Zapiski z Chin » Chiny » Człowiek z żelaza
Człowiek z żelaza
Przed tygodniem miałem okazję zobaczyć w kinie najnowszego ‘Człowiek z Żelaza; 😉 czyli IronMan3 (po chińsku: 钢铁侠. Gāngtiěxiá). Zaskoczony byłem podwójnie i wcale nie mam tu na myśli samego filmu (który ogląda się całkiem przyjemnie), co raczej sprawami około filmowymi.
Po pierwsze obejrzałem ten film w 3D, w nowym kinie, za … 16rmb (czyli ok 8pln). Ci, którzy wybierają się do kina w Chinach, w miastach typu Szanghaj wiedzą, że taka cena to dinozaur, czyli gatunek, który wymarł przed milionami lat 😉 (ceny to zazwyczaj od 70-80 rmb w górę, jeśli wybierać się do kina gdzieś w centrum, można z cenami zejść, jeśli korzysta się z serwisów sprzedających tańsze bilety – ale i w takiej sytuacji cena nie bedzię zapewne niższa niż 40-50rmb, choć oczywiście zdażają sie tańsze bilety). I nawet fakt, że oglądałem film poza Szanghajem, niewiele tutaj zmienia – to jest bardzo przystępna cena.
źródło: http://movie.mtime.com/91881/posters_and_images/2275798/
Drugie zaś zaskoczenie, to ostatnie 4 minuty filmu, które – o czym się dopiero teraz dowiedziałem – zostały umieszczone jedynie w chińskiej wersji filmu. O tyle to niespotykane, że zazwyczaj zachodnie produkcje są w Chinach obcinane przez cenzorów. Tutaj tymczasem mamy z sytuacja odwrotną – czyli dodaniem materiału filmowego. Tych kilku dodatkowych scen w polskiej wersji nie zobaczycie. Otóż występują w nim postacie chińskie (jedna z nich pojawia się na kilka sekund na początku filmu – tą scenę zobaczycie) w które wciela się dwójka znanych chińskich aktorów: Wang Xueqi oraz Fan Bingbing.
Chińczycy, przynajmniej znaczna część tych, która film zobaczyła, narzekała na dodany z gracją stepującego Wikinga fragment. Mimo tych narzekań, film spotkał się z gorącym przyjęciem.
Skąd pomysł na dodanie tych kilku dodatkowych minut? Najbezpieczniej powiedzieć – zgodnie ze starą zasadą – że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Z jednej strony ruch ten w oczywisty sposób był puszczniem oka do Chińskich widzów – patrzcie, liczymy się z Wami, dodajemy sceny specjalnie dla Was. To już nie te czasy, gdy w amerykańskich produkcjach Azjata był czarnym charakterem. Teraz o Azjatów – szczególnie zaś Chińczyków – należy dbać. Pragmatyczni do bólu Amerykanie świetnie o tym wiedzą.
Ale jest i drugi powód. Też pieniądze 😉 Otóż jeśli w Chinach pojawia się produkcja filmowa z importu, to w takiej sytuacji zagraniczne studia otrzymują jedynie 25% wpływów z biletów. Jeśli jednak jest to wspólna produkcja chińsko – zagraniczna, to w takiej sytuacji zagraniczne studio otrzymuje już 43% wpływów z biletów. Podejrzewam więc, że pewni obrotni Chińczycy próbowali się dogadać ze studiem w którym powstawał Iron Man, tak żeby obie strony na tym zarobiły (chiński sponsor ulokował w ‘chińskim’ dodatku reklamę swojego mlecznego napoju), ale okazało się, że chiński urząd zajmujący się mediami nie dał się nabrać na tą sztuczkę z wrzuceniem na koniec filmu kilku dodatkowych scen i filmu nie potraktował jako koprodukcji. Sorry, Panowie z Hollywood – dostaniecie tylko 25% wpływów z biletów 😉
Swoją drogą – kończąc już dzisiejszy wpis – to chciałbym wiedzieć, jak to wygląda w Polsce z dochodami ze sprzedaży biletów na zagraniczne produkcje.
Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: blog o Chinach, China, Chiny, Iron Man 3, Iron Man 3 w Chinach, Polacy w Chinach, Polacy w Szanghaju, Polak w Azji, Polak w Chinach, przemysł filmowy w Chinach, Wojciech Szymczyk, Wojtek Szymczyk, zapiski z Chin, Zapiski z Panstwa Srodka
40 zł za bilet to raczej sporo. Czyżby Szanghaj stał się drogim miastem, coś na wzór Moskwy? Pzdr. Sajm P.S. Przeglądałem jakieś forum architektoniczne, może napisałbyś Maydox parę słów co się tam u Was buduje, bo przyznam, że Shanghai Tower już teraz robi wrażenie, choć przyznam, że trochę chyba za bardzo góruje nad innymi drapaczami. Ale to chyba taki trend generalnie w Azji, nie zwracamy uwagi na otoczenie, ale budujemy jak najwyżej się da. A z tego co zauważyłem trwa walka o prymat jeśli chodzi o najwyższy budynek w Chinach, pomiędzy Shenzhen, Szanghajem, Tianjinem, a Pekinem. Dla osoby z zewnątrz takiej jak ja, najciekawiej buduje sie chyba w Pekinie, ale ciekaw jestem zdania kogoś, kto na co dzień się w tym środowisku obraca.
Sajm – Szanghaj jest, o czym zapewne niewiele osób w Polsce wie, drogim miastem. I z roku na rok coraz droższym.
Jesli zaś chodzi o budowę – całe w zasadzie Chiny to jeden wielki plac budowy. Wszak odpowiedzią Chińczyków na światowy kryzys finansowy było ruszenie olbrzymich projektów infrastrukturalnych – bo dzięki temu jest praca, pieniądze krążą.
Shanghai Tower od czasu do czasu mijam, ale przyznam się szczerze, jakoś szczególnie nawet się nie przypatruję, ot, rośnie 🙂
Budować zaś najwięcej to się buduje w budownictwie mieszkaniowym – nowe osiedla wyrastają jak grzyby po deszczu. I buduje się nie tylko w dużych miastach, w tych mniejszych także mamy budowę na budowie.