Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Chiny, Polecane » Pamięci Profesora Sławińskiego

Pamięci Profesora Sławińskiego

Zapewne każdy z nas ma jakiegoś nauczyciela, któremu sporo zawdzięcza – nawet, jeśli przekonuje się o tym dopiero po latach. Dzisiaj piszę o takiej osobie – świętej pamięci profesorze Romanie Marii Sławińskim.

Choć moja przygoda z Chinami zaczęła się znacznie wcześniej, to momentem przełomowym były studia na UJocie. Na UJ-ocie trafiłem do Katedry Bliskiego i Dalekiego Wschodu profesora Kapiszewskiego, a trafiłem tam, bo chciałem moim zainteresowaniom związanym z Chinami nadać jakąś zorganizowaną formę. Trafiłem nie dość, że na świetnych współtowarzyszy doli (nie, prosze nie poprawiać – to zdecydowanie nie była niedola, wręcz przeciwnie – miejsce gdzie spotkali się prawdziwi pasjonaci, którzy wiedzieli, po co tam poszli), to jeszcze na świetnych wykładowców.

Jednym z nich był właśnie profesor Sławiński. Ujmował nie tyle swoją wiedzą, co po prostu swoją osobą, niby zdystansowaną, w końcu urodzony w roku 1931 i niejedno w życiu przeszedł, a z drugiej strony pełną prawdziwego zainteresowania nami – studentami. Profesor Sławiński ujął mnie tym swoim podejściem. Nie wiedzą – bo ta była oczywista, wszak był jednym z pierwszych studentów zagranicznych studiujących w dopiero co utworzonej Chińskiej Republice Ludowej (1949). Trafił do Chin bowiem w roku 1951. To czasy siermiężne nie tylko w historii Polski, ale i Chin – Chiny wkrótce miały zmierzyć się z Wielkim Skokiem (1958-62) i Rewolucją Kulturalną (1966-76). Profesor Sławiński wrócił do Polski w roku 1955, ale wracał później do Chin wielokrotnie. I z taką osobą miałem okazję mieć zajęcia z historii gospodarczej Chin! Dla mnie to było coś – w końcu dla takich osób, z doświadczeniem, idzie się na studia!

 

Nie zapomnę też jednej z moich rozmów z profesorem, u którego chciałem pisać moją (drugą) pracę magisterską. Miało to miejsce po jednym ze spotkań seminaryjnych jeśli mnie pamięć nie myli. A może po jednym z wykładów? Nieważne, ważne co padło na tej rozmowie.

— — — 

Profesor Sławiński w którymś momencie zwrócił się do mnie z pytaniem:

Panie Wojciechu, pozwoli Pan, że zadam Panu kilka pytań. Jeśli zbyt prywatnych, proszę śmiało powiedzieć i nie poczuwać się w konieczności by na nie odpowiedzieć – zaczął profesor a ja momentalnie poczułem się zaintrygowany tym wstępem.

Oczywiście Panie Profesorze – odpowiedziałem myśląc, jakie to też będą pytania, wszak w tym, o czym przed chwilą rozmawialiśmy nie było nic prywatnego.

Widzę, że Pana ten Chiny rzeczywiście interesują i mogę powiedzieć z niemal całkowitą pewnością, że Pan do tych Chinach szybciej czy później trafi – powiedział. – Stąd też te moje pytania, które chcę Panu zadać. To pytania życiowe, tak bym je ujął, więc proszę je potraktować jako pewne wskazówki, do wykorzystania w stopniu jaki uzna Pan za stosowne. Ot, rady od osoby znacznie od Pana starszej.

Jak najbardziej Pani Profesorze, to prawdziwa przyjemność słuchać Pana, więc i za wszelkie wskazówki i rady dziękuje! – odrzekłem.

Tak więc Panie Wojciechu, moje pierwsze pytanie: czy Pan pali papierosy?

Nie powiem, myślałem, że padnie jakieś głębokie pytanie a tu pada pytanie o palenie? Trochę się zdziwiłem, ale starałem się nie dać tego po sobie poznać

Nie.. – odpowiedziałem. – Nigdy nie paliłem i nie widzę powodu, dla którego miałbym zacząć.

Pytanie może się Panu na pozór wydawać dziwne – rzekł profesor, jakby wyczuwając moje zawahanie. – Ale zadaję je w pewnym celu. Kiedy pan już będzie w tych Chinach, zapewne zajmie się Pan biznesem, w końcu ma pan wykształcenie ekonomiczne. W tych zaś Chinach, przynajmniej obecnie, w biznesie dominuje tak zwana pierwsza generacja – tych, którzy posłuchali słów Deng Xiaopinga o bogaceniu się i którzy zaczęli zakładać firmy. I jest też pewien porządek rzeczy, swoista etykieta biznesowa, o której być może nie wszędzie pan przeczyta, ale która jest i o której należy wiedzieć, jeśli chce się być skutecznym. Trzeba wiedzieć jak się zachowywać w określonych sytuacjach, co mówić, kiedy mówic. Ale i trzeba wiedzieć, że ta generacja lubi palić. I to palenie jest częścią kultury biznesowej. To czasami przybiera formę ceremoniału z częstowaniem się papierosami – trzeba wiedzieć, jak się zachować.

No ale Pan nie pali – profesor spojrzał na mnie uśmiechając się i kończąc swój wywód.

Profesor ma rację” – pomyślałem. – „W tych dziesiątkach artykułów, jakie przeczytałem, zazwyczaj porusza się jakieś ogólne sprawy związane z etykietą biznesową, jak na przykład o wręczaniu wizytówek: że dwoma rękoma, że patrząc na osobę, której się wręcza, że należy przeczytać co na wizytówce pisze – sam o tym pisałem! Owszem, to może i ważne, ale to raptem czynność trwająca może 3, może 5 sekund.

– Drugie pytanie zatem Panie Wojciechu: czy pan pije alkohol? – profesor zadał pytanie, a ja pomyślałem sobie: „Teraz zaczyna się robić interesująco, takich pytań od wykładowcy raczej bym się nie spodziewał”.

Tak panie profesorze – odpowiedziałem – okazyjnie piję. Nie powiedziałbym że często, ale tak, piję.

Dobrze, dobrze – profesor pokiwał głową, nie wiem, czy w dezaprobacie, czy może raczej jako potwierdzenie, że słyszał moją odpowiedź.

To bowiem Panie Wojciechu również część kultury biznesowej w Chinach. Znajdzie się pan, panie Wojciechu na tych spotkaniach biznesowych, które zazwyczaj przybierają spotkań obiadowych w restauracjach, gdzie obecne są i papierosy i baijiu…

Chińska wódka – wtrąciłem.

Tak, chińska wódka, choć z sorgo czy ryżu o charakterystycznym zapachu i smaku. Nauczy się pan Panie Wojciechu szybko, że papierosy i alkohol są nieodłącznym elementem takich spotkań. Jeśli pan wytrwa na takim spotkaniu do końca w dobrej formie, zasłuży Pan na szacunek. No i zapewne pan zna to powiedzenie: in vino veritas?

Owszem Panie Profesorze, trochę łaciny liznąłem w szkole średniej, kiedy to przez moment myślałem nad medycyną.

Znakomicie, tak więc ten alkohol ma tu ważną funkcję. Tu nie chodzi nawet o to, czy Pan wytrzyma to picie z podejmującemu Pana Chińczykami. Tu chodzi raczej o to, jak będzie się pan zachowywał, co będzie pan mówił. Zawsze będzie ktoś, kto będzie pana obserwował, ktoś, kto będzie pił mniej a kto będzie bardziej zainteresowany tym, co ma Pan do powiedzenia i jak odnosi się do innych. Proszę o tym pamiętać.

– Dziekuję za tę radę panie Profesorze – odparłem. – Znam swoje możliwości a zachowanie potrafię kontrolować, tak mi się wydaje.

– Bardzo dobrze, pora więc na ostatnie pytanie. Najbardziej prywatne z dotychczasowych, więc raz jeszcze powtórzę – jeśli zbyt prywatne, proszę nie odpowiadać. Czy ma pan partnerkę, dziewczynę czy żonę?

Nie powiem, zaskoczyło mnie to pytanie. Rozumiem – papierosy, alkohol jako część (nie)oficjalnej kultury biznesowej. Ale pytanie o ty, czy ktoś jest singlem czy w związku?

Nie, jestem stanu cywilnego wolnego Panie Profesorze – odparłem.

W takim razie moja ostatnia rada, czy Pan z niej skorzysta czy nie, to inna sprawa. Kiedy Pan już w tych Chinach będzie i widząc, jak pan tym krajem jest zafascynowany, zapewne pojawi się pokusa budowych jakiś relacji personalnych, być może z Chinkami. Proszę tedy pamiętać, że kobiety w Szanghaju, to bardzo specyficzny typ kobiet. Wolą Szanghajczyków od nie-Szanghajczyków i mają zdecydowanie najbardziej wygórowane wymagania spośród kobiet w Chinach. Stąd też mężczyźni z Szanghaju to znakomici kucharze, ale potrafią zająć się całym domem. Są w tym naprawdę świetni i takie oczekiwania wobec swoich partnerów mają Szanghajki. To odmienne od tego, co zobaczy Pan w innych częściach Chin. Niczego nie sugeruję, proszę tylko pamiętać o tym moim komentarzu (Profesor wiedział, że złożyłem podanie o stypendium rządowe i wskazałem tam Uniwersytet Fudan w Szanghaju – stąd zapewne to skupienie się na Szanghaju).

Dziekuję Panie Profesorze, choć aż tak daleko myślami nie wybiegam – najpierw muszę do tych Chin polecieć i przekonać się, czy to co o tym kraju wiem, pokrywa się z tym, co zobaczę na miejscu.

Profesor Sławiński zaśmiał się.

– Oczywiście, proszę jedynie pamiętać o moich skromnych radach.

 

Czy profesor Sławiński miał rację? Czy jego rady przydały się? Jak najbardziej, choć to temat na zupełnie inne wspomnienia! To jedna z tych rozmów, która pomogła mi się odnaleźć w Chinach. Kto wie, może nawet bardziej, niż wykłady z historii gospodarczej Chin… 😊

 

Do Chin trafiłem w roku 2005, drugiej pracy magisterskiej nie napisałem, bo w trakcie mojego pobytu w Chinach przedłużono nam studia o dodatkowy semestr, a ja wracać z Chin po stypendium nie chciałem.

 

Z  profesorem Sławińskim kontakt utrzymywałem, fakt że ograniczony, bo głównie okołoświąteczny i mailowy, ale przy okazji tych maili mogłem się z profesorem podzielić moimi wrażeniami i przygodami w Chinach. Profesor zawsze zaś z zaangażowaniem odpisywał na moje wiadomości i dołączał do swoich maili załączniki ze swoimi obrazami – trzeba bowiem wiedzieć, że był nie tylko znakomitym sinologiem, ale i malarzem.

 

Żałuję jedynie, że nie udało nam się spotkać w Chinach.

 

Profesor Sławiński zmarł 27 listopada 2014 roku w Warszawie.

 

— —

Zainteresowanym – polecam księgę pamiątkową wydaną z okazji 50-lecia pracy naukowej profesora Sławińskiego, w której miałem okazję umieścić mój pierwszy naukowy szkic dotyczący sztuki negocjacji z Chińczykami. Tym większy był to dla mnie zaszczyt, że moje nazwisko pojawiło się obok nazwiska Pana Profesora.

 

— — 

Chcesz być na bieżąco z wpisami na moim blogu – zasubsrybuj!

 

 

 

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Chiny, Polecane · Tagi: , , , , , , , ,

4 komentarze(y) do wpisu: "Pamięci Profesora Sławińskiego"

  1. Anna says:

    Witaj Wojtku!
    Od dawna Cię śledzę… kilka lat temu spotkaliśmy sie wirtuanie na „Salonie 24”, gdzie od 2010 roku ukazują się moje publikacje o Chinach.
    Też tam miałeś własny blog.

    Bardzo ciekawy jest ten wpis. Przywołuje mi on również moje lata studenckie utkane Chinami. Moje losy również związały się z Chinami, gdzie nie mieszkam tak jak Ty, ale do 2019 gościły mnie regularnie, znim nastała ta paskudna pandemia.
    Mieszkam w kraju gdzie Zhou Enlai, Deng Xiaoping i inni przyszli rewolucjoniści przywędrowali w latach dwudziestych XX wieku. Jest nim Francja.

    Życzę wszystkiego dobrego!

  2. Wojtek says:

    Anna – dziekuję za wpis! Pamiętam jak najbardziej, to były ciekawe czasy, gdy Salon24 zyskiwał nowych czytelników i nowych autorów – między innymi nas 🙂 Zaprzestałem tam pisać po zmianach na platformie, jakoś mi ta nowa forma nie odpowiadała, a i wielu autorów, których lubiłem tam czytać poszło gdzieś indziej…

    Pozdrawiam i cieszę się, że tu zaglądasz!

    A dla pozostałych – polecam zajrzeć na stronę Anny:

    https://www.salon24.pl/u/ankang55/

  3. stas says:

    Konfucjusz twierdził :„ Jeśli spotka się kogoś, z kim warto rozmawiać, a nie porozmawia się z nim, to traci się człowieka. Jeśli spotka się kogoś, z kim nie warto rozmawiać, i rozmawia się z nim, to traci się swoje słowa.
    Mędrzec nie traci ani człowieka, ani swoich słów.”

    Jak widać Śp. Profesor wiedział, że jego słowo jest kierowane do właściwej osoby i pada na właściwy “grunt” 🙂

  4. Wojtek says:

    Stas – dziekuje za ten cytat! Profesor, mimo slusznego wieku i bycia profesorem potrafil rozmawiac ze studentami. Kilku takich wykladowcow jeszcze poznalem, wiec ja sobie chwale czasy studenckie 🙂