Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Chiny » Lew, czarownica, stara szafa i Szanghaj

Lew, czarownica, stara szafa i Szanghaj

Tak oto doczekałem się kolejnego weekendu. Zajęcia są na tyle męczące, że już od poniedziałku rozpoczynam odliczanie, ile to jeszcze dni do piątku 🙂 Potem te dwa, dwa i pół dnia (jeśli liczyć piątek od południa, kiedy to kończę zajęcia) są czasem, w którym ładuję baterie na kolejny tydzień. Ten weekend należał do wyjątkowo udanych, nie licząc drobnych przeciwności losu, o których może za chwil parę.

Piątek wieczorem to oczywiście, jako że był to drugi piątek miesiąca, wyjście na polski wieczór. Tym razem w jeszcze większym międzynarodowym składzie. Zaczeliśmy bowiem od kręgli w sporej grupie – były osoby z mojej grupy językowej, jak też Pawła. W sumie – dobrych kilkanaście osób. Potem wspomniane posiedzenie w irlandzkim pubie, który co miesiąc gości Polaków.

Sobota zaś to moje spotkanie z Chinką. Ech. Nie obyło się bez pewnego zgrzytu, który jednak udało mi się zażegnać (no cóż – można się było spodziewać owych ‘zgrzytów’, ale na całe szczęście dopóki wyjaśniamy sobie wszelkie nieporozumienia, wszystko jest w porządku. Mniejszym lub większym 🙂 ). W ramach udobrouchania uskuteczniliśmy wypad na “Kroniki Narni”. Co ciekawe, na filmie tłumy. Chińczycy sporo słyszeli o tym filmie, więc też chcieli go zobaczyć. Co z tego, że można na ulicy kupić płytę z filmem za marnych kilka(naście) RMB. Film w kinie, to zawsze film na dużym ekranie. Co więcej – oglądany w większym gronie.

Czy rozumieli aluzje (śmierć a następnie zmartwychwstanie Aslana? Co im mówiły słowa o synach Adama i córkach Ewy?) ? Nie jestem przekonany. Choć film jest na tyle uniwersalny, że nie trzeba doszukiwać się tych podtekstów, żeby dobrze się bawić.

Jedna reakcja mnie zastanowiła. A właściwie – komentarz. Dotyczy rodzeństwa. Moja znajoma stwierdziła w pewnym momencie, że szkoda, że nigdy nie miała okazji zobaczyć, jak to jest mieć rodzeństwo. Mówiła to z prawdziwym przekonaniem i nutką żalu. Po chwili milczenia z mojej strony (nie chciałem zaczynać tematu polityki jednego dziecka) dodała – z powodu polityki rządu chińskiego. Nie było w tym złości – po prostu stwierdziła fakt. Nie poruszaliśmy już tego tematu. Dał mi jednak do myślenia – racja, przecież w tym kraju są masy jedynaków.

I na zakończenie dnia, późno w nocy, wracając taksówką gawędziłem sobie z taksówkarzem (żeby nie było – on gawędził i zadawał liczne pytania, ja zaś rozumiałem większość i nawet jakąś konwersację udało nam się prowadzić). Gdy dowiedział się, że właśnie wracam ze spotkania z Chinką stwierdził, że zawiezie mnie bezpośrednio pod dom 🙂 Powodem miała być wredna pogoda (fakt, padało niemiłsiernie), ale do tej pory nie spotkałem się z takim zachowaniem taksówkarza 🙂

Miałem ubaw niesamowity, jako że wjeżdzając na nasze osiedle mija się budkę ze strażnikiem. Ten zaskoczony nie chciał nas początkowo wpuścić, przypatrując się podejrzliwie. Po kilku słowach taksówkarza zmienił jednak zdanie i otworzył bramę. Tak oto dojechałem taksówką pod samo wejście na klatkę schodową 🙂

Jaki morał z tego? Jeśli chce się dobrze żyć z Chińczykami to, po pierwsze – mówić należy po chińsku (naprawdę to doceniają, choć czasem mogą się śmiać z tego, jak się język kaleczy), po drugie – umawianie się z Chinkami też ma sporo zalet 🙂

Chociaż z drugiej strony, czy w innych krajach jest inaczej? 🙂

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: , , , , , ,

12 komentarze(y) do wpisu: "Lew, czarownica, stara szafa i Szanghaj"

  1. StaS says:

    Tak, tak… Każde wytłumaczenie randki jest dobre.
    No pewnie,że najlepiej z ludżmi rozmawiać w ich języku, to zbliża. A jeśli jeszcze są gościnni to czują się potem jakoś odpowiedzialni za tego co się stara z nimi zaprzyjażnić.
    Dobrze, że chociaż macie ciepło, bo u nas pada i przymarza, ot i uroki pogody……

  2. Wojtek says:

    Święta racja – każde wytłumaczenie jest dobre 🙂 Tylko po co miałbym sie z tego tłumaczyć? 🙂

    Co do pogody. Może i temperatura jakaś normalniejsza (choć nie dzisiaj), to jednak pochmurnie i z opadami.

  3. Łukasz Ś. (sledziu1) says:

    Widzę, że Chińczycy są dość przyjaźnie nastawieni do cudzoziemców. U nas to raczej za darmo by cię nikt nie podwiózł. Co kraj to obyczaj.
    ps: piszę z telefonu, ciekawe jak będzie.

  4. Wojtek says:

    Hmm. Za darmo też tu nic nie ma. Za taksówkę zapłaciłem – chodziło mi o sam fakt podwiezienia niemal pod drzwi mieszkania 🙂

    Ps. Jak na pisanie z telefonu, to jest dobrze 🙂

  5. Łukasz Ś. (sledziu1) says:

    Telefon to lump, nokia 3510i. Wszystko to zasługa mini opery i błędach sieci. Pozwalają na darmowy net przez fona. Co do podwiezienia to myślałem, że zapłaciłeś za trasę do centrum a dojechałeś dalej.

    Pozdrawiam. Teraz też z telefonu.

  6. sajm says:

    Być jedynakiem to być gorącym 🙂 , a to się akurat przydaje, na dworze -5 w pokoju moze 12 :). Co ty Maydox spotykasz się z tą Chinką co tydzień? Tylko nie mów, że jeszcze masz jakąś rozpiskę w kalendarzu 🙂 Gdzie spontan ziom, czas leci tak szybko… hehehe. Dobra koniec bzdur. Pozdro z Kraka. Trzymka i pozdro dla Pawła. Sajm

  7. Wojtek says:

    Sajm – spoko, spoko. Rozpiski żadnej nie mam 🙂 Co do ‘bzdur’ to dawno nie pisałeś, więc dobrze Cię tu znowu zobaczyć.

    I jak widzę poczucie humoru nie zmieniło Ci się mimo studiów na rosjoznawstwie 😉

  8. StaS says:

    Oj Panowie, Panowie…
    pewnych pytań nie zadaje się publicznie.
    Czy ten Kraków jest tak spontanczny?

  9. Wojtek says:

    Stas – tak, racja. Niepotrzebnie zaczynam pisać o jakimś rosjoznawstwie 😉

  10. sajm says:

    Hehe! No nie pisałem, nie pisałem, przytrzymało mnie parę rzeczy. Kraków hmmm… wygląda na przyczajony i czekający na wiosnę, wszyscy mają raczej dość pochmurnej pogody. Ja, jak to ja, siłka, solarka, fryzjer, manicure, potem, meczyk, błyskotrzaski, no i nocka śmigania po mieście bejcą ziomali, 🙂 – hehehe.
    StaS ? Kraków w miarę możliwości stara się być spontaniczny i chyba, raczej sobie radzi ;). A co do Wojtasa to było pytanie retoryczno ? zaczepne, tak żeby się odezwał. Z tego co chłopaka znam, to wiem, że da sobie radę 😉
    Dobra, kończę czas skoczyć na jakieś zajęcia. Dziś pani z Melmak będzie opowiadała o rzeczach, których nawet Chuck Norris by nie skumał, chociaż wiadomo, że on wie wszystko, a nawet więcej. Pozdro z Crack?a sajm

  11. StaS says:

    Sajm- a o czym opowiada pani z Melmak? Brzmi to bardzo intrygująco.
    Dobrze, że możecie sie rozerwać na tych “strasznych” zajęciach.

  12. sajm says:

    Hmm… Ciężko powiedzieć, jest to jakieś dziwne pomieszanie filozofii, religii prawosławnej, trochę literatury i połączonego ateizmu z komunizmem. Całość stanowi mieszankę wybuchową. Najczęściej powtarzane słowa to: transcendentalny, eschatologiczny, hezychazm itp. 🙂 Na zajęciach panuje chaos, może właśnie dlatego zajęcia są dziwne. Sam materiał do przyswojenia. Dobra uciekam – antropologia wzywa 🙂
    Pozdro wszystkim.
    sajm