Zapiski z Chin » Chiny » “Słodki” tajfun w Szanghaju
“Słodki” tajfun w Szanghaju
Polska mierzy się z kolejną powodzią – po „powodzi tysiąclecia” w 1997 roku i „powodzi stulecia” w 2010 ta zapewne też dostanie swoją nazwę – przynajmniej dekady. Mam wrażenie, że im większe konsekwencje niefrasobliwości ludzi odpowiedzialnych za rządzenie, tym bardziej dęte nazwy się wymyśla, żeby przykryć niekompetencje (no bo wiadomo – jak tysiąclecia, to trudno było coś więcej zrobić). Tradycyjnie też zapewne nikt u nas za to wszystko nie ‘beknie’, bo wiadomo – okoliczności były wyjątkowo niesprzyjające i takie wyjaśnienie musi nam wyjaśnić, jak to ‘memiczne’ już określenie, kiedy to opady śniegu w zimie zaskakują drogowców. Bo oczywiście śnieg w zimie to kompletne zaskoczenie.
Ale, ale. Nie tylko my zmagamy się ze zjawiskami atmosferycznymi. Swoje zmagania pogodowe przechodził też Szanghaj, który to w poniedziałek 16 września (dzień wolny w Chinach, w związku z obchodami święta Środka Jesieni) nawiedzony został przez tajfun Bebinca.
Najmocniejszy tajfun od roku 1949, kiedy to w Szanghaju zawitał tajfun „Gloria” po wcześniejszej ‘wizycie’ 23 lipca na zarządzanej wtedy przez USA wyspie Okinawa (żniwo: 38 ofiary śmiertelne i bardzo duże zniszczenia amerykańskich instalacji). W Szanghaju „Gloria” zebrała w 1949 żniwo w postaci 29 ofiar śmiertelnych i ponad 200 tysięcy ludzi bez dachu nad głową.
W oczekiwaniu na tajfun Bebinca władze Szanghaju ewakuowały ponad 400 tysięcy mieszkańców z terenów najbardziej zagrożonych.
W 2024 roku na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych, ale tajfun poczynił znaczne zniszczenia materialne.
Ciekawa jest nazwa tajfuna – ta została zaproponowana przez Makao i jest określeniem na pudding/ciasto a także deserem charakterystycznym dla Goa (Indie). Nazwa deseru wzięła się podobno od imienia zakonnicy z Konwentu Świętej Moniki z miasta Stare Goa siostry Bebiany, która w XVII wieku wpadła na pomysł, jak wykorzystać żółtka jajek, których miała nadmiar (białka były podobno wykorzystywane przez siostry do wybielania swoich habitów).
Przepis prosty, raptem kilka składników: żółtka jajek, mleko kokosowe, klarowane masło, cukier, mąka i gałka muszkatołowa. Deser prezentuje się prosto i składa się z kilku(nastu) warstw: od 7 do 16 i najlepiej smakuje przygotowany ‘naturalnie’ a nie kupowany z produkcji masowej. Jest jednak czasochłonny, bo przygotowanie każdej warstwy zajmuje 20-25 minut. Kto jednak wpadł na pomyśl, żeby niszczycielski żywioł nazwać jak słodki przysmak? Czy to ktoś ze skrzywionym poczuciem humoru? Skądże znowu. Nazwy tajfunom nadaje Światowa Organizacja Meteorologiczna (World Meteorological Organization, WMO) we współpracy z krajami. Ta nazwa, jak już wspomniałem, została zaproponowana przez Makao. Nazwy mają być kulturowo neutralne i łatwe do zapamiętania. Nazwa deseru jak najbardziej wpisuje się w te wymagania, choć sam tajfun w Szanghaju pozostawił niesmak
Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: bebinca, blog Chiny, blog o Azji, blog o Chinach, Chiny, Old Goa, tajfun, tajfun Bebinca, Wojciech Szymczyk blog o Chinach, Wojciech Szymczyk Chiny, Wojtek Szymczyk Chiny
🙂 no to choć nazwa tajfunu słodko brzmi.
U nas zaś obrazy grozy i głupoty polityków- kreowania ich na bohaterów i dobroczyńców. A ludzie są tym już chyba bardziej niż bardzo zmęczeni.
I choć przyroda jest groźnym przeciwnikiem to gołym okiem widać porażające błędy zarządzania- i nic nie pomoże przekrzykiwanie się tych politykierów kto bardziej zawinił.
Ciekawe czy w Chinach też się z powodu tajfunu toczą takie przepychanki- no i szok jak logistycznie przeprowadzono ewakuację 400 tys. ludzi?
Stas – tu rzadzi jedna partia, wiec trudno, zeby byly przepychanki 😉 A co do logistyki ewakuacji – to robi wrazenie jak sie patrzy na ta liczbe z naszej perspektywy, ale w Chinach co to jest 400tysiecy w Szanghaju, ktory liczy jakies 25 milionow ludzi? Jest masa szkol, centrow wystawowych gdzie mozna ludzi ulokowac.
No i właśnie to robi wrażenie jak oni są zorganizowani- i jak to wszystko działa bez paniki- i może naszych wysłać na szkolenie?