Zapiski z Chin » Chiny » Pandy, czyli chińskie soft (cuddly) power?
Pandy, czyli chińskie soft (cuddly) power?
Oglądaliśmy niedawno obrazki z powrotu chińskich pand mieszkających w ZOO w Waszyngtonie do Chin. To symboliczne zakończenie czegoś, co trwało 50 lat (51 żeby być super precyzyjnym).
Ling-ling i Hsing-Hsing, pierwsza para, dotarła do Waszyngtonu w roku 1972 w wyniku spotkania Nixon-Mao.
Pandy w tym czasie nie były jedynie symbolem politycznego pojednania (a może – nie jedynie) a raczej niesamowitą atrakcją przyciągającą do waszyngtońskiego ZOO tłumy dzieci. Ich starania o potomstwo były na czołówkach lokalnych gazet – lata 70 i 80 to telenowela z wzlotami (rzadziej) i upadkami (częściej).
Skąd wzięły się pandy w USA?
Jak już wspomniałem wszystko zaczęło się w roku 1972. To rok przełomowy w stosunkach amerykańsko-chińskich. Wizyta prezydenta Nixona jak widać przełomowa była na wielu frontach. Ale oddajemy cesarzowi co cesarskie – być może największe podziękowania należą się żonie prezydenta Nixona – pani Pat Nixon, która w trakcie uroczystego obiadu wydanego przez chińskie władze na cześć gości, zasiadła obok premiera Zhou Enlai’a. Premier Enlai, jak niemal wszyscy Chińczycy w tamtym czasie, był nałogowym palaczem, a swoje papierosy trzymał w zdobionej papierośnicy. Zdobionej obrazkami …. pand. Pani Nixon, być może jedynie chcąc podtrzymać rozmowę, rzuciła, że wyjątkowo podobają jej się te czarno-białe misie. Premier Enlai odpowiedział: „Dam Ci kilka”.
I poszło. Wysłanie dwóch pand do USA stało się faktem. USA zrewanżowały się wysłaniem w zamian dwóch wołów piżmowych z Alaski (Milton i Matylda). Oceńcie sami, który zwierzak przyciągnie więcej odwiedzających (zwłaszcza dzieci, które będą prosić rodziców o kupienie maskotki czy czapki.
Pani Nixon, gdy przyjmowała pandy w waszyngtońskim ZOO powiedziała, że zaczyna się właśnie panda-monium (gra słowami – w języku angielskim jest słowo pandemonium, które oznacza (m.in.) wrzawę, czy też chaos. Wrzawę pandy wywołały – ogrody zoologiczne w USA niemal biły się o pandy, ale decyzja zapadła, że trafią do narodowego ogrodu zoologicznego w Waszyngtonie.
Ówczesny dyrektor ZOO stwierdził, że USA zrobiły lepszy interes, bo woły piżmowe, które podarowali Chińczykom, nie są równie urocze. Że to bez znaczenia? Skądże znowu drodzy moi – to jest istotne, bo pandy w waszyngtońskim zoo to nie tylko polityczny symbol, ale i konkretne zyski dla ZOO. Zyski liczone w grubych milionach dolarów – żadne ZOO nie szłoby w te wydatki, gdyby dokładało do interesu.
‘Pierwsza para’, mowa tu o pandach, nie miała łatwego życia – wszyscy oczekiwali od niej potomstwa. To też nie tak, że Ling-Ling nie starała się – miała jednak pecha, bo jej kolejne dzieci (np. 1983, 1987) nie przeżywały dłużej niż kilka dni. Jak widać, bycie i przeżycie będąc pandą nie jest takie łatwe.
Ling-ling zdechła w końcu w roku 1992, w wieku 23 lat – w tym czasie była najstarszą pandą żyjącą poza Chinami. Gwoli kronikarskiego obowiązku: Hsing-Hsing zdechł w wieku 28 lat w roku 1999. Tak oto zakończyła się historia pierwszej pary pand w USA.
Co nie udało się Ling-Ling, udało się Bai Yun z ZOO w San Diego. W roku 1999 urodziła Hua Mai, pierwszą pandę, która urodziła się w USA i przeżyła okres dziecięcy.
Tymczasem waszyngtońskie ZOO doczekało się kolejnej pary – w 2000 do waszyngtońskiego zoo trafia kolejna para: Mei Xiang i TianTian – i ta para także skradła serca milionów dzieciaków.
Ta historia jednak kiedyś musiała się zakończyć i właśnie się zakończyła – dzisiaj Mei Xiang, Tian Tian i ich dziecko: Xiao Qi Ji są już z powrotem w Chinach.
Jakim powodzeniem cieszyły się pandy? Odwiedzających ZOO, by zobaczyć pandy, liczono w milionach rocznie. Ile ZOO kosztowały pandy? Tu trudniej o konkrety, bo to nie jest wiedza publiczna, ale mówi się o ok 1 milionie USD za rok (to tylko kwota płacona Chinom za ‘wypożyczenie’ pand).
Jak ‘wynająć’ pandę? Mówi się, że wypożyczenie pandy to kwota rzędu ok 1-2.5 mln USD za rok, przy trwającym zazwyczaj 10 lat kontrakcie. Pandy, jak i ich dzieci (nawet jeśli poczęte za granicą) są własnością Chin i po zakończeniu kontraktu do Chin wracają. Co więcej – młode pandy, urodzone za granicą, wracają do Chin w wieku 4 lat (niekiedy jest to niższy wiek, ale to kwestia konkretnej umowy). Co więcej – z młodą pandą wiąże się kolejny koszt: ok pół miliona USD za każdą urodzoną poza Chinami pandę – jako koszt późniejszego utrzymania jej przez Chiny.
Koszt wynajęcia do oczywiście nie jedyny koszt – pandy muszą mieć swoje miejsce i odpowiednie pożywienie – a są smakoszami bambusa i gustują jedynie w świeżym bambusie. Potrafią go zjeść niemal 15 kg w ciągu jednego dnia (to średnia, bo są i dorosłe pandy, które potrafią zjeść niemal 40kg w ciągu dnia).
Kilka ciekawostek:
- Maksymalny wzrost pandy (gdyby im się chciało wstać) to jakieś 1.5m. Waga? Do 150kg
- Pandy rodzą się często jako bliźniaki, ale natura jest okrutna – matka wybiera tylko jedno dziecko, zaś drugie pozostawia na śmierć (oczywiście w ZOO taka odrzucona panda jest zabierana i opiekuje się nią obsługa ZOO).
- Młodym pandom (zgodnie ze starą chińską tradycją, która mówiła, że noworodkom nie nadaje się imienia do czasu aż osiągną wiek 100 dni ) nie nadaje się imion aż do momentu, gdy dożyją 100 dni (biorąc pod uwagę, jak rzadko rodzą się i dożywają lat pandy wydaje się to być zrozumiałe).
- Jakie pandy i kiedy Chiny ‘wypożyczyły” ostatnio? To rok 2019, kiedy to RuYi (2latek, w 2019) i Ding Ding (w 2019 roku jedno roczna panda-dziewczynka) trafiły do moskiewskiego zoo.
Na koniec – bo widzę, że znowu niektórzy zaczynają śpiewkę, że pandy to ‘tajna chińska broń’, że to ich ‘soft power’, że chcą nimi odciągnąć uwagę od innych tematów – proponuję wszystkim ‘wrzucić na luz’ i uśmiechać się częściej.
Przypominam się ze starym, ale WCIĄŻ aktualnym tekstem – przeczytajcie i sami pomyślcie, czy tak wiele się zmieniło?
Jeśli zainteresował Cię mój wpis – poleć go proszę znajomym, czy to na Twitter’ze, czy na Facebook’u – będzie mi niezmiernie miło, wiedząc, że w ten sposób doceniasz moje pisanie i przybliżanie Chin.
Zawsze możesz także kliknąć na ‘follow’ na Twitterze, czy też zasubskrybować mój blog (link na górze strony w zakładce: Subskrypcja
Tutaj znajdziesz mnie na Twitterze:
Dla tych, którzy dotarli aż tutaj – kilka zdjęć z mojego bliskiego spotkania trzeciego stopnia z tajną bronią:
Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: blog o Azji, blog o Chinach, dyplomacja, kung fu panda, Nixon, panda, panda-monium, pandamonium, pandy, pandy Czengdu, Pandy w Chinach, Pat Nixon, stosunki USA-Chiny, Wojciech Szymczyk, Wojciech Szymczyk blog o Chinach, Wojciech Szymczyk Chiny, Wojtek Szymczyk
🙂 no i tak okazuje się przesympatyczne zwierzątko może pełnić tajną misję i ocieplać wizerunek kraju , z którego pochodzi.
Choć jak jest strategia na nie to i tak będzie -niby oni tak samo jak my – ale oni… To taka refleksja na marginesie różnych informacji o wizycie pana Bidena u pana Xi.
No i fajnie, że wypożyczona panda będzie podziwiana gdzieś daleko, a potem wróci… Tyle tylko, że mam wątpliwości czy to jest humanitarne. Zresztą zwierzęta zamknięte w ZOO to w sumie smutny widok- rodzi się pytanie jak to się ma do tych unijnych praw wolności dla zwierzą, zwłaszcza pkt 4 i 5.
Ale pandy i tak wzbudzają bardzo pozytywne emocje- a może coś więcej poczytamy o zwierzętach w Chinach.
Stas – takie gesty (wreczanie/obdarowywanie sie zwierzetami) w polityce sa jeszce czasami widoczne. Na ile to jest skuteczna bron dyplomatyczna, to trudno powiedziec. Wiadomym jest, ze jesli roznice sa zbyt wielkie, to jedna czy druga panda niczego nie poprawi – widac to najlepiej wlasnie w przypadku Chin i USA – jak bylo dobrze, to bylo dobrze, a jak jest zle, to zle bedzie nawet jakby pandy mialy zostac (w waszyngtonskim ZOO, bo przeciez w innych ogrodach dalej sa). To raczej na zasadzie delikatnych prztyczkow – my Wam pande, bo Was lubimy, no ale przeciez nie wszystkim zaprzyjaznionym krajom USA daje pandy (a i pewnie nie wszystkie koniecznie je chca – bo jak pisalem to konkretne i spore koszty).
O zwierzetach ogolnie w Chinach to raczej nie dla mnie temat – nie mam tu doswiadczen osobistych zbyt duzych, ale jesli kiedys cos ciekawego przeczytam, to moze sie wtedy podziele wiedza.