Zapiski z Chin » Chiny » Propaganda chińska, amerykańska i polska
Propaganda chińska, amerykańska i polska
To nie jest recenzja filmu “In the same breath”, ten film jest jedynie punktem wyjścia dla kilku moich komentarzy. Zacznijmy jednak od filmu. “In the Same Breath” to dokument, który miał swoją premierę na HBO zaledwie 2 tygodnie temu. Reżyserką jest Nanfu Wang, Chinka mieszkająca w USA. Jej osoba jest kluczowa dla zrozumienia przesłania filmu, wszak spogląda na świat z perspektywy zarówno Chin (w których to Chinach dalej mieszkają jej rodzice), jak i USA, gdzie mieszka ze swoim mężem i dzieckiem.
źródło: https://www.imdb.com/title/tt13648230/mediaviewer/rm2910649345/
Główny przekaz tego filmu, wzmocniony tytułem, jest taki: zarówno Chiny, jak i USA mają swoje za uszami w tym, jak podeszły do walki z wirusem. Oba rządy miały własny pomysł na radzenie sobie z problemami, ale elementem wspólnym było uciszanie tych, którzy mówić chcieli za dużo. To, jak wiadomo, problem nie tylko rządów amerykańskich czy chińskich, bo przecież każdy rząd ma jakąś agendę i pewne rzeczy ucisza czy wycisza. Różnią się między sobą jedynie skalą.
Pojawia się w filmie również zarzut pod adresem chińskich rządzących, że udane powstrzymanie wirusa Chiny wykorzystały do celów propagandowych wskazując, że socjalizm w chińskim wydaniu okazał się skuteczny w zatrzymaniu wirusa. Ale znowu – każdy rząd sukcesy wykorzystuje w sposób propagandowy, więc nie widzę tu specjalnie zarzutu, jaki można stawiać Chinom – pokazują, to co chcą, a sukces w zatrzymaniu wirusa mają ewidentny. Przecież nie będą pokazywać swoich porażek, bo jak wiadomo propaganda temu nie służy. Dokładnie to samo robią rządzący w USA, Francji, Niemczech czy Polsce.
Ciekawy jest także wątek, który podsumowuje pytanie: ile ludzi rzeczywiście zginęło z powodu wirusa w Wuhan? Czy oficjalna liczba niecałych 4 tysięcy ofiar jest rzeczywistą liczbą? To takie trochę szukanie sensacji ze strony Nanfu, gdy daje nam do posłuchania rozmowę z pracownikiem krematorium (jednego z kilku państowowych krematoriów na terenie Wuhan), który twierdzi, że spalono o wiele więcej zwłok, niż tych 4 tysiące.
Dlaczego piszę, że to szukanie sensacji i próba pokazania, że coś jest na rzeczy i na pewno coś zostało ukryte? Ano dlatego, że prawdziwym pytaniem, jakie powinno się pojawić jest: ile osób zmarło w wyniku wirusa a ile w wyniku braku lub drastycznie ograniczonej opieki medycznej w trakcie trwającego 76 dni kompletnego lockdownu Wuhan? To problem nadprogramowych zgonów jest tutaj rzeczywistym problemem, a nie rozstrzyganie, czy na COVID zmarło w Wuhan 3000, 5000 czy 10000 ludzi. Znając bolączki chińskiej służby zdrowia, która choć w ostatnich kilku dekadach poczyniła olbrzymie postępy, to dalej ma sporo do nadgonienia; moja hipoteza zatem brzmi: zapaść służby zdrowia w Wuhan w trakcie lockdownu i pozbawienie ludzi opieki medycznej spowodowało wzrost śmiertelności. Szpitale nie przyjmowały ludzi z innymi problemami i Ci wszyscy, którzy wymagali pomocy takowej nie otrzymali. Nie zapominajmy także, że szczęściem w tym cały nieszczęściu było to, że epicentrum epidemii znalazło się w Wuhan, mieście liczącym ponad 11 milionów mieszkańców i będącym stolicą prowincji Hubei, gdzie opieka zdrowotna stoi na wyższym poziomie niż na przysłowiowej prowincji.
Dlaczego stawiam taką hipotezę? Zobaczmy, co stało się w Polsce. Pisze się, że w ubiegłym roku mieliśmy w Polsce niemal 60 tysięcy ‘nadprogramowych’ śmierci. I znowu – czy to ludzie chorzy na COVID? A może ludzie, którzy nie otrzymali pomocy, bo karetka nie dojechała albo jeźdźiła od szpitala do szpitala? Albo osoby, których jedyną opcją była teleporada? Ludzie, którym przełożono zabieg ratujący życie?
źródło: Główny Urząd Statystyczny
opracowanie “Nadmierna śmiertelność w Polsce w 2020 r.“, Polski Instytut Ekonomiczny
jeden z wniosków z opracowania “Nadmierna śmertelność w Polsce w 2020r”
Źródło: medonet.pl
Jak wiadomo, w Polsce problemem i jedną z głównych przyczyn zgonów są choroby układu krążenia i choroby nowotworowe – przy tych schorzeniach odpowiednie leczenie jest kluczowe, a tego potrzebujący w zeszłm roku byli pozbawieni. Nie wspominam tu o profilaktyce, ale znowu – ograniczenie dostępu do lekarzy i badań powoduje, że schorzenie, które można zatrzymać albo spowolnić, rozwija się.
Tak więc zanim zaczniemy się zwracać w stronę jakiś teorii spiskowych związanych z Wuhan, pomyślmy, czy problem nie leży gdzie indziej – nasze polskie doświadczenia wskazują nam ewentualne odpowiedzi.
Na koniec dla ciekawskich i nieprzekonanych opracowanie Excess mortality in Wuhan city and other parts of China during the three months of the covid-19 outbreak: findings from nationwide mortality registries opublikowane w BMJ (British Medical Journal) dotyczące śmiertelności w Wuhan w trakcie 3 miesięcy trwania pandemii (styczeń-marzec 2020) – pokazuje, że moja hipoteza może być prawdziwa.
Źródło: https://www.bmj.com/content/372/bmj.n415
Oczywiście dla wielu to opracowanie może nic nie znaczyć – bo zrobione jest przez Chińczyków i zrobione jest na podstawie chińskich danych. Dla mnie jest jednak pewną próbą odpowiedzi na pytanie, co też mogło się rzeczywiście stac – a dla mnie taką możliwością jest właśnie wzrost liczby zgonów z uwagi na brak lub znacząco ograniczoną opiekę medyczną. I to jest temat z którym Chiny muszą się zmierzyć – jak rozwijać swoją służbę zdrowia, bo mimo postępu, jaki Chiny zrobiły, na tym polu mają wciąż wiele do poprawy. I tak po prawdzie – to jest to też problem, z którym musimy się zmierzyć w Polsce, bo i nasza służba zdrowia ma sporo do poprawy.
— —
Drogi Czytelniku – zachęcam do subskrypcji, dzięki której będziesz wiedział, kiedy pojawia się nowy wpis.
Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: blog o Azji, blog o Chinach, China, Chiny, chińska opieka zdrowia, covid smiertlenosc w Polsce, COVID-19, in the same breath, In the Same Breath movie, Nanfu Wang, Polacy w Azji, Polacy w Chinach, Polak w Azji, Polak w Chinach, Polski Instytut Ekonomiczny, Wojciech Szymczyk, Wojtek Szymczyk, Wuhan, zapiski z Chin, Zapiski z Panstwa Srodka
No wpis przypomina prawdę znaną wszystkim- a o której nikt nie chce pamiętać-
każda informacja służy przekazaniu takiej treści jaką chce przekazać nadawca.
I sprawa tego sprowadza się do prostego rozumienia aktu komunikacji językowej- ale o tym to się uczy każdy uczeń w szkole na różnych zresztą poziomach edukacji. No i pamiętając o różnych funkcjach tekstów językowych i kontekstach
powinniśmy być świadomi tzw. manipulacji językowych. No to nie miejsce na mówienie o formalnych stronach komunikacji językowej – ale w tym kontekście chyba każdy rozumie jakim celom służą media- one zawsze były i są podporządkowane ” siłom racji przekazu”.
Odrębny problem to funkcjonowanie służby zdrowia- nam się wydaje , że gdzieś jest / było lepiej- a prawda jest zgoła inna. Panika okresu pandemii u nas spowodowała faktycznie na jakiś czas pozbawienie dostępu do leczenia- ba czas wizyt i zabiegów tzw. planowanych przesunął się nawet o rok; teleporady – choć w mniejszym chyba zakresie – dalej funkcjonują.
A teraz propaganda- to po prostu przekaz informacji jaki jest wygodny dla nadawcy- zawsze taka była , choć musiała zmieniać techniki ze względu na zmieniającego się w jakimś sensie odbiorcę. A jaki jest ten współczesny odbiorca – no to widać na przykładzie oddziaływania reklam 🙂
W tym wszystkim warto by było, żeby umieć z dystansem czytać wszystkie teksty kulturowe- w tym filmy.
Stas – jak sie okazuje, to ta prawde trzeba powtarzac, bo ludzie maja tendencje do zapominania, ze media z obiektywnym ukazywaniem prawdy nie maja juz wiele wspolnego. A juz sama selekcja tego, co pokazujemy a co nie, jest subiektywna.
Co do sluzby zdrowia, nie wiem, czy ludzie maja zludzenia, ze niby u nas jest lepiej (lepiej niz gdzie? W Niemczech? W USA? W Chinach? W Afryce?), ale pandemia ukazala wszystkie bolaczki naszej sluzby zdrowia. Fakt, ze przez ograniczony dostep do lekarzy zmarlo najprawdopodobniej wiecej ludzi, niz na wirusa, o czyms swiadczy. Pytanie, czy cos rzadzacy z ta wiedza mysla zrobic, czy nie.