Zapiski z Chin » Chiny » O chińskich kierowcach, tutejszych drogach i kolejach
O chińskich kierowcach, tutejszych drogach i kolejach
Już chociażby z racji na masę ludzi zamieszkujących Chiny można przewidzieć, że jest to kraj wymarzony dla producentów samochodów. Dodajmy do tego wzbogacanie się Chińczyków, do tego chęć pokazania się i mamy rynek, na którym producenci samochodów zacierają ręce.
W takiej sytuacji nawet wielkodusznie zgadzają się na zmiany (niech to będzie chociażby Audi produkujące w Chinach przedłużane wersje swoich samochodów – szczególnie cieszące się wzięciem wśród szefów firm z prowincji Zhejiang (czytaj: dże-dziang) lub też chińskich oficjeli Audi A6L – czyli przedłużona wersja klasycznego A6).
Tak więc samochody cieszą się sporym wzięciem (niektóre modele to konieczność zapisów i odczekania nawet do kilku miesięcy na swój upragniony wóz), ceny wcale nie należą do niskich, do tego rynek chiński chroni się przed samochodami importowanymi (możliwości sprowadzania samochodów najwyżej 1 rocznych, że już nie wspomnę o dodatkowych opłatach przy imporcie).
Efekt – w zeszłym roku sprzedano ponad 18 milionów samochodów w Chinach (z tego niemal 14 milionów samochodów osobowych) – w porównaniu z rokiem 2009 zanotowano wzrost o ponad 30%.
W tym roku zapewne nie będzie aż tak dużego wzrostu – już to z racji na zmiany wprowadzane w chińskich miastach (jak na razie głównie Pekin – ale to w końcu stolica wyznacza kierunek) zmierzające do ograniczenia liczby samochodów w stolicy, już to na koniec różnych upustów (w roku 2009 i 2010 podatek od zakupu samochodu był zmniejszony z 10% do 5%), czy też zakończenie akcji ‘nowe za stare’, w której to akcji można było liczyć na dofinansowanie zakupu nowego samochodu pozbywając się swoich starych 4 kółek. Problemem są także rosnące ceny paliwa.
—– —– —–
Czy Chińczycy mają gdzie jeździć tymi wszystkimi samochodami? W czasie gdy my ‘zaciskaliśmy pasa’, Chiny budowały na potęgę drogi i autostrady. Pod koniec roku 2010 miały już ok 74 tysiące km autostrad – ustępując niewiele USA. W tym roku zapewne już będą numerem 1. Podumać polecam szczególnie nad tym prostym zestawieniem:
Autostrady w Chinach:
1988 – 0 km
2010 – 74000 km
Nie przewidziano jednak zapewne, w jakim tempie przybywać będzie nowych kierowców. Stąd też np od początku tego roku Pekin wprowadził pewne zmiany w stolicy. Ta 20 milionowa metropolia ma już bowiem ponad 4.8 mln samochodów i odczuwa skutki takiej liczby samochodów na drogach.
Zdjęcie zrobione na jednej z pekińskich tras we wrześniu 2010 roku.
Źródło: http://www.cnr.cn/newscenter/xwtz/201009/t20100920_507075955_7.html
Wspomniana zmiana, wprowadzona w Pekinie, to ograniczenie liczby wydawanych tablic rejestracyjnych w tym roku do liczby ok 240 tysięcy, dla porównania w roku 2010 było to ok 750 tysięcy nowych tablic. Tablice uzyskuje się w wyniku loterii. Tym, którym nie udało się wygrać w styczniu – dodawani byli automatycznie do losowania w lutym. Jeśli nie powiodło się w lutym, automatycznie zostałeś dodany do losowania marcowego.
Jest to jakieś pocieszenie, aczkolwiek o ile w losowaniu styczniowym szanse na tablicę miał jeden na 11 przyszłych kierowców, o tyle w lutym to już jeden na 17, zaś w marcu jeden na 23.
—– —–
Także Szanghaj ma swój sposób na ograniczenie liczby samochodów. Jednym z takich rozwiązań jest opłata związana z wydaniem tablicy rejestracyjnej (w marcu cena osiągnęła najwyższy poziom od trzech lat i wyniosła ponad 46 tysiące RMB czyli niemal 20 tysięcy PLN).
Zaradni radzili sobie do tej pory rejestrując samochody w mniejszych miastach, jednak od tego roku poczynając Szanghaj zabrał się ostro za walkę z takimi spryciarzami i wzmożył kontrole na drogach w mieście.
Trzeba bowiem wiedzieć, że o ile na tablicach poza-szanghajskich można się po Szanghaju poruszać, to są ograniczenia dotyczące poruszania się po tzw gaojia (estakadach – czyli drogach budowanych ponad poziomem gruntu), ułatwiających zdecydowanie jazdę po Szanghaju. Po drogach tych mianowicie nie można poruszać się w godzinach szczytu samochodem, jeśli nie ma się szanghajskich numerów. Nie mogą nimi poruszać się także piesi ani rowerzyści.
Do tej pory policja przymykała oczy na łamiących ten zakaz, jednak jak wspomniałem od tego roku zaczęło się łapanie i wlepianie mandatów.
Szanghajska tablica rejestracyjna – poznać to można po znaku oznaczającym Szanghaj, umieszczonym z lewej strony: ?
Władze Szanghaju myślą i wiedzą, że dobra komunikacja publiczna jest nie do przecenienia. Poza więc autobusami, taksówkami jest i metro. A dokładniej – już ponad 400 km linii metra łączących niemal każdy zakątek miasta (całkiem przyzwoity wynik, jeśli wziąć pod uwagę, że pierwsza linia została otwarta w roku 1995 😉 czyli w tym samym roku, kiedy zostało oficjalnie otwarte metro w Warszawie). Długość lini metra szanghajskiego to już numer jeden na świecie – licząc długość lini pasażerskich). Także i Pekin nie pozostaje daleko w tyle, mogąc pochwalić się ponad 300km trakcji.
—– —– —–
Buduje się i na potęgę nowe trakcje kolejowe – a dokładniej inwestuje w tzw koleje dużych prędkości, na których to trakcjach pociągi rozwijają prędkość do 350 km/h. Trakcji umożliwiających poruszanie się z takimi prędkościami jest już ok 2000 km zaś kolejnych ponad 6000km to trakcje po których pociągi poruszają się ze średnią prędkością 200 km/h. W budowie i na etapie planów jest ich kolejnych 10 tysięcy km takiej trakcji. Plany chińskiego ministerstwa infrastruktury to 13 tysięcy km takich lini do końca roku 2011.
Problemem jednak są – o czym coraz częściej się w Chinach mówi – rosnące ceny biletów kolejowych, wymuszane także przez zamykanie tańszych połączeń kolejowych i zastępowanie ich szybszymi pociagami. Z jednej strony skraca się wydatnie czas podróży, z drugiej jednak nie ma się alternatywy w postaci dłuższej podróży za niższą cenę.
Od czerwca wybierać się do Pekinu będę może i pociagiem – pod koniec czerwca planowane jest bowiem oddanie do użytku trakcji relacji Pekin – Szanghaj. Pociąg sunąć będzie z prędkością ok 300km/h, pokonując trasę w 5 godzin (trasa liczy 1318km). Niewiadomą pozostaje jeszcze cena biletu.
Do tej pory na tej trasie wybierałem samolot – było zdecydowanie szybciej. Jednak od czerwca będę miał dodatkową opcję przy kolejnej podróży do Pekinu.
Prosta mapka pokazująca trasę między Pekinem a Szanghajem. 1318 km, prędkość maksymalna osiągana na trakcji 350km/h, prędkość użytkowa 300km/h, koszt inwestycji 220 940 000 000 RMB – ponad 88 miliardów PLN, czas podróży 5h, roczne ‘obłożenie’ – 80 milionów pasażerów.
Źródło: http://baike.tiedao.org/index.php?doc-view-419
Mi zaś pozostaje wspomnieć sobie, jak to w roku 2006 z moim bratem, bratową i znajomą Japonką wybraliśmy się na zwiedzanie do Pekinu. Wybraliśmy pociąg – cena za kuszetkę (w przedziale czteroosobowym) to 500 rmb, wyjazd z Szanghaju ok godziny 19, przyjazd do Pekinu ok godziny 7 rano następnego dnia, jak łatwo wyliczyć pokonanie tej trasy zajmowało wtedy ok 12 godzin.
—– —– —–
Jak więc widać w Chinach świetnie zdają sobie sprawę z wagi infrastruktury – pytanie, czy i u nas coś się zmienia w tej materii?
Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: auta w Chinach, auto w Chinach, Beijing, blog o Chinach, China, Chiny, gaotie, koleje dużych prędkości, korki w Pekinie, o Chinach, Pekin, pociagi w Chinach, pociąg dużej prędkości w Chinach, Polak w Azji, Polak w Chinach, połączenie Pekin Szanghaj, samochody w Chinach, samochód w Chinach, Shanghai, Szanghaj, Szymczyk, Wojciech Szymczyk, Wojtek Szymczyk, zapiski z Chin, Zapiski z Panstwa Srodka
U nas dziury, no i slalom między nimi :):):):).
Pozdrawiam Was serdecznie.
Boguśka – slalom nie byłby zły, gdybyśmy jeszcze tylko byli potęgą w narciarstwie… 😉
Polska “materia” jest oporna i chyba szybko się nic nie zmieni, aczkolwiek coś się zmienia. Problem tylko czy na lepsze. Ale to już szczegół. Mamy rok znowu(!!!) wyborczy, więc bełkot -” wicie ,rozumicie , jest dobrze z nami – będzie jeszcze lepiej!!!”.
Ale jestem pod wrażeniem metra w Szanghaju- tego błyskawicznego skomunikowania, szybkości i zdyscyplinowania w poruszaniu się tłumów w tych przejściach podziemnych.
Stas – ano życia w Szanghaju bez metra nie jestem sobie w stanie wyobrazić 🙂
Jak się ma prawie 3 bln rezerw walutowych, to się buduje. U nas reformy polegają na demontażu poprzednich reform. Pozdrawiam. sajm
Sajm – ano właśnie – skądś te pieniądze sie wzięły. I trzeba było pomyśleć jak je zainwestować. W tych dwóch obszarach (czyli wypracowanie tych pieniędzy i zainwestowanie z głową) Chiny odwaliły kawał dobrej roboty.
Wiadomo. Ostatnio się mówi, że w ramach PPP Chiny będą budować u nas część autostrad, metro w W-wie, obwodnice i kilka innych kluczowych inwestycji. Mnie jako potencjalnemu użytkownikowi jest obojętne, kto w przyszłości będzie miał z tego zyski. Żyć wiecznie nie będziemy, a z chęcią skorzystałbym z dobrodziejstw, np. nowoczesnego transportu i to nie 2015-20 czy 50 🙂 Jeśli, Chińczyków dopuszczą do tych inwestycji to z chęcią uznam, że za Hu Jintao w Polsce, żyło się nieźle. 🙂 Pzdr. sajm
Co do polskich dróg, nie będę się wypowiadał, bo jak zaczynają tematy na politykę schodzić, to mi się ciśnienie podnosi niepotrzebnie.
Natomiast dodam ze swoich doświadczeń o rejestracji samochodu poza Szanghajem. Wczoraj musiałem przejechać powiedzmy, do bardziej oddalonego miejsca – bo około 45 minut samochodem z takimi właśnie pozamiejskimi blachami. Godziny szczytu więc tylko na poziomie zero. Muszę powiedzieć, że czasem może dojść do różnych paradoksów. Ponieważ z racji na fakt, że często’gaojia’ są zakorkowane przez osoby jadące dużo dalej, to rozsądne zaplanowanie drogi na poziomie zero, pozwala wręcz oszczędzić czas. Trzeba bowiem pamiętać, że wjazdy na ‘gaojia’ mają czasem tylko dwa pasy, zjazdy w mniejszych punktach również, lub wręcz jeden pas przy pierwszej rozjazdówce.
Oczywiście mówię na miejskich średnich dystansach i raczej w ramach wyjątku. Przy małym samochodzie, który sam jest mniej warty niż wspomniane 40k RMB, całkiem sensowne takie tablice.
Natomiast nie da się zmienić faktu, że szanghajskie tablice to dla mieszkańca Szanghaju wielka wygoda i jeden z tych obowiązków do posiadania wśród poważających się Chińczyków, obok mieszkania w dobrej dzielnicy, ładnej żony i koniecznie syna. Mniej więcej w tej kolejności. Pozdrawiam.
Sajm – mimo wszystko fajnie, jak u siebie jest się u … siebie. Czy my nie potrafimy budować? Potrafimy. Problem więc leży gdzie indziej – zresztą obaj sobie z tego zdajemy świetnie sprawę
Paweł – no niestety u nas chyba wszystkie tematy schodzą na politykę i też na gadaniu się (zazwyczaj) kończy.
Zaś co do kolejności – to chyba zależy kto mówi – czy kobieta, czy facet, czy z Szanghaju, czy spoza 😉