Zapiski z Chin » Chiny » Zakupy po chińsku. Krótka scenka rodzajowa.
Zakupy po chińsku. Krótka scenka rodzajowa.
Miejsce: pewien supermarket
Czas: godzina późno-popołudniowa
Warunki terenowe: natężenie ruchu niewielkie (jak na warunki chińskie, oczywiście), temperatura przyjemna, aczkolwiek chłodna i wyniosła
Osoby:
Ja (jedyna o tej porze biała twarz w promieniu kilometra)
Helena (Chinka – dobra znajoma)
Bezimienny Sprzedawca
Cel: kupno piersi z kurczaka
Zaczynamy.
1. Podejście do lodówki.
2. Namierznie ofiary. Dziecinnie proste – ofiara od dobrych kilku dni nie żyje, została wypatroszona, wybebeszona, zamrożona.
3. Szybkie zlustrowanie kurczaka pod kątem przydatności do spożycia. Nadawałby się, tylko jakiś taki rozmrożony, wiec –
4.Hela zadaje pytanie Bezimiennemu Sprzedawcy: “Z kiedy jest ten kurczak?”. Bezimienny Sprzedawca, który wcześniej próbował zwrócić moją uwagę natrętnym “Hello” (za natrętne uważam powtórzenie tego ponad 5 razy) spogląda na Helenę i odpowiada: “Kurczak jeszcze dzisiaj rano chodził”
Hę?!
Kurtyna opada. Wraz z moją szczęką. Witajcie w Chinach 🙂
I niech mi ktoś powie, ze chiński jezyk nie jest piękny 🙂
Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: China, Chiny, Shanghai, Szanghaj, Szymczyk, Wojciech, Wojciech Szymczyk
No to jesteśmy w globalnej wiosce, u nas też sprzedawcy zachwalają, zależnie zresztą od upodobań klienta, że wszystko jest świeże albo twarde alo jak kto sobie życzy takie siakie ………….
he he he, kantoński też jest czasem śmieszny. U nas w marketach na tych mrożonych kurczakach są daty (uboju?), no zabicia kurczaka. Pozdrawiam z HK.:-)))
Stas – co prawda to prawda, wioska się robi coraz większa 🙂
Lia – witam na moim blogu – z tego, co kojarzę, to pierwsza wizyta (mam nadzieję, że też nie ostatnia 🙂 ).
Z tym kantońskim, to podejrzewam, że też są przeboje 🙂 A tak swoją drogą, to może im zaproponuję umieszczanie takich pieczątek na tutejszych kurczakach. Zaoszczędzi to czasu 😉
Powodzenia w HK!
Stary nie mam pojecia o czym piszesz, ale fajnie jest 🙂
Na czasie wyczaruje jakiegos maila.
Pozdrowki!
sajm
Sajm – hehe, no jak widzę, jeszcze się nie pozbierałeś po tym wyjeżdzie do Włoch. Dochodź więc chłopie do siebie i napisz jakiegoś dłuższgo maila 🙂
Heja!
Mam nadzieję stary, że miałeś możliwość ogladania piłki recznej. Następna piękna historia. W finale Niemcy musieli wygrać, bo mistrzostwa były ustawione pod nich. Oczywiście nie obyło się bez siary, mało mnie szlag nie trafił jak bardzo cywilizowani kibice niemieccy zaczeli gwizdać kiedy przedstawiany był nasz prezydent. Kaczyńskiego można lubić lub nie, zgadzać się z jego poglądami lub nie, ale jest naszym prezydentem i wygwizdywanie go doprowadziło mnie do szewskiej pasji. Wspólna Europa … jasne. Pozdro.
sajm
Sajm – niestety nie miałem. Też trochę za późno jak dla mnie – w poniedziałek pobudka 6.30 (i do pracy rodacy).
Co do zachowania Niemcow – cóż, są tacy sami, jak wszyscy inni – i u nich jest wystarczająco dużo buraków. A co do wspólnej uto… ehm, Europy, to już dzieci powinny ją wkładać między bajki razem ze Świętym Mikołajem 🙂