Zapiski z Chin » Chiny » Zima w Chinach-centralne na północy,klimatyzacja na południu
Zima w Chinach-centralne na północy,klimatyzacja na południu
Koniec zeszłego roku w Szanghaju to rekordowe zanieczyszczenie powietrza. Wskaźniki zanieczyszczenia wariowały – odczyty wyskakiwały poza skalę. Wstrzymane prace na budowach, zamknięta część dróg, opóźnione, odwołane lub przekierowane loty – tak wyglądał początek grudnia.
Władze Szanghaju mogły jedynie sugerować pozostawanie w domu (starsi i dzieci) i maksymalne ograniczanie pobytu poza budynkami (wszyscy inni, którzy nie mogą sobie pozwolić na pozostanie w domu).
Poranki wygladały tak:
Czy to mgła, czy to smog? Mało to w tym momencie istotne – grunt,że lepiej nie jechać nigdzie w taką pogodę.
Takie zanieczyszczenie to efekt stworzenia z Chin fabryki świata. W pogoni za pieniądzem zachodnie firmy i łasi na pieniądze właściciele chińskich fabryk zrobili ze sporej części Chin śmietnik. Znając życie to właśnie ci, którzy już się dorobili pieniądzy będą teraz najgłośniej mówili o konieczności ‘zrobienia czegoś w celu poprawy’. W sumie to przecież nic nowego. To jak w powiedzeniu – łapać złodzieja, gdzie najgłośniej krzyczy sam złodziej. Wystarczy zobaczyć, gdzie znajdują się najbardziej zanieczyszczone miasta: Iran, Chiny, Indie, Mongolia, Pakistan, Botswana (pełna lista pod tym adresem). W Chinach zaś takim rekordowo zanieczyszczonym miastem (choć wychodzącym powoli na prostą) jest 3-milionowe Linfen w prowincji Shanxi, górnicze zagłębie (więcej pod tym linkiem).
Po zimnym grudniu nowy rok przywitał zdecydowanie przyjemniejszą temperaturą – w zeszłym tygodniu w ciągu dnia bylo ponad 10 kresek powyżej zera. Do tego słońce, więc można było zapomnieć na chwilę o wilgoci, ale zimno jeszcze będzie. Z tym zimnem to trochę mylące, bo tutaj trzeba wziąć poprawkę na duża wilgotność powietrza, co powoduje, że zimno jest bardziej przenikliwe, niż wskazywałaby na to temperatura na zewnątrz. W taką pogodę, gdy temperatura spadnie w okolice zera stopni pozostaje ogrzewanie – w Szanghaju, jak i na południu Chin ogrzewa się albo klimatyzacją (ustawioną na ogrzewanie), lub też różnymi grzejnikami elektrycznymi.
Pamiętam, że odkąd zamieszkałem w Chinach nie dawało mi spokoju pytanie – dlaczego południowe Chiny nie mają centralnego ogrzewania. Na północy – powiedzmy w takim Pekinie, jest centralne ogrzewanie, w zimie czuję się tam niemal jak w domu w Polsce. Grzejniki grzeją, jest ciepło i przyjemnie. W Szanghaju ogrzewania centralnego niemal w ogóle nie ma. Powód jest jeden. Na północy jest zdecydowanie zimniej, niż na południu Chin. Bez centralnego ogrzewania nie dałoby się wytrzymać – tam różnice temperatur między zewnątrz a wewnątrz potrafią dochodzić do kilkudziesięciu stopni, w Szanghaju takich sytuacji nie ma. Pozostaje więc grzanie klimatyzacją, która – jak to podobno wyliczono i tak wychodzi taniej i zdrowiej, niż centralne ogrzewanie. Elektryczność bowiem, jaką zużywa się do ogrzewania klimatyzacją to raptem ok 3kg węgla (6-8 kW na m2 na miesiąc ogrzewanej powierzchni), gdyby używac centralnego ogrzewania potrzeba by aż 20kg węgla (dla chcących poczytać więcej polecam ciekawy artykuł, z którego to zaczerpnąłem powyższe liczby). Poprawkę trzeba wziąć i na to, że zima na południu trwa zdecydowanie krócej, niż na północy. No dobrze – a jak ustalono, gdzie będzie przebiegać granica między tą częścią Chin, która będzie mogła używać centralnego ogrzewania, a tą bez tego dobra? Za taki granicę w Chinach uważa się rzekę Huai oraz pasmo górskie Qin (w prowincji Shaanxi) – ta granica 0 stopni w styczniu ma w styczniu (średnia temperatura). To także umowna granica między uprawą ryżu (na południe od tej lini) a pszenicy (na północ).
Ot i cała tajemnica, dlaczego w Szanghaju nie ma centralnego ogrzewania, zaś w Pekinie można w domu siedzieć w koszulce z krótkim rękawem.
Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: blog o Azji, blog o Chinach, China, Chiny, Polacy w Chinach, Polak w Chinach, powietrze w Chinach, Wojciech Szymczyk, zanieczyszczenie w Chinach, zapiski z Chin, Zapiski z Panstwa Srodka
Cześć,
oj, to z tym zanieczyszczeniem i mgłą to mi się nie podoba,
bardzo ponuro. Co się tyczy ogrzewania to, tak sobie myślę, że ja tam
bym długo nie pociągła. :):):):)
Boguśka
Problem zanieczyszczenia to problem na całym świecie- dobrze, że Chińczycy już zaczynają go u siebie nagłaśniać. Pewnie , że za rozwój gospodarczy, i to taki jak ich, płaci się cenę wysoką. Ale przecież i my mamy wcale chyba nie lepiej- zwłaszcza na Śląsku, czy nawet w Krakowie. Dlatego zapewne dyskusje o zakazie palenia węglem i inne, które powinny przede wszystkim wpływać na zmianę niektórych co najmniej zachowań ludzi. I choćby samochodów, nadających się do złomowania, które zatruwają powietrze- ale tu by trzeba wreszcie coś zrobić z komunikacją publiczną i to już temat na osobny wątek.
A ogrzewanie – no cóż my już tak przywykliśmy do komfortu centralnego ogrzewania mieszkań, że trudno sobie wyobrazić, żeby tego nie było . Chińczycy zapewne wypracowali jakieś zasady życia w tych zimowych warunkach – pewnie jednak jak wzrośnie tam jeszcze bardziej stopa życiowa to i coś innego wykombinują. A ogrzewanie za pomocą klimatyzacji jest fajne, tyle tylko, że w naszych warunkach strasznie drogie. Póki co to nasza zima bez zimy, czyli śniegu i mrozu, nastraja tyleż pozytywnie co i budzi niepokój o zbiory ozimin; przypomina się ubiegłoroczna zimowa Wielkanoc. A i zdrowotnie jakoś to nie jest wcale tak bez naszej zimy zdrowo 🙂
Boguska – do tego braku ogrzewania da sie przyzwyczaic, choc trzeba sie nauczyc siedziec w domu w pelnym ‘rynsztunku’, czyli swetrze, bluzie, grubych skarpetach, spodniach (albo i dwoch parach). Do tego wieczorem obowiazkowe wygrzewanie nog w cieplej wodzie (widze to po starszych Chinczykach, ze dziala), do tego od czasu do czasu imbir (akurat u nas jest bardzo czesto). I na koniec polecam baranine – rozgrzewa!
Stas – tez mam takie wrazenie, ze w Chinach to nawet nie tyle jest tak tragicznie z tym powietrzem (choc oczywiscie czysto tez nie jest), co po prostu zaczyna sie glosniej i czesciej mowic o problemach z czystoscia tegoz powietrza.
W Pekinie takie widoki z okna co rano to normalka, szczególnie w styczniu.:)
http://nietechiny.weebly.com/smog-w-chinach.html
W Shijiazhuang smog rozbił licznik, przez kilka dni zanieczyszczenie ponad 1 000 jednostek.
Nie wiem na ile to prawda, ale z ogrzewaniem na “południu” chyba prawnie jest zabronione instalowanie.
Jerry~to juz chyba bym zrezygnowal z grzania weglem byle miec lepsze powietrze. Tak czy inaczej Pekin ma swoja ‘renome’.
Co do zakazow to nie wiem,widze tylko ze jak zaczyna sie sezon,to pelno promocji na grzejniki roznorakie-sam mam takie dwa bo lepiej grzac nimi niz klimatyzacja.
Pozdrawiam!
Witam!
Ekologia to bzdura. 🙂 Polecam wszystkim ekologom: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,7287813,16_statkow_emituje_wiecej_trucizny_niz_wszystkie_samochody.html
Jeżeli w Chinach żyje ok 1,4 mld ludzi i dzięki przemysłowi i rozwojowi gospodarczemu uda się wyciągnąć na wyższy poziom kolejne kilkaset milionów z tego 1,4 mld., nikt nie będzie się przejmował dziesiątkami czy setkami tysięcy ludzi, którzy umrą na jakieś schorzenia związane z rozwojem przemysłu i zanieczyszczeniami. Tak było w krajach zachodnich na początku kapitalizmu i tak jest teraz w Chinach. Nie można mieć wszystkiego na raz. Koszty wejścia przemysłu na wyższy poziom są ogromne i wiąże się z tym wzrost kosztów produkcji wszystkiego co aktualnie Chiny w tej chwili produkują. Nawet Chin w tej chwili na to nie stać, bo połowa Azji tylko czeka w tej chwili, żeby kapitał zagraniczny odpłynął z Chin, właśnie w te inne miejsca. Pewnie, za kilkadziesiąt lat się to zmieni,bo ktoś się w Chinach się opamięta, ale póki co trzeba zapłacić frycowe.
Stas ma rację u nas wcale lepiej nie jest, Śląsk i Kraków zimą to jakaś masakra, ale żadne przepisy tego nie zmienią. Jeżeli człowiek który ledwo wiąże koniec z końcem, ma do wyboru ogrzewanie słabej jakości węglem, lub gaz, lub bardziej ekologiczny olej opałowy, ale za to kilkukrotnie droższy. Decyzja jest prosta, lepiej wypuścić w powietrze trujące spaliny, ale móc odłożyć kilka groszy na cięższe czasy. 🙂
W Krakowie niedawno przeszła uchwała miasta, zabraniająca palenia węglem. Uchwała jest, ale aktów wykonawczych nie ma, a nawet jakby były, kontrole straży miejskiej nie mogą nic zrobić bo dopiero ustawa państwowa, dawała by im prawo egzekucji takiego prawa. I koło się zamyka 🙂 Swoją drogą ja czekam, aż jakaś inna ekipa polityczna dokopie się do tego, kto wziął w łapę i kto lobbował przepchnięcie takiej uchwały 🙂 Bo wiadomo, palimy czymś innym to trzeba kupić kilka tysięcy nowych pieców, żeby palić gazem czy olejem, trzeba zakupić kilometry nowych rur, ktoś to musi zamontować, podpiąć, wydać zezwolenie. Ktoś się na tym obłowi, bo mieszkaniec będzie musiał wydać kasę :)Zatrudni się dziesiątki nowych urzędników od pozwoleń, kilkuset kontrolerów. Wszyscy będą happy, oprócz mieszkańców, na których przerzuci się wszystkie koszty. Potem się okaże, że zanieczyszczenie jest dokładnie takie samo bo to nie piece, ale samochody trują, wyrzuci się samochody poza centrum Krakowa. Każe się mieszkańcom jeździć rowerami 🙂 Na samym końcu okaże się ze to nie piece, ani samochody, ale fabryka pana Zdziska z Rady Miasta, która produkowała piece na gaz i na olej opałowy zanieczyszczała miasto, bo opalała fabrykę węglem, bo był najtańszy. A przecież inaczej nie napchałby kieszeni, bo jakoś trzeba konkurować z importem z Chin, nie schodząc za bardzo z marży :)))
Pzdr. Sajm
Wojtku, powinniscie sobie byli zafundowac ogrzewanie podlogowe, to znacznie lepsze rozwiazanie na chlodne, wilgotne zimy, niz klima czy grzejniki olejowe. A zanieczyszczenie mamy faktycznie paskudne, jak nigdy przedtem. Ciekawe, co nas czeka w tym roku – poki co zdrowia, pomyslnosci i sukcesow w Roku Konia!
马上有钱!