Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Azja, Chiny » Chińskie wyzwania 2023, cześć 2

Chińskie wyzwania 2023, cześć 2

W jednym z poprzednich wpisach o wyzwaniach, jakie stoją przed Chinami, wskazałem na kilka obszarów w polityce zagranicznej. Dzisiaj – dla odmiany – wpis poświęcony chińskim wyzwaniom wewnętrznym.


  1. Wzrost gospodarczy i … all that jazz


O ile Chiny już w zasadzie od kilku lat przyzwyczajały świat do tego, że zmienia się ich perspektywa i nie ma się co ekscytować tylko i wyłącznie wzrostem PKB, o tyle jest to oczywiście ważny wskaźnik, choć jak wspominałem we wcześniejszych wpisach i wypowiedziach – nie najważniejszy. Nie skupiajmy się więc tylko na nim jednym!

Tym niemniej oczywiście wszyscy w dalszym ciągu zastanwiają się jaki cel ustalą Chiny na 2023?

Grudniowe spotkanie Central Economic Work Conference (Grudzień 16) za cele postawiło wzrost gospodarczy za pomocą środków takich jak: pobudzenie konsumpcji, pobudzenie sektora budowlanego i mieszkaniowego. Mówi się więc o 3%, 5%, niektórzy przebąkują o 5.5% (który to był celem na 2022 rok) – średnia ok 4.8%. W Chinach obstawia się zatem, że tegoroczny cel zostanie ustalony na poziomie ok 5%.

Jak natomiast ma wypaść rok 2022? Na oficjalne dane jeszcze trochę poczekamy, aczkolwiek różne analizy mówią o wyniku od 2.8% do 3.5% – to ma być najgorszy wynik od lat 70 XX wieku (kiedy to zaczęto prowadzić statystyki w Chinach), co więcej – to będzie niższy wzrost, niż średnia dla całej Azji (to również novum).

Jak Chiny chcą poprawić wynik w tym roku? Ano właśnie tymi działaniami w obszarach o których wyżej wspomniałem. Tak więc np. pobudzanie konsumpcji ma być jednym z priorytetów, aczkolwiek żeby pobudzić konsumpcję trzeba mieć przekonanych o dobrych czasach obywateli, a to obecnie nie jest takie oczywiste w Chinach – po wewnętrznych przejściach COVIDowych a w przeddzień recensji w Europie (już powoli widocznej w różnych wskaźnikach ekonomicznych) Chińczycy są raczej na etapie czekania – czekania na to, jak się sprawy będą rozwijać.

Nie brak oczywiście innych wyzwań, bo optymizm konsumentów to raptem jedej z czynników. Innym, o którym trzeba pamiętać jest dług lokalnych władz – ich finanse zostały naruszone politką zero COVID – to z jednej strony pieniądze ‘włożone’ w restrykcje, a z drugiej – straty z powoodu mniejszych podatków.

Skąd więc wziąć pieniądze? Chociażby z SPBs (special purpose bond) – to instrument pozwalający lokalnym rządom zebrać pieniądze na projekty infrastrukturalne – dług jest finansowany z zysków, jakie te projekty wygenerują. Jakie to środki? W 2022 to było 3.65 biliona RMB (później zwiększone w połowie roku o kolejne 500 miliardów – do kwoty 4.15 bilionów). W 2023 finansiści oczekują kwoty ok 3.7 biliona. Uwaga – te środki nie są przynawane na zasadzie – każdemy ile potrzebuje! Problem tutaj bowiem jest ze spłatą rat tych kredytów – szczególnie, że lokalne rządy mogą mieć problemy ze spłatą, bo nie mają wystarczająco pieniędzy ze sprzedaży ziemi (problem z budownictwem)!!! – to jeden z powodów. A drugi: część lokalnych rządów budowała np za pieniądze z SBPs centra kwarantanny i tą zbędną obecnie infrastrukturę, która jak można się domyślić, nie generowała żadnych zysków (z których potem możnaby spłacać te kredyty). Tak więc SPB, ale z większą skrupulatnościa i większym naciskiem na projekty generujące rzeczywiste zyski.


2. Rynek pracy


O ile bezrobocie nie było w Chinach w ostatnich dekadach głównym problemem, to jednak ostatnie 3 lata (głównie zaś ostatni rok) pokazały, że ten obszar nie może być pozostawiony sam sobie. Obecnie bezrobocie wśród młodych to niemal 20%. Jeśli dodamy do tego idącą recesję, to widać skalę problemu (przy okazji: cel na 2022 było bezrobocie na poziomie 5.5% i może tyle wynieść, choć poczekajmy jeszcze na dane za grudzień. Uwaga druga – w Chinach bezrobocie dotyczy tylko terenów miejskich). Czytałem co prawda niedawno artykuł, że młodzi Chińczycy garną się do pracy w … Afryce (sporo chińskich firm prężnie tam działa – to na osobny artykuł), ale to nie jest rozwiązanie problemu Chin – trzeba wiedzieć, że np w 2022 mury chińskich uczelni opuściło 10.7mln młodych Chińczyków. Wszystkich ich się do Afryki nie da wysłać… To niestety nie napawa optymizmem.

Teraz jeśli dodamy do tego nadciągającą recesję, to problem może także rozszerzyć się na pracowników firm eksportowych i choć będzie można trochę grać popytem wewnętrznym, to nie zastąpi on spadku eksportu (chyba, że recesja nie będzie tak wielka, jak się spodziewają niektórzy).

Problemów na rynku pracy jest zresztą więcej. Wspominałem już kiedyś o fakcie, że coraz mniej młodych Chińczyków jest zainteresowanych pracą w fabrykach (generacja Z ma zupełne inne oczekiwania – pisałem kiedyś po angielsku o specyfice i porównaniu tej generacji z innymi na LinkedIn- do przeczytania TUTAJ ).

Brak dopływu nowych pracowników to jedynie jedna strona medalu. Druga – coraz starsi pracownicy obecni w przemyśle produkcyjnym: ponad połowa niebieskich kołnierzyków ma już ponad 40 lat.

Ile niebieskich kołnierzyków jest w Chinach? Z badań przeprowadzonych w zeszłym roku wyszło, że ponad 400mln (to niemal tyle, co całkowita liczba mieszkańców wszystkich krajów UE! To tak tylko dla skali podaję). Niemal 30% z tych 400mln ma ponad 50 lat (to jest największa grupa). Kolejnych 20% to przedział 41-49 lat.


Zmieniać musi się również chińska edukacja, jako że firmy inwestuja coraz więcej w automatyzację i potrzebują coraz więcej wysoko wykwalifikowanych pracowników. Tyle dobrze, że poprzez automatyzację udaje się także wypełnić lukę po brakujących pracownikach do najbardziej prostych/monotonnych prac.

Niebieski kołnierzyki to 53% całkowitej populacji pracującej (ta szacowana jest w Chinach na 747mln !!! Znowu warto to odnieść do Europy – to niemal 2 razy tyle, ile mieszkańców wszystkich krajów UE).


3. Rynek mieszkaniowy


Przez ponad 20 lat to był motor napędowy chińskiego rozwoju, ale w końcu coś musiało się w tym mechanizmie zaciąć. Po pierwsze – ten model jest jak piramida – musi mieć dopływ nowych wpłacających do systemu, inaczej może mieć problemy. Przez te wszystkie lata budowano mieszkania i obecnie sporo chińczyków ma więcej niż jedno mieszkani.

Ile dokładnie – nie mam takich danych, ale za to można powiedzieć, że

niemal 90% populacji Chin ma własne mieszkanie

to jest jeden z najwyższych na świecie wskaźników.

Problem jedynie taki, że ocenia się, że

ok 70% majątku chińskich rodzin jest ulokowanych w nieruchmościach 

– jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest fakt, że nieruchomości to jest jedna z niewielu opcji inwestycji, wobec braku innych w Chinach (poza giełdą). A zdecydowanie opcja, która dawała niesamowite stopy zwrotu.

Po drugie – COVID i ciężkie 3 lata spowodowały, że ludzie raz że nie mają pieniędzy na takie inwestycje, a dwa – zmalała ich pewność i przeświadczenie, że Chiny rozwijają się we właściwy sposób i we właściwym tempie. Do tego dochodzi pewna niepewność – bo sytuacja globalna robi się coraz bardziej niepewna a konflikt między USA a Chinami jest nieuchronny i pytaniem jedynie pozostaje kiedy i w jakies formule wybuchnie – czy będzie się tlącym się konfliktem, czy będziemy mieć serię wybuchów?

Efekt – finansowe ‘przejścia’ firm, z Evergrande na czele, część ludzi odmawiających spłaty kredytów (nowe mieszkania w Chinach kupuje się na etapie ‘dziury w ziemi’ i kredyt spłaca się nie rzadko nawet kilka lat zanim się w ogóle odbierze mieszkanie) – choć z punktu widzenia całego systemu to był jakiś procent, więc ja bym tego znowu nie demonizował tak, jak to media robiły.

Dla ciekawskich: rynek mieszkaniowy w Chinach to ok 60 bilionów dolarów. 

Sytuacja w ostatnich latach komplikuje się także, bo jeszcze nie tak dawno były hasła przedstawicieli najwyższych władz, że mieszkania służą do mieszkania, a nie do spekulacji, ale każdy w Chinach świetnie wiedział, że sposobem wzbogacenia się jest inwestowanie w nieruchomości.

Jak to działało?

Ano kupowało się mieszkanie za dajmy na to 2mln RMB, 10 lat później sprzedawało za milionów 6. Kupowało się większe, ew w międzyczasie brało się kolejny kredyt i kupowało się kolejne mieszkanie.

Wiem, że trudno to wyjaśnić, bo to jak w tym dowcipie, gdzie do bacy siedzącego z psem z kartką “Na sprzedaż” podchodzili turyści i pytali:

“Baco, a po ile ten pies?”

” A za milion panocku go sprzedam”.

Na taką cenę turyści pukali palcem w czoło i odchodzili. Wracajac zauważyli, że baca siedzi, ale z dwoma kotami a psa nie widać. Podchodzą więc i pytają:

“Baco, psa sprzedaliście?”

“Nie, na dwa koty po 500tysięcy każdy wymieniłem”.

Takie (odległe) mam skojarzenie z chińskim rynek nieruchomości. Z tą różnicą, że na nieruchomościach ludzie w Chinach sie rzeczywiście niesamowicie wzbogacili.

Popatrzcie tylko, ilu Chińczyków zainwestowało np w nieruchomości poza Chinami. Sprzedaż mieszkania w takim dajmy na to Szanghaju to dom w Sydney. Tak to się wszystko kręciło.

Jednym z problemów, który także unosi się nad rynkiem mieszkaniowym w Chinach jest fakt, że w Chinach kupując mieszkania de facto dzierżawi się je (ziemię), a nie kupuje na własność.

Jak wiadomo, w chińskim systemie nie ma prywatnej właności ziemi, bo ta
jako taka należy do państwa. Dzierżawa ta zaś to - zazwyczaj, choć są
krótsze - w przypadku mieszkań 70 lat.

Co stanie się po tych 70 latach? Ano właśnie, to w dalszym ciągu nie jest jasno określone. Oficjalnie ziemia przejdzie z powrotem do państwa, ale co z mieszkaniami i prawem do mieszkania? Ot, jedna z zagwozdek (która będzie się robiła tym ciekawsza, im bliżej będzie do końca okresu ‘dzierżawy’, bo chociażby jak ocenić czy i jak trudno będzie sprzedać mieszkanie, gdzie zostanie np połowa okresu dzierżawy?)

Jakieś rozwiązanie na pewno się znajdzie, tymczasem jednak powiedzieć trzeba, że do tej pory Chińczycy na nieruchomościach wygrali. Sporo się bowiem mówiło na Zachodzie o upadku rynku nieruchomości w Chinach – w zasadzie słyszę odkąd tu przyjechałem w roku 2005. Kto nie słuchał wieszczących krach, ten wygrał (teoretycznie) życie. Ceny mieszkań w Chinach rosły w horrendalnym tempie i znam ludzi, którzy sprzedawali mieszkanie (jedno z mieszkań jakie posiadali) i za mieszkanie np w Szanghaju kupowali dom w Sydney czy Vancouver (wiem, dowód anegdotyczny, ale jakby poszukać, to pewnie znalazłoby się ciekawe dane).

Wracając jednak do sektora nieruchomości – po przejściach ostatnich lat firmy oczekują od rządu centralnego konkretnego wsparcia.

Rynek mieszkaniowy w Chinach to ponad 20% chińskiego PKB
np w 2021 roku 22.5%.

Nie oznacza to automatycznego wsparcia firm z problemami, ale pomoc tym, którzy mają porządek w papierach, ale tracą na ochłodzeniu rynku. Rynek oczekuje też większego wsparcia po stronie popytu – czyli zachęt dla klientów. Te, jeśli Chiny myślą o odbiciu są konieczne – jak wspomniałem wyżej, obecnie Chińczycy są w trybie oszczędzania

Udział wewnętrznej konsumpcji do PKB spadł z poziomu ok 57% 
przed COVIDem do ok 52%

Część ekspertów rynku nieruchomości obstawia, że rynek w Chinach zacznie się odbijać dopiero w drugiej połowie roku, ale sumarycznie w tym roku może wciąż wypaść gorzej w porównaniu chociażby z 2022 rokiem. Jeśli więc odbicie prawdziwe, to dopiero w roku 2024-2025. Także, jeśli patrzeć na ‘big picture’, to rynek w Chinach będzie powoli zwalniał, bo przecież spadać będzie populacja – Bank Chin ocenia, że w następnych 10 latach popyt na nieruchomości będzie już niższy, niż w ostatnich 4-5 latach (jakieś 1.2 mld metrów kwadratowych do 1.5mld w latach wcześniejszych).

Co Chiny będą próbowały robić?

Pewną odpowiedzią mogą być działania Chin z roku 2008, czyli światowego kryzysu finansowego. Chiny zainwestowały wtedy ogromne środki w rozwój infrastruktury. Część analityków zarzuca Chinom, że nie wszystkie te inwestycje były trafione, podając za przykład budowane w ‘dziwnych’ miejscach dworce kolejowe czy porty lotnicze. Chciałbym usłyszeć tych analityków dzisiaj – bo często, to co tych 13-14 lat temu budowane było w oddaleniu od miast, dzisiaj jest już znaczącą częścią tychże miast.

Oczywiście, jak wszędzie, i tu zdarzały się nietrafione inwestycje, ale patrzeć należy na całość działań państwa chińskiego a nie wycinki.

Całościowo ta strategia z roku 2008 moim zdaniem okazała się całkiem udana – szczególnie, jak spojrzymy na inne kraje.

Czy tym razem znowu spróbują tego samego? Jak pisałem powyżej, to nie będzie takie proste, ale jeśli celem jest pobudzenie konsumpcji, to może to być kierunek na ten rok.

Tych wyzwań wewnętrznych jest więcej, ale poprzestanę na tych 3, które wydają mi się największymi.


Z wpisu korzystałem z różnych źródeł – głównie chińskich (wszystkie liczby to oficjalne dane podawane w Chinach), jak i z moich własnych obserwacji i rozmów z wieloma osobami: urzędnikami lokalnymi, właścicielami i pracownikami firm chińskich, lokalnymi deweloperami.


TUTAJ znajdziesz link do pierwszej cześci artykułu o wyzwaniach stojących przed Chinami w 2023 roku.



Oto najpopularniejsze wpisy na moim blogu w roku 2022, zapraszam do czytania (a kto czytał – do przeżycia jeszcze raz 😉 ):

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Azja, Chiny · Tagi: , , , , , , , , , , ,

8 komentarze(y) do wpisu: "Chińskie wyzwania 2023, cześć 2"

  1. stas says:

    No niepewność ludzi jest zrozumiała i oczywista- zwłaszcza, że najstarsi pamiętają pewnie pierwszą połowę 20 wieku.
    Ale gdyby tak popatrzeć i porównać z naszą polską rzeczywistością- to cały świat jest niepewny. A już u nas w euro tygielku- konsekwencje wojny i napędzanie atmosfery strachu wojny i komplikowanie sytuacji społecznej przez tabuny “uciekinierów” jest taką zapowiedzią katastrofy nie tylko ekonomicznej ale i społecznej.
    Wydaje się jednak, że Chińczycy przy swoim zdyscyplinowaniu i pracowitości przejdą przez te zawirowania.
    A zagrożenia polskie- strach myśleć o inflacji i zagrożeniach politycznych. I tu na pewno godne szacunku jest to, że tam w polityce jednak priorytetem są interesy własne – zasada wzajemności , a nie padanie na kolana,podstawą.

  2. Wojtek says:

    Stas – o polskiej rzeczywistości nie będę dużo mówił, bo mnie tam nie ma. Jedyne co mam do powiedzenia, to już wcześniej mówiłem – nie rzuca się tonącemu na pomoc ktoś, kto ledwo co sam pływa… Nie wiem, czy to nazywać realizmem, pragmatyzmem, czy jeszcze czymś innym, ale dobrze, żebyśmy się tego trzymali.
    A Chiny? Dadzą sobie radę.

  3. Andrzej says:

    Dzisiejszy https://www.caixinglobal.com/news/ podaje, że nadal 80% rozpoczętych budów mieszkaniowych pozostaje wstrzymanych lub tylko w marginalnym stopniu wznawianych mimo różnych form wsparcia ze strony rządu Chin.
    Marnie to rokuje przy tak dużym udziale mieszkaniówki w PKB

  4. Wojtek says:

    Andrzej – ano wyzwań nie brakuje, ale jeśli się zbiorą, to w drugiej połowie roku się ruszy (przy tych dużych projektach to trwa trochę, zanim to wszystko ruszy), a do ‘normalnego’ (ale niższego niż w poprzednihc latach) poziomu wróci w 2024-2025 – tak jak piszę powyżej w tekście. I owszem – to jest wyzwanie, jedno z wielu. Jeśli recesja przejdzie bokiem, to Chiny się odbiją zgodnie z tym planem.

    1. Andrzej says:

      Pewnie tak będzie. Jednak jak się patrzy na to nasycenie mieszkaniami w Chinach, o którym piszesz, to wyzwanie robi się mega trudne 😉

  5. Wojtek says:

    Andrzej – pełna zgoda, to jest wyjątkowo trudne wyzwanie, ale jak ja to zawsze mówię – jest wyzwanie, jest zabawa 😉 Coś na pewno muszą zmienić, bo na dłuższą metę ten system budownictwa był nie do utrzymania – to może dać im impuls na kolejnych kilka lat, ale nie – jak było do tej pory – na kilka dekad

  6. […] Następny wpis poświęcę wewnętrznym wyzwaniom Chin w 2023 roku – a tych jest całkiem sporo – już dzisiaj zapraszam! Można ten tekst przeczytać TUTAJ […]