Zapiski z Chin » Chiny, Szanghaj » Lockdown Szanghaju trwa, czyli jak nie (dać się) zwariować
Lockdown Szanghaju trwa, czyli jak nie (dać się) zwariować
No moi drodzy czytelnicy, znajomy mi podesłał kilka twittów z polskiego twittera, od innego znajomego dostałem odnośniki do kilku artykułów internetowych – wszystkie te newsy twitterowe i artykuły pisane przez ludzi najlepiej zorientowanych w tym, co w Chinach 😉
I przyznać się muszę, że jeszcze w sumie brakuje nam tu jednego. Znaczy się jednej osoby – podeślijcie nam tu tą Kurdej Szatan czy jak tam było tej pani od wielce ekspresyjnej wiadomosci po wizycie na polsko-białoruskiej granicy.
Bo jeśli nam czegoś brakuje teraz w Chinach (uwaga – to ironia!), to właśnie kogoś, kto napisałbym teraz tak jak ona:
“KUR** !!!!!!!!!! Ku**aaaaa !!!!!!!!!!!!!!!! Co tam się dzieje !!!!!!!! To jest ku**a „straż graniczna” ????? „Straż” ?????????? To są maszyny bez serca bez mózgu bez NICZEGO !!!Maszyny ślepo wykonujące rozkazy !!!!! Ku**a !!!!!! Jak tak można !!!!!!!“
Swoją drogą, to ciekawe, że Chiny nie mają takich ‘gwiazd’.
A teraz poważnie. Jak z wieloma rzeczami, we wszystkim, także w tych twittach i artykułach, można znaleźć ziarno prawdy.
Oto więc jakiś człowiek pisze o ludziach skaczących z okien budynków – tak, niestety były przypadki śmierci samobójczych w Szanghaju przy okazji obecnego lockdownu. Przypominam, że mówimy tu o twardym lockdownie w 25-cio milionowym mieście (ostatnio poluzowanego odrobinę dla jakiś 6 milionów mieszkańców).
Ktoś pisał o ‘prawdziwym’ celu Chińczyków – otóż nie chcą wysyłać chińskich produktów z portu w Szanghaju, stąd też wprowadzili twardy lockdown, żeby rozłożyć nasze (zachodnie) gospodarki. W tym celu są w stanie poświęcić miliony ludzi w Szanghaju, byle tylko nic z Szanghaju nie wysyłać. Ten ktoś najwyraźniej nie ma kompletnie pojęcia o czym pisze – otóż Chiny utrzymują się z eksportu. Chiny nie są samowystarczalne, do funkcjonowania potrzebują eksportu. Jakaż byłaby to więc pokrętna logika zatrzymać Zachód, samemu odcinając się od pieniędzy z Zachodu?
Ktoś inny pisze, że to Chiny, wszystko jest możliwe, jak i w trakcie lockdownu w Wuhan, kiedy to ludzi masowo umierali na covida na ulicach. Ten ktoś zdaje się albo specjalnie powiela jakieś katastroficzne wizje, albo robi to pod tezę. Owszem, w Wuhan być może ktoś zmarł na ulicy, choć czy był to COVID, czy inny problem – tego nie wiadomo. COVID nie spowodował, że wszystkie inne choroby nagle zniknęły – ludzie mieli i mają szereg różnych problemów zdrowotnych.
Ja rozumiem, że wzięcie mają głównie krzykliwe ‘newsy’, ale takie nakręcanie siebie i innych niczemu nie służy, poza nabijaniem sobie wyświetleń.
Dla odmiany zatem kilka zdań ode mnie poświęconych sytuacji w Chinach, szczególnie w Szanghaju i okolicznych prowincjach (Zhejiang/Jiangsu).
Tak, sytuacja w Szanghaju jest daleka od normalnej. Część miasta (Pudong) została ‘zamknięta’ 28 marca. Druga część (Puxi) dołączyła 1 kwietnia. Przez chwilę ludzie mogli wychodzić z domów i poruszać się w obrębie osiedli, szybko jednak wprowadzono twardy lockdown, czyli zakaz wychodzenia z mieszkań. Niektórzy zatem nie wychodzą z domów (nie licząc testów) od dobrych 3 tygodni.
Ludzie, jak to ludzie – początkowo część spanikowała, rzuciała się na zakupy. Puste półki sklepowe, tłumy ludzi. To sie dobrze ‘klika’ (czytaj sprzedaje – angażując nasz czas, wciskając nam reklamy). Czy jedzenia zabrakło? Możliwe, że ktoś miał problem z zakupami (całkiem możliwe, że szczególnie dotyka to osób starszych które nie były w stanie same zrobić zakupów – czy to stacjonarnych, czy to online). Ale to nie jest masowa skala w 25 milionowym mieście.
Jak wszędzie i w Szanghaju trafiają sie nadgorliwcy, idioci, którzy mają jakąś skrzywioną misję a i często jakieś swoje ograniczenia ( po naszemu mówiąc ludzie, którzy chcą być bardziej papiescy od papieża). Ludzie, którzy dostali odrobinę władzy i teraz tej władzy nadużywają – wprowadzając swoje zasady. Było to wcześniej – przy pierwszym lockdownie pamiętam, jak niektóre wsie czy miasta odcinały dostęp dla osób spoza ich wspólnot – mimo, że oficjalnie tego robić nie mogły. Ba, ja sam przeszedłem przez to, gdy chciałem wrócić do mieszkania, które wynajmowałem w Ningbo, czyli mieście, gdzie moja firma ma jedno z biur. Mimo tego, że miałem wszystkie wymagane papiery i zielony kod zdrowotny, to rada mojego osiedla początkowo nie chciała mnie wpuścić. Jaka szkoda, że wtedy nie odegrałem show jak Kurdej Szatan – nagrywając wszystko na telefonie i udzielając wywiadów. Zamiast tego zgłosiłem się do władz dzielnicy, powiedziałem w czym problem i po dwóch godzinach otrzymałem telefon, że wszystko jest już załatwione, że skoro spełniam wszystkie miejskie wymogi to mogę spokojnie przyjeżdżać. I tyle. Dało się załatwić, choć fakt – straciłem okazję na zyskanie popularności w internecie.
Wróćmy do Szanghaju – czy tacy nadgorliwcy pomagają? Zdecydowanie nie – ludzie są zmęczeni ciągłą niepewnościa, często sprzecznymi komunikatami, zmianami zasad, ciągłymi testami. Wszyscy są zmęczeni – i Ci, którym kazano siedzieć w mieszkaniach i Ci, którzy walczą codziennie na ‘froncie’. Dochodzi do kwiatków w rodzaju – ściąga się ludzi o 7 rano na testy, ale okazuje się, że np nie dowieziono jakiegoś odczynnika. Albo skanera kodów. Albo jeszcze czegoś. Frustracja rośnie – bo z jednej strony ludzie, którzy siedzą od wielu dni w zamknięciu, z drugiej zmęczeni pracownicy, którzy często dojeżdzają do Szanghaju z sąsiednich miast (tak, wiem np o ekipie która przeprowadza testy, a która żeby zacząć od 7 rano w Szanghaju musi wstać o 4.30 i dotrzeć z miasta Nantong do Szanghaju. Zaś po wszystkim wrócić do Nantongu – bo w Szanghaju nie ma miejsc, gdzie mogliby być ulokowani.
Dochodziło do drastycznych scen w rodzaju zatłuczenia na śmierć psa osoby, którą skierowano na przymusową kwarantannę. Niestety, ale znowu – jak wszędzie i tu są tacy zwyrodnialcy, którzy zrobią zanim pomyślą. Czy to znaczy, że wszyscy są tacy? Czy to znaczy że to jest tu normą? Oczywiście,że nie, zresztą liczne głosy oburzenia mieszkańców dały temu świadectwo. Ale nawet takie jednostkowe przypadki dobrze się klikają a i niektórym znakomicie wpisują się w ich tezy. Nie pisze się o ludziach nawzajem sobie pomagających, bo to się nie klika. Nie, pisze się o choasie, o wypaczeniach.
Idźmy dalej – początkowo były sytuacje w mieście, gdy odbierano rodzicom dzieci, jeśli dzieci miały pozytywny wynik testów. Naciski opini publicznej sprawiły, że władze miasta zmieniły te nieludzkie zasady (obecnie jeśli dziecko ma mniej niż 7 lat i będzie miało pozytywny wynik, to rodzic udaje się na kwarantannę wraz z dzieckiem. Te starsze dzieci w dalszym ciągu są skierowywane to szpitali tymczasowych bez rodziców/opiekunów – to w dalszym ciągu nie jest idealne rozwiązanie i na takie sprawy trzeba zwracać uwagę i o to monitować u władz!
Tak, szpitale tymczasowe, do których trafiają osoby z pozytywnymi wynikami mają różny standard i nikt do końca nie wie, według jakiego klucza ludzie do nich trafiają – można bowiem trafić do hali wystawienniczej (jedno z największych centrów wystawowych w Szanghaju, która zmieniło się w jedno wielkie izolatorium na 15 tysięcy osób), ale można trafić też do 4 gwiazdkowego hotelu. To dwie skrajności. Pomiędzy jest cała skala – czy to szpitale, czy to hotele o niższym standardzie – już nie tylko w Szanghaju ale i sąsiadujących z Szanghajem prowincjach.
Tak, ceny żywności poszły do góry. Wiąże się to z jednej strony z faktem, że trudniej dostarczyć teraz produkty (szczególnie świeże) do miasta, jest mniejsza liczba kurierów i kierowców którzy mogą się poruszać no i siłą rzeczy, jako że wszyscy siedzą w domach i nie mogą zrobić zakupów sami to i liczba zamówień wzrosła niebotycznie – ale to było do przewidzenia. Firmy logistyczne starają się zapanować nad tą sytuacją, ale nie jest to najłatwiejsze. Niestety, trudniej teraz zrobić zakupy i niestety trzeba za nie płacić więcej. Za samego kuriera płaci się teraz horrendalne pieniądze – o ile wcześniej dostawy były albo bezpłatne, albo maksymalnie 5-8 rmb, o tyle dzisiaj za kuriera trzeba płacić i 150 yuanów. Ceny żywności też poszły do góry. Poniżej możecie zobaczyć przykładowy zestaw – zgadnijcie, ile produkty na tym zdjęciu obecnie kosztują? (odpowiedź zamieszczę pod wpisem)
Jednym słowem jest cała masa rzeczy, które są dalekie od normalnych – i większość to wie i próbuje reagować, choć niekoniecznie tak głośno jak co poniektórzy. Nie tak Szanghaj funkcjonował wcześniej, nie taki Szanghaj większość jego mieszkańców zna. Jest oczywiście pytanie, czy tak wyglądać musi – czy polityka ‘zera tolerancji na COVID’ jest najlepszym, co Chiny powinny teraz utrzymywać? Czy powinny iść ścieżką otwarcia się i życia z COVIDem? Zresztą i w Azji są kraje, które idą odmienną od chińskiej drogą. Singapur żyje z COVIDEM. Mają swój pomysł – i oczywiście można dyskutować, który model jest własciwym, ale na końcu to każde państwo samo wybiera model którym ma zamiar podążać. Jak widać nie ma modelu idealnego – każdy ma swoją cenę, która trzeba (albo będzie trzeba) zapłacić. Można albo jak Chiny w 2020 roku zamknąć Wuhan na 76 dni ale potem cieszyć się otwartym i funkcjonującym normalnie krajem, można też iść drogą zachodnią – jak to zrobiła Europa czy USA przeciągając wszystko i stosując różne półśrodki. Można iść drogą polską – przez trwający Bóg wie ile ‘pełzający lockdown’ pozwolić umrzeć tysiącom ludzi, którzy nie mogli się dostać do szpitali na zabiegi, którzy nie otrzymali właściwej pomocy, bo nie mogli się dostać na wizytę u lekarza – czy my o tym już zapomnieliśmy w Polsce? Dla tych zapominalskich – pisałem o tym chociażby tutaj.
Jak to w takich sytuacjach bywa, jest niestety wiele sprzecznych komunikatów (albo ich brak) – i to jest mój największy zarzut pod adresem władz Szanghaju – ta sytuacja ich przerosła, czego efektem jest z jednej strony fatalna komunikacja, z drugiej zaś spora dowolność środków stosowanych przez poszczególne jednostki – poczynając od dzielnic a na osiedlowych komitetach/administracji kończąc.
Podsumowując – Szanghaj się trzyma, daje radę, choć sytuacja jest daleka od normalnej. Ale co nam pozostało? Nakręcać się negatywnymi emocjami? Czy to w czymkolwiek pomoże? Jasne, można wyjść na balkon i zacząć krzyczeć (też były takie sytuacje w Szanghaju – które pojawiły się w mediach bo znowu – dobrze się w nie klika) – ale: czy to w czymkolwiek pomoże?
Zrozumcie mnie dobrze – dzieje się sporo głupich, niepotrzebnych rzeczy. Od nas zależy jak do tej rzeczywistości podchodzimy – czy będziemy krzyczeć, czy będziemy próbowali załatwiać sprawy. Czy będziemy pokazywać drastyczne przykłady, czy pokażemy ciężko pracujących wolontariuszy. Czy pokażemy strażnika przygłupa, czy takiego, który stara się pomóc?
Dla uczciwości przekazu należałoby pokazywać obie strony medalu.
— —
Dla ciekawskich: dlaczego Chiny utrzymują w dalszym ciągu swoją politykę zera tolerancji (co skutkuje m.in. lockdownami, ograniczeniami w poruszaniu się, masowymi testami, przymusową izolacją osób z pozytywnymi wynikami testów)?
Chińczycy twierdzą, że robią to bo:
1. nie mogą pójść ‘na żywioł’, bo miałoby to zgubny wpływ na osoby niezaszczepione, głównie osoby starsze
2. nie do końca wiadomo jakie mogą być długofalowe skutki przejścia przez COVID (a to wiązać się będzie z problemem pierwszym)
3. nie mogą stosować takiej samej metody ‘życia z COVIDem’ jaką zastosowały kraje Zachodnie, bo: patrz punkt 1
Ja do tych punktów dodałbym jeden bardzo ważny od siebie:
4. system opieki zdrowotnej w Chinach załamałby się, gdyby puścili wszystko na żywioł – szpitale zapełniłyby się ludźmi niezaszczepionymi/starszymi i widzielibyśmy wzrost zgonów (nie tylko z uwagi na samego Omikrona, ale siłą rzeczy nie byłoby wystarczającej liczby personelu medycznego dla innych pacjentów), do czego Chiny nie chcą dopuścić, bo wszak twierdzą, że obecne metody służą utrzymaniu przy życiu jak największej liczby ludności (co kłóci się trochę mimo wszystko z obecnym modelem – bo wszak zamknięcie ludzi powoduje teoretycznie z jednej stronę lepszą kontrolę rozprzestrzeniania się omikrona, ale z drugiej rzesza ludzi nie ma dostępu do opieki zdrowotnej – szpitale nie funkcjonują, planowane zabiegi nie są przeprowadzane – bo ludzie siedzą w mieszkaniach)
— —
Odpowiedź na zagadkę:
Te produkty, które widać było powyżej kosztowały 850 yuanów – czyli koszt takiej ‘paczki’ to 1000 yuanów (jakies 670pln), jeśli doliczy się opłatę kurierską. To lekko licząc 2-4 razy więcej, niż przyszłoby zapłacić normalnie. To też jeden z negatywnych skutków lockdownu.
— —
Drogi Czytelniku – zachęcam do subskrypcji, dzięki której będziesz wiedział, kiedy pojawia się nowy wpis.
Wpis z kategorii: Chiny, Szanghaj · Tagi: blog o Chinach, Chiny, COVID-19, lockdown w Szanghaju, omikron BA.2, Wojtek Szymczyk, zapiski z Chin, Zapiski z Panstwa Srodka
Na pewno nic odkrywczego nie napiszę, ale Covid przerósł wszystkich i nawet w Polsce dało się znaleźć surowe ograniczenia i był lockdown, włącznie z zakazami wychodzenia z domu poza załatwianiem tzw. istotnych potrzeb życiowych a zamknięte były nawet miejskie parki czy obszary Lasów Państwowych. Rozwiązanie polskie od zawsze było skierowane nie na leczenie ludzi, ale ochronę systemu przed załamaniem ORAZ uniknięcie nieprzewidywalnych roszczeń poprzez nie wprowadzenie stanu wyjątkowego, a nieprzewidywalność roszczeń brałaby się z tego jak jest skonstruowane nasze prawo i konstytucja, które to są skonstruowane nie tak, jakby życzyliby sobie i czego do wiadomości nie przyjmują gorący od paru lat konstytucji zwolennicy, noszący nawet koszulki z takim napisem. Jako manager i osoba zainteresowana sprawami państwa, rozwiązaniom naszego rządu w/s covidu to się w ogóle nie dziwię, również legislacyjnym, bo w naszych warunkach łapanie się za cięższe rozwiązania prawne to stąpanie po cienkim lodzie pt. łamanie konstytucji i praworządności, stąd wprowadzanie wielu zasad na drodze rozporządzeń prezesa rady ministrów, co przez niektórych było kwitowane jako bezprawne i zachęcało np. do niepłacenia albo wręcz zaskarżania mandatów. Tak, w rezultacie mieliśmy 70tys. śmierci więcej niż wynikałoby ze statystyk i był to rachunek covidowy ale również rachunek dla wszystkich rządzących, którzy do tej pory nie kierowali się zasadą planowania na dekady wprzód tylko “oby do wyborów”. Możnaby za to również obwiniać rozchwiane preferencje wyborcze w Polsce, ścieranie się interesów mocarstw, których agentury wpływu przenikają nasze media oraz oczywiście zapewne nadal młodość naszej demokracji. Niestety w naszych warunkach, aby doprowadzić do porządnych zmian w państwie, należy w jakiś cudowny sposób zdobyć większość konstytucyjną i zacząc wprowadzać zmiany, niechybnie narażając się przy tym na krzykliwą opozycję na przykładzie pani Kurdej Szatan, oskarżenia europejskie oraz rosyjskie trolle. Nieważne czy zrobiłby to PiS czy PO. Choć w sumie może PO udałoby się, skoro zmienili zasady wyboru sędziów pod koniec swojej kadencji i dopiero robiący to samo PiS został oskarżany. Ale PO wybory przegrało w zasadzie z powodu nic-nierobienia (co zostało wytknięte w końcu przez media a przez pana Tuska skomentowane jako “przestawienie wajchy” medialnej), więc wybór może nie za dobry. I tak sobie trwamy w Polsce do dziś.
Marcin – witam w progach i dzieki za komentarz! Jako, ze daleko jestem od kraju i tematy polityczne docieraja do mnie niebezposrednio, to nie bede sie tu silil na jakis komentarz – wiem mniej, niz chcialbym (tak, chcialbym wiedziec wiecej co w kraju, ale to trzeba byc na miejscu zeby wszystkie niuanse wylapac).
Napisales natomiast cos, co pokazuje w czym Polska rozni(la) sie od Chin w podejsciu do COVIDu – my zdecydowalismy sie na nasz model, przed obawa o zalamanie sie systemu i w efekcie mamy te nadprogramowe smierci – teraz zas wychodzimy z zalozenia, ze to juz po wszystkim i znosimy wszelkie ograniczenia, Chiny zas twardo stoja przy swoim modelu zatrzymania rozprzestrzeniania sie wirusa za wszelka cene – i w 2020, i w 2022 w Szanghaju. Nie widzialem statystyk smierci w Chinach – a bedzie ciekawym zapewne porownac za jakis czas, ktory model spowodowal wiecej smierci (nie tylko z uwagi na sam COVID, ale i zaniechania/opoznienia leczenia innych chorych).
Tyle wątków poruszyliście, że aż trudno się do wszystkiego odnieść:)
Przywołany przykład pani KSz. to taki przejaw współczesności – oto każdy aktorzyna kreuje się na autorytet w każdej dziedzinie – i… to się wcale dobrze sprzedaje. Co powie fachowiec- autorytet i tak nie jest ważne bo aktorzy- no gwiazdy 🙂 – wiedzą najlepiej i o ich opiniach się dyskutuje.
Nasz służba zdrowia zawsze była niewydolna , więc zamykanie się szpitali i lekarzy na pacjenta chyba nas jakoś specjalnie nie zaszokowało- nie wiem czy to był nasz wynalazek nowej terapii- badanie i leczenie pacjenta przez teleporadę. No a sytuacja jeszcze się bardziej zaogni- do systemu tzw. opieki medycznej wchodzi ponad 2,5 miliona ludzi – i co ciekawe do tej pory przeciętny pacjent- odkładał na to lata składki- czekał na wizytę u specjalisty pół roku , rok – a teraz mówi się o preferencjach dla “gości”. Wszystko to jest postawione do gory nogami!
Demokracja w polskim wydaniu- no nie wiem , czy ktoś pomyślał o konieczności wychowania nowoczesnego obywatela- czyli takiego pojmującego na czym ta tzw. demokracja ma polegać. Ale przecież te nasze “elity” polityczne także nie wiedzą po co zostali wybrani i kto jest ich suwerenem. System wyborczy jest tak ustawiony- chyba nie tylko u nas zresztą- że wyborca i tak nie ma wpływu na zachowanie tych, którym powierzył mandat. Był i taki mędrzec, co biegał z Matką Boską w klapie marynarki – to i ci w koszulce z napisem konstytucja też nie dziwią. Tamten nie rozumiał co do niego mówią i ci koszulkowi też do końca nie wiedzą co mówią.
A zachowujące się chaotycznie i ambiwalentnie społeczeństwo ? No czasami ten tzw. przeciętny wyborca przypomina bohatera “kiepskiego” serialu niejakiego Ferdka K.
No cena tych zapasów robi wrażenie – chyba że tam jest coś szczególnego jakiś rarytas 🙂 Tyle, że u nas bez lockdownu ceny produktów podstawowych przywracają o zawrót głowy – i to jedzenie, lekarstwa , opłaty czynsze , gaz, prąd i inne. Powoli chleb i masło stają się dobrem luksusowym- ale podobno nie samym chlebem człowiek żyje 🙂
No i przy tak szalejącej inflacji słyszymy “Polacy, nic się nie stało”- ciągle mamy wskaźniki gospodarcze super, pan prezes NBP mówi, że jest dobrze ,bo inni mają gorzej , a on wcale tak dużo nie bierze kasy za to zarządzanie.
No i żeby podsumować z perspektywy czasu i sytuacji przypomnę poetyckie pytanie : ” Jak żyć, spytał mnie w liście ktoś kogo ja zamierzałam spytać o to samo. Znowu i tak jak zawsze, co widać powyżej, nie ma pytań pilniejszych
od pytań naiwnych.”
🙂
Stas – dzieki za przypomnienie tego wiersza – mozna go tu chyba caly wkleic, bo choc o wieku XX, to dalej aktualny:
Schyłek wieku (Wisława Szymborska)
Miał być lepszy od zeszłych nasz XX wiek.
Już tego dowieść nie zdąży,
lata ma policzone,
krok chwiejny,
oddech krótki.
Już zbyt wiele się stało,
co się stać nie miało,
a to, co miało nadejść,
nie nadeszło.
Miało się mieć ku wiośnie
i szczęściu, między innymi.
Strach miał opuścić góry i doliny.
Prawda szybciej od kłamstwa
miała dobiegać do celu.
Miało się kilka nieszczęść
nie przydarzać już,
na przykład wojna
i głód, i tak dalej.
W poważaniu być miała
bezbronność bezbronnych,
ufność i tym podobne.
Kto chciał cieszyć się światem,
ten staje przed zadaniem
nie do wykonania.
Głupota nie jest śmieszna.
Mądrość nie jest wesoła.
Nadzieja
to już nie jest ta młoda dziewczyna
et cetera, niestety.
Bóg miał nareszcie uwierzyć w człowieka
dobrego i silnego,
ale dobry i silny
to ciągle jeszcze dwóch ludzi.
Jak żyć – spytał mnie w liście ktoś,
kogo ja zamierzałam spytać
o to samo.
Znowu i tak jak zawsze,
co widać powyżej,
nie ma pytań pilniejszych
od pytań naiwnych.