Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Chiny, Różne » Krzycząc o klimacie, czy to ma sens?

Krzycząc o klimacie, czy to ma sens?

Wiecie co? Mam wrażenie, że zanurzamy się w oparach absurdu.

Zobaczcie sobie to nagranie, a potem na chwilę spróbujcie odłożyć swoje sympatie polityczne na bok. Na twitterze się to nie udało – w większości ludzie szli prostym tropem – jak nie lubię PADa, to będę przeciw. Jak lubię PADa, to będą za.

Gotowi?

Zaczynajmy zatem:

Pół twittera wzięło ją w obronę, bo prezydent jej podobno nie potraktował serio, albo ktoś tam (kto jak widać jest z nią na ‘Ty’) upominał ją mówiąc: “Dominika!”

Zastanówmy się:

Czy ta młoda kobieta jest przygotowana do rozmowy?

Czy ta młoda kobieta chce dyskusji, czy chodzi tylko o wyrzucenie z siebie kilku sloganów?

Czy uważacie, że takie prowadzenie rozmowy jest OK?

Moim zdaniem to nie jest OK. Na kilku poziomach.

Poziom pierwszy.

Wyobraź sobie, że masz minutę na rozmowę z (………) w miejsce kropek wstaw jakąś osobę, która piastuje odpowiedzialne stanowisko. Przyjmijmy, że jest to szef/właściciel firmy w której pracujesz. Czy naprawdę chcesz wykorzystać tą minutę na kompletne banały? Na slogany typu “czysta energia, która jest najtańsza”?

Ja pamiętam spotkania z szefami szefów i gdy ma się np minutę albo 90 sekund, żeby wyłożyć to, z czym się przyszło. Jeśli to, co prezentowałem, miało sens, to byłem proszony, żeby kontynuować. Ale do głowy by mi nie przyszło przyjść i zacząć gadać jakieś bzdury – w najlepszym razie usłyszałbym, żebym to jeszcze przemyślał.

Ja wiem, że dziewczyna młoda, ma jeszcze czas nauczyć się (jeśli tylko będzie miała ochotę, bo na razie zrezygnowała z nauki, tak ją ten aktywizm pochłonął). Tylko jak będzie z takim zacietrzewieniem i z takim brakiem przygotowania podchodzić do innych, to słabo to widzę.

Przy okazji – może tylko mi się wydaje, ale czy wszyscy młodzi w Polsce tacy nadpobudliwi są teraz? Przecież ta jej przerysowana gestykulacja nie pomaga w skupieniu się na tym, co chce przekazać.

Wierzysz w coś? Chcesz do czegoś przekonać? Przygotuj się do jasnej cholery.

A teraz poziom drugi.

Zajmuję się Chinami (“Tak, wiemy – ten znowu to samo” – wszyscy zaczynają ziewać 😉 ) i patrząc na to, co dzieje się ostatnio dookoła nas, mam wrażenie, że jesteśmy już naprawdę nie tak w sumie daleko od czegoś, co oglądałem jedynie na archiwalnych zdjęciach, lub też o czym czytałem (albo i rozmawiałem z Chińczykami). Mowa tu o pewnym okresie, mało chlubnym okresie dodajmy, w historii Chin.

Tym, którzy nie domyślają się jeszcze do czego piję – mam na myśli rewolucję kulturalną.

Na początku moich zainteresowań Chinami, czyli już ponad 20 lat temu, gdy wyszukiwałem w naszych bibliotekach i antykwariatach wszystko, co tylko dotyczyło Chin, trafiłem na książkę (Notatki z Chin), której autorem jest nieżyjący już Stanisław Głąbiński, ówczesny korespondent PAPu w Chinach, a która to książka jest zapiskiem wydarzeń, jakich w trakcie rewolucji kulturalnej był pan Głąbiński świadkiem. Pamiętam do dziś, jakie wrażenie na mnie zrobiła ta lektura, gdy czytałem o działaniach czerwonych strażników (hongweibing – w naszym języku można pisać: hunwejbin), którzy zachęcani przez Mao walczyli z ‘czterema starymi rzeczami’ – starymi ideami (旧思想, jiù sīxiǎng), starą kulturą (旧文化, jiù wénhuà), starymi zwyczajami (旧风俗, jiù fēngsú) i starymi nawykami (旧习惯, jiù xíguàn).

Czerwoni strażnicy byli młodzi, podburzeni i wpadający w amok w przekonaniu robienia czegoś właściwego i dobrego. Efekt? Pokazowe procesy, wyroki śmierci, publiczne ‘seanse’ upokarzania np. nauczycieli akademickich czy polityków.

Ile nam jeszcze brakuje, żebyśmy zaczęli oglądać takie obrazki u nas?

Żebyśmy się zrozumieli – o wszystkim, także o klimacie, należy rozmawiać. ROZMAWIAĆ. Tymczasem mamy do czynienia z jakąś próbą zawłaszczenia narracji przez jedną stronę. Stronę, która jest wyjątkowo krzykliwa.

Nie idźmy tą ścieżką, że im ktoś głośniej krzyczy, tym ma więcej racji – jak historia nas uczy, niekoniecznie tak jest.


Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Chiny, Różne · Tagi: , , , , , , , , , , , ,

2 komentarze(y) do wpisu: "Krzycząc o klimacie, czy to ma sens?"

  1. stas says:

    No i pewnych rzeczy się nie da komentować – niestety to wszystko jest już nie do ogarnięcia i do niczego dobrego- jak pokazujesz na przykładzie chińskich doświadczeń – nie prowadzi.
    Szaleństwo ekologiczne – jak popatrzeć na np. na przypominaną twarz aktywistki Grety – jest wszechogarniające- aż dziwne, ze nikt nie myślał jakie ta aktywistka ma problemy zdrowotne; ważne jednak, by się zastanowił kto i dlaczego kreował taką “bohaterkę”.
    A plakat – niestety te nowe elementy “ekologiczne” wpisują się doskonale w retorykę graficzną tej szczególnej ideologii, którą przerabialiśmy. Chciałoby się powiedzieć – ale to już było i nie wróci więcej- niestety…
    Nowa scenografia i choć problem zmian klimatycznych poważny to niestety jest bardziej ideologiczny i zakrawa już na taką hucpę.
    Problem dyskusji – często to wcale nie o to chodzi- no ma taka osoba swoje pięć minut, żeby zaistnieć i to robi w taki sposób na jaki ją stać i dla osób, które tak działają.

  2. Wojtek says:

    Stas – pokazuję do czego może doprowadzić i mam jedynie nadzieję, że do tego nie dojdzie. Ja rozumiem, że młodość ma swoje prawa, no ale jak zapomnimy, że obok praw ma się też obowiązki, to będzie tak, jak to już w historii było. No i jeszcze w temacie młodzieży – często są rozgrywani przez starych wyjadaczy. Niektórzy nieświadomie, niektórzy świadomie.

    Co do mojego kolażu, to nie powiem, specjalnie sięgnąłem po stare plakaty 😉