi góralami jest G7) ceprami. I o ile lat 40 temu te cepry zasługiwali zdaniem górali tylko na lekceważące określenie, o tyle teraz zaczynają im zagrażać.

Niektórzy z ekspertów oceniają, że przez RCEP w ciągu kolejnych 10 lat (do 2030) będzie przechodziło 50% światowego handlu. W krajach należących do RCEP mieszkać zaś będzie jakieś 2.3miliarda mieszkańców; szacunki ONZ mówią, że w 2030 będziemy mieli na świecie 8.6mld ludzi, w związku z tym łatwo wyliczyć, że RCEP to będzie jakieś 27% światowej populacji. Czy potrzeba innego dowodu na to, że środek ciężkości przesuwa się w stronę Azji?

RCEP to: porozumienie o wolnym handlu, Regional Comprehensive Economic Partnership, skupiające 15 państw: 10 państw ASEAN (Brunei, Kambodża, Indonezja, Laos, Malezja, Myanmar, Filipiny, Singapur, Tajlandia, Vietnam) i 5 państw: Australia, Chiny, Japonia, Nowa Zelandia, Korea Południowa).

Co to jeszcze oznacza dla Chin i dla Azji? Konieczność przemodelowania obecnego systemu monetarnego – odejścia od dolara i wypromowania innego sposobu rozliczania się w handlu międzynarodowym. Czy chiński juan ma zatem zastąpić dolara? Byłoby to, z perspektywy innych państw, coś w stylu ‘zamienił stryjek siekierkę na kijek’, więc Chiny muszą uważać co proponują, żeby nie narazić się na zarzuty, że chodzi tylko o detronizację dolara i zastąpienie go swoją własną walutą. Być może dlatego Chiny chciały balansować pozycję USA rozwojem stosunków ze strefą euro?


Jakie wnioski z powyższego płyną dla Polski? Nienajlepsze, niestety.

  1. Jesteśmy na uboczu polityki europejskiej, izolując się coraz bardziej w ramach UE (nie oceniam, czy mamy dobre czy nie powody na to izolowanie się). Doświadczenia Brexitu i twarde lądowanie Brytyjczyków ostudziły zapędy co poniektórych w Polsce, ale to nie znaczy, że nie będą dalej drążyć i mimowolnie pchać nas w stronę Polexit’u.
  2. Wraz z malejącą rolą UE i Europy jako takiej, maleć będzie też i nasza pozycja – będziemy orbitować nie tylko poza centrum europejskim, ale i poza centrum światowym, które przesunie się na Azję (tu nasza izolacja, z uwagi na odległość geograficzną, ale i kulturową będzie jeszcze bardziej dotkliwa).
  3. Wiążąc się jednoznacznie z USA stawiamy się w oczach wielu państw (szczególnie państw ‘Wschodu’) po określonej stronie. Brak nam umiejętności balansowania i maksymalnego rozgrywania swoich własnych interesów. Traktowanie i myślenie o sobie w kategoriach bycia ‘Chrystusem narodów’ (kompletnie niezrozumiałe dla kogokolwiek spoza Polski) i przekładanie na poziomie relacji międzypaństwowych moralności nad pragmatyzm jest naszą słabością.

Podsumowując, mimo różnych zapowiedzi niestety widzę dalszą marginalizację Polski. Chciałbym się mylić, ale musi się sporo wydarzyć na poziomie strategicznym, żebym uwierzył w to, że może być lepiej.

Tymczasem możemy tylko obserwować, jak wielcy tego świata rozgrywają partię szachów, z nami w roli pionków na szachownicy.

Zdrowia Wszystkim!


Jeśli spodobał Ci się wpis – udostępnij go proszę dalej! Pod wpisem możesz kliknąć jedną z ikonek, która umożliwia łatwe udostępnienie mojego wpisu m.in na Facebook’u czy Twitter’ze.

Jeśli do tej pory nie zasubskrybowałeś mojego bloga – możesz to zrobić w prosty sposób, instrukcja pod spodem:

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Azja, Chiny, Polecane, Różne · Tagi: , , , , , , , , , , ,

5 komentarze(y) do wpisu: "Partia szachów, w której jesteśmy pionkami."

  1. anna says:

    W tym raporcie ONZ wprost oskarżono Chiny o „znaczące naruszenia praw człowieka”. Dotyczy to prowincji Xinjiang i mniejszości Ujgurów.
    Chiny zwią ten raport „farsą” i zaprzeczają wszelkim informacjom.

    Wczoraj w TV francuskiej (ARTE) był dość obszerny reportaż o polityce Xi Jinping.
    Szerzej otworzyły mi się oczy na stan jego rządów. Wolę pozostać przy dawnych Chinach, tradycji i kulturze.

    Nie będę analizować i się rozpisywać, wiem swoje.

    No coment!

    P.S.
    Skończyło się kiedy idealizowałam “czerwonego księcia”, o którym kiedyś pisałam:

    https://www.salon24.pl/u/ankang55/717248,prezydencka-wizyta

  2. Wojtek says:

    Anna – w ONZ prowadzi się różne gry, w zależności od tego, co więksi chcą ugrać i czyim kosztem. Niestety ale wiarygodność takiej Organizacji Narodów Zjednoczonych jest nikła. Tym niemniej ciekawe, że jedyne dwa odrzucone wnioski dotyczą USA i Chin. No i wszystko to przypomina wielką szachownicę, gdzie my (Polska) robimy tylko za pionka.

  3. stas says:

    Anna – no program w TV francuskiej to był program :)- otworzył mi oczy No jaka TV takie prezentowanie sprawy- kiedyś polska TV prezentowała dokumenty o polityce kolonialnej (francuskiej także) i wojnie wietnamskiej – szokujące.
    Czyli można postrzegać świat jak nam się podoba , ale zawsze z tej perspektywy jaką się nam narzuca. Warto sobie jednak uzmysłowić nie ma „starych” Chin bez współczesności- czy nam się to podoba czy nie.
    Chyba jest tak, że polityczne działania , metody są wszędzie takie same- choć scenografia na pozór inna.
    Wojtek – i zależy jak sprawy są przedstawiane i czyje interesy – tak przeciętny obserwator dokonuje ocen i takie jest widzenie świata. Tego co pokazujesz większość nie analizuje bo: „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna.”
    To reakcja w ogóle ludzi na całym świecie inni powiedzą : C’est bon, pas de problème
    W tym wszystkim obserwacja naszej polskiej rzeczywistości budzi coraz większe zdziwienie – masz rację jesteśmy , z której strony nie popatrzeć w d….

  4. Piotus says:

    Niezły ubaw z tej Anki. Jeśli ktoś buduje sobie obraz świata w oparciu o mainstreamowe telewizje to mógłby sobie podarować komentarze na forum dla dorosłych. Masakra.

  5. Wojtek says:

    Piotus – obraz świata trzeba budować w oparciu o różne źródła, też mainstreamowe TV. Ja tak np robię w przypadku wieści z Polski – staram się czytać/oglądać co jedna i druga strona pisze/pokazuje – to takie trochę chodzenie na azymut, coby zachować stały kąt 😉