Zapiski z Chin » Chiny » Wielki Mur zdobyty!
Wielki Mur zdobyty!
O czym donoszÄ™. Wielka wyprawa na Pekin – Beijing (??) zakoÅ„czyÅ‚a siÄ™ powodzeniem. Ale od poczÄ…tku. Jako, że czasu nie mam zbyt wiele (zaÅ‚atwianie formalnoÅ›ci) przyszÅ‚o poznawać mi Pekin w tempie iÅ›cie ekspresowym. W towarzystwie MichaÅ‚a (brata), Basi (dziewczyny brata) oraz Kyoko (znajomej Japonki z mojej grupy jÄ™zykowej).
Wszystko zaczyna siÄ™ w poniedziaÅ‚ek, o godzinie 18. DotarliÅ›my na dworzec główny w Szanghaju, przeszliÅ›my przez bramki (niemal jak na lotnisku – bagaż jest sprawdzany) i dotarliÅ›my do poczekalni. NiedÅ‚ugo przez godzinÄ… 19 wpuszczono nas na peron, gdzie czekaÅ‚ na nas już nasz pociÄ…g. Bilety w rÄ™ce, bagaż na plecach – znak, że można wchodzić. Co też uczyniliÅ›my niezwÅ‚ocznie. W pociÄ…gu pierwsze zaskoczenie. Niech nasz przewoźnik spojrzy na poniższe zdjÄ™cia. Warunki sÄ… niesamowite jak na pociÄ…g. To nie jest tylko moje zdanie – nawet Kyoko, Japonka, która jest przyzwyczajona do wysokich standardów byÅ‚a pod wrażeniem.
Samo poÅ‚Ä…czenie – rewelacja. Wyjeżdza siÄ™ z Szanghaju ok godziny 19, w Pekinie zaÅ› jest siÄ™ na miejscu ok godziny 7 nad ranem nastÄ™pnego dnia. ÅšpiÄ…c w wygodnych kuszetkach czÅ‚owiek przyjeżdza na miejsce wypoczÄ™ty. Ech. KtoÅ› pomyÅ›laÅ‚ nad tym. Może i u w naszym kraju zacznie siÄ™ w koÅ„cu myÅ›leć o tym, że to pociÄ…gi sÄ… dla ludzi, a nie ludzie dla pociÄ…gów – zgodnie z naszÄ… zasadÄ…: jak siÄ™ nie podoba, to nie trzeba jechać (jasne – po co zabiegać o pasażerów, jeÅ›li paÅ„stwo i tak doÅ‚oży do caÅ‚ego interesu. Szkoda tylko, że maÅ‚o kto zdaje sobie sprawÄ™ z tego, że paÅ„stwo dokÅ‚ada jego pieniÄ…dze…)
Tak czy owak po kilku rundach remika (Kyoko nie zapomniała o zabraniu w podróż kart do gry) można było spokojnie myśleć o spaniu. Perspektywa zwiedzania Pekinu w ciągu trzech dni spowodowała, że wszyscy nabrali ochoty do wyspania się przed tym wyzwaniem 🙂
—– —– —–
Dzień pierwszy.
—– —– —–
Godzina 7 rano – dojeżdżamy do dworca głównego w Pekinie. Jeszcze odrobinÄ™ zaspani ruszamy z tÅ‚umem w kierunku wyjÅ›cia. Z każdÄ… minutÄ… dochodzimy do siebie budzÄ…c siÄ™ do życia. JesteÅ›my w stolicy Chin.
Kroki swoje kierujemy w kierunku hotelu (nie rezerwowaliÅ›my, bo podobno z miejscami – co okazaÅ‚o siÄ™ prawdÄ… – nie ma problemów). Uprzedzony przez PawÅ‚a, że w Pekinie spokojnie siÄ™ da dogadać, bo nikt nie mówi dialektem (żeby o szanghajskim nie wspomnieć…) od razu, gdy tylko mam dylemat w którÄ… stronÄ™ iść, pytam kogoÅ› na ulicy. Szok. Niesmowite uczucie. Tu dopiero czÅ‚owiek zdaje sobie sprawÄ™, że czegoÅ› siÄ™ przez ten rok nauczyÅ‚. Tu mnie rozumiejÄ…! Nie ma także problemów ze zrozumieniem, co mówiÄ… do mnie. Odżywam. Pod tym wzglÄ™dem Pekin niesamowicie mi siÄ™ podoba. Tutaj nawet na ulicy czÅ‚owiek uczy siÄ™ chiÅ„skiego ‘urzÄ™dowego’ (w Szanghaju nierealne).
NiedÅ‚ugo potem docieramy do naszego hostelu. Okolica ciekawa – sÄ… to bowiem hutongi (tradycyjna zabudowa – niska, budynek przy budynku, wÄ…skie uliczki/przejÅ›cia/przesmyki). W hotelu rezerwujÄ™ dwa pokoje, zostawiamy bagaże (pokoje od 12, a my jesteÅ›my tu o 9) i ruszamy na miasto.
Plac Tiananmen ?????
BÄ™dÄ…c w Pekinie trzeba pojawić siÄ™ na tym placu. Jak zresztÄ… w wielu innych miejscach. Plac olbrzymi, tÅ‚um ludzi – turystów. Grupa za grupÄ…, każda z przewodnikami (każdy z flagÄ…/chorÄ…giewkÄ…, żeby każdy widziaÅ‚, gdzie jego grupa – czÄ™sto też grupy ubrane sÄ… w jakieÅ› identyczne elementy – a to koszulki, a to czapeczki). Sznur ludzi ciÄ…gnie siÄ™ wokół placu. My kierujemy siÄ™ w stronÄ™ Zakazanego Miasta – ale oczywiÅ›cie nie zapominamy o zdjÄ™ciach przed portretem Mao.
Zakazane Miasto ???
PróbowaÅ‚em sobie wyobrazić, jak wyglÄ…da tutaj w trakcie weekendu, kiedy podobno jest jeszcze wiÄ™cej turystów. Drogi prowadzÄ…ce do głównej bramy sÄ… zapchane. TÅ‚um ludzi wlokÄ…cych siÄ™ noga za nogÄ…. Na caÅ‚e szczęście wszyscy sunÄ… głównym traktem – jakby zupeÅ‚nie nie widzÄ…c, że można iść bocznymi ‘trasami’. Którymi my ruszamy.
I po chwili jesteśmy w środku. Olbrzymie. To pierwsze skojarzenie. Jest gorąco, aczkolwiek i tak o niebo lepiej niż w Szanghaju. Spokojnie ruszamy. Mamy sporo czasu na zobaczenie wszystkiego.
Po niemal 4 godzinach chodzenia (Kyoko już niemal powłóczy nogami, choć przyznaję się bez bicia, że i tak starałem się dobierać trasę tak, żeby było jak najkorzystniej dla niej) opuszczamy Zakazane Miasto. Wszyscy myślą już tylko o hotelu, do którego po kolejnej godzinie powolnego człapania docieramy. Jestem nieubłagany i daję godzinę czasu na prysznic, dojście do siebie. Kolejne miejsce czeka na nas 🙂
ÅšwiÄ…tynia Nieba ????
Część trasy odbywamy na nogach, część taksówkÄ…. Wykupujemy bilety i wchodzimy do Å›rodka. Gwoli wyjaÅ›nienia – caÅ‚ość to olbrzymi (267 hektarów !!!) kompleks parkowy (tak też w zasadzie powiennienem zapisać nazwÄ™ – Park ÅšwiÄ…tyni Nieba). Stanowi chyba jeden z lepszych przykÅ‚adów architektury okresu dynastii Ming. Cztery bramy – każda zgodnie z kierunkami Å›wiata.Najbardziej charakterystyczny punkt, to Sala (hol) modlitw o obfite plony. Budynek ma 38m wysokoÅ›ci, Å›rednica to 30 metrów. Co ciekawe i godne zauważenia podtrzymujÄ…ce strop kolumny nie majÄ… żadnych gwoździ, cementu czy też innych wspomagaczy!
Po kolejnych kilku godzinach (już chyba wszyscy przeklinali mnie jako przewodnika 😉 )zakończylismy część zwiedzaniową. Można było w spokoju siąść na dłuższą chwilę i po prostu rozprostować nogi.
A potem pozostaÅ‚o tylko powrócić do hotelu. Ja jeszcze zostaÅ‚em na dÅ‚uższÄ… chwilÄ™ z tyÅ‚u – chciaÅ‚em przejść siÄ™ tymi wÄ…skimi uliczkami – robiÄ… naprawdÄ™ niesamowity klimat.
—– —– —–
Dzień drugi.
—– —– —–
Nie ma zmiÅ‚uj siÄ™. Kolejny dzieÅ„ zaplanowaÅ‚em od godziny 8:30. W koÅ„cu tego dnia chcieliÅ›my ruszyć na Wielki Mur. OdganiaÅ‚em siÄ™ od naciÄ…gaczy, którzy oferujÄ… dojazd na miejsce za jakieÅ› kosmiczne (jak na tÄ… trasÄ™) pieniÄ…dze. Akurat w tym mam już wprawÄ™ po roku życia w Szanghaju. JeÅ›li ktoÅ› tylko zawraca gÅ‚owÄ™ – grzecznie mu odpowiadam, że nie jestem zainteresowany. JeÅ›li ktoÅ› jest nachalny, też potrafiÄ™ być opryskliwy. Cóż – takie życie. Nie można sobie pozwolić wejść takim na gÅ‚owÄ™. Po dÅ‚uższych bojach znalazÅ‚em z koÅ„cu osobÄ™, która zaproponowaÅ‚a dojazd na miejsce i z powrotem za jednyne 50rmb (20 zÅ‚otych). DÅ‚uższÄ… chwilÄ™ rozmawialiÅ›my – chciaÅ‚em wszystko wyjaÅ›nić przed ruszeniem – gdzie jedziemy, za ile, na jakich zasadach, jakim autobusem, z kim itd, itd. I gdy już wszystko wiedziaÅ‚em zabraÅ‚em mojÄ… ‘grupÄ™’ i zapakowaliÅ›my siÄ™ do klimatyzowanego autobusu.
I nie dość, że jechaliśmy na Wielki Mur, to jeszcze do grobowców Mingów. Okazało się co prawda, że jako, że oprócz nas był dwie Europejki, zaś resztę autokaru stanowili Chińczycy najpierw odbyło się głosowanie i pierwsze półtora godziny spędziliśmy w jakimś parku rozrywki. Cóż. Rozprostowaliśmy kości po jeździe i czekaliśmy na Chińczyków sącząc herbatę.
Następnie zabrano nas do centrum jublilerskiego (o czym w trakcie negocjacji cenowych nie poinformowano mnie, chociaż dopytywałem niemal dziesięć razy o dokładną trasę przejazdu).
Pooglądaliśmy świecidełka, zapakowalismy się ponownie do autokaru i ruszyliśmy ponownie w trasę. Tym razem do właściwego miejsca.
Grobowce Mingów ???
Nie zdecydowaliÅ›my siÄ™ wchodzić do Å›rodka – zamiast tego urzÄ…dzilismy sobie przerwÄ™ regeneracyjnÄ…. Przy okazji porobiÅ‚em kilkanaÅ›cie zdjęć ludzi – turystów.
Poniżej – przewodnicy z obowiÄ…zkowymi chorÄ…giewkami 🙂
Kilka – ludzi robiÄ…cych zdjÄ™cia (swojÄ… drogÄ… to strasznie wdziÄ™czny temat do robienia zdjęć 😉 )
I gdy wydawaÅ‚o nam siÄ™, że możemy już wrócić do autokaru – okazaÅ‚o siÄ™, że nasza grupa już na nas czekaÅ‚a 🙂 Ech. Zwiedzili w iÅ›cie ekspresowym tempie (ewentualnie nie przypadÅ‚o im miejsce do gustu).
Tak czy inaczej – ruszyliÅ›my do ostatniego punktu wycieczki. Najważniejszego. Nagle nawet Kyoko odzyskaÅ‚a siÅ‚y. W koÅ„cu jechalismy, by zmierzyć siÄ™ z Wielkim Murem 🙂
Wielki Mur – Badaling ??? – ??
I zmierzyliÅ›my siÄ™. DotarliÅ›my. Wrażenia? Robi wrażenie 🙂 Niesamowita konstrukcja – wijÄ…ca siÄ™ miÄ™dzy szczytami. Co ja bÄ™dÄ™ zresztÄ… pisaÅ‚ – spójrzcie na zdjÄ™cia.
Krótki filmik z Wielkiego Muru (11.2 MB) – ÅšCIÄ„GNIJ
—– —– —–
DzieÅ„ trzeci – ostatni.
—– —– —–
RozpoczeliÅ›my o 9. ZostawiliÅ›my bagaże i ruszyliÅ›my na kolejne zwiedzanie – czekaÅ‚ na nas:
Pałac Letni ???
Gdy skwar stawał się nie do wytrzymania w Zakazanym Mieście, cała elita wyjeżdżała do Pałacu Letniego, gdzie można było zakosztować bardziej przyjemnego powietrza i gdzie można było schować się przed słońcem w cieniu drzew.
I ostanim punktem trzydniowej wyprawy uczyniłem świątynię buddyjską:
ÅšwiÄ…tynia Lamy ???
Z jednej strony Å›wiÄ…tynia uważana jest za jednÄ… z bardziej znanych Å›wiÄ…tyÅ„ buddyjskich tybetaÅ„skich poza Tybetem, z drugiej zaÅ› – przez niektórych – uważana jest raczej za swego rodzaju ‘cepeliÄ™’. Przyznam siÄ™, że jestem ponad tym sporem. ByÅ‚o to jedno z Å‚adniejszych miejsc, jakie zobaczyliÅ›my w trakcie pobytu w Pekinie.
Krótki filmik ze ÅšwiÄ…tyni (8.9 MB) – ÅšCIÄ„GNIJ
Na stosunkowo niedużej powierzchni jest co oglÄ…dać. I pierwsze zaskoczenie czeka na nas już przy kupnie biletów – nie dosyć, że tanie, to jeszcze w formie pÅ‚yty cd (format karty kredytowej – z krótkim filmikiem o Å›wiÄ…tyni) – duże brawa za pomysÅ‚!
—– —– —– —– —–
Po tych wszystkich wrażeniach – których sporo siÄ™ zebraÅ‚o przez te trzy dni (o wszystkich nie pisaÅ‚em, bo byÅ‚oby tego za dużo), zarzuciliÅ›my plecaki na plecy i ruszyliÅ›my na dworzec kolejowy (opcja pociÄ…gowa wygraÅ‚a). PociÄ…g o 19, w Szanghaju mieliÅ›my być o godzinie 7 nastÄ™pnego dnia.
I dotarliśmy 🙂
Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: Chang Cheng, China, Chiny, Great Wall, Shanghai, Szanghaj, Szymczyk, Tiananmen Plac, Wielki Mur, Wojciech, Wojciech Szymczyk
No to jesteśmy pod wrażeniem. Piękny jest ten Mur Chiński i nabieramy ochoty na taką wyprawę.
Pisz dalej.
No tak, wyprawa ekspresowa. Ale sie udalo zwiedzic tyle miejsc tylko w ciagu trzech dni – zhen bu rongyi a! Pozdrawiam serdecznie (po tylu miesiacach), AZ
StaS – zapraszam, zapraszam 😉 Pisać też zamierzam w dalszym ciÄ…gu – tematów starczy i na lat 50 🙂
Xie Yundi – i oto kolejna niespodzianka 🙂 Witam serdecznie ponownie na Å‚amach bloga 🙂 Mam nadziejÄ™, że to powrót na dÅ‚uższy czas 🙂
Cudne zdjÄ™cia! Spodziewajcie siÄ™ mojej wizyty w przyszÅ‚e wakacje, Ty i Ola…nie wiem jeszcze kogo bÄ™dÄ™ bardziej mÄ™czyć. Może bÄ™dziesz miaÅ‚ ochotÄ™ Wojtku na powtórzenie takiej wycieczki? 😉
Bayushi – dziÄ™ki, cieszÄ™ siÄ™, że zdjÄ™cia siÄ™ podobajÄ… 🙂 JeÅ›li tylko tu bÄ™dÄ™ 😉 to zapraszam 🙂
Rzeczywiscie ogrom budowli przytlacza. Dopiero postawienie obok tego ludzi daje wlasciwe pojecie skali. Niech sie Amerykanie schowaja ze swoim zmechanizowanym gigantyzmem – Chinczycy to dopiero monumentalne budowle wznosili…
Zazdroszcze ci swobodnosci komunikowania 🙂 Mnie pozostaje podsluchiwanie mniejszosci narodowoscowych i wylapywanie co 50 slowa 😛 A jak ostatnio trafila mi sie Azjatka do informowania co i jak, to okazalo sie, ze nie dosyc, ze Wietnamka, to jeszcze ani troche nie umie ani po ang ani po mandarynsku, za to najlepiej po polsku 😛
Fotogafie turystow – ta pani w wazkach to Japonka? Bo chyba tylko tym mozna tlumaczyc jej chec do tego stawonoga. Albo niewiedza symbolizmu 🙂
W Zakazanym Miescie rzeczywicie maja plage termitow? Zdjecia super. Japonka jak widze bardzo ekspresyjna i sympatyczna, mile odstawanie od stereotypu zimnych, opanowanych, kamiennotwarzowych ludzi. Slowianska dusza 🙂