Zapiski z Chin » Chiny » Tajwan
Tajwan
Nasłuchałem się o Tajwanie, oj nasłuchałem. Wszyscy zachwalali, wybierz się – mówili. Do tej pory nie było okazji, ale jak to się mówi, co się odwlecze, to nie uciecze.
Wylądowałem więc pewnego dnia w Taipei, lotnisko nie zrobiło na mnie jakiegoś większego wrażenia ani swoją wielkością, ani rozplanowaniem, ot normalne lotnisko. Jedyny zgrzyt, że nie ma z lotniska bezpośredniego szybkiego transportu do centrum (w rodzaju metra). Na plus zaliczam, że jest na tyle niewielkie, że nie trzeba się nachodzić a i zgubić się za bardzo nie ma jak. A do tego jest czyste.
Przy słowie ‘czyste’ zatrzymam się na chwilę, jeśli bowiem miałbym jednym słowem określić Tajwan, to byłoby to właśnie słowo: ‘czyste’. Nie tylko mam na myśli czyste chodniki, place, skwery, ale i uporządkowanie przestrzenne wszystkiego – nie ma tutaj jakiś bezsensownych rzeczy, którymi często są upstrzone miasta w Chinach kontynentalnych.
Taipei jest sporym miastem, schowanym w kotlinie/dolinie. Sensownie rozplanowane, z dobrą komunikacją (metro, autobusy, taksówki, pociągi). Połączenia z pozostałymi większymi miastami leżącymi w zachodniej części wyspy (od północy: Taipei, aż po leżące na południu miasto Kaohsiung) zapewnia HSR: High Speed Railway. Na osobie z Polski pociągi zrobią wrażenie (wiem, że mamy od niedawna w kraju działające Pendolino, ale powiedzmy sobie, że to nasze Pendolino to takie na pół gwizdka). Na mnie, który spędził lata w Chinach i miał okazję zobaczyć, jak Chiny budowały swoje koleje dużych prędkości, wrażenia większego nie zrobiły. Ot, traktuję to jako coś oczywistego…
W Taipei nie miałem zbyt dużo czasu na zwiedzanie, jako że cel podróży był biznesowy, ale mimo wszystko udało się kilka miejsc zobaczyć. I o tych miejscach poniżej.
Xiangshan
Wygodny dojazd, trzeba tylko znaleźć się na czerwonej lini metra, wysiąść na ostatniej stacji (Xiangshan), wybrać wyjście nr 2 i kierować się tabliczkami “Xiangshan Hiking Trail”. Po kilkuset metrach, mijając po lewej stronie park, dotrzemy do niepozornie wyglądających schodów. To początek trasy. Łatwo przegapić, trzeba więc uważać i patrzeć, gdzie idą inni. Gdy już jesteśmy na schodach pozostaje nam tylko wspinać się do góry. I jeśli trafimy na rozwidlenie, to pamiętać, że kierujemy się tam, gdzie trasa się wznosi. Trasa nie należy do najłatwiejszych, uważać trzeba szczególnie przy deszczowej pogodzie, bo poślizgnięcie się i upadek może być nieciekawy. Ale za to widok z góry wynagrodzi nam wszelkie trudy, jest po prostu rewelacyjny.
Zejście jest tak samo, o ile nie bardziej wyczerpujące niż wejście – uważać należy gdzie się stawia stopy! Potem zaś polecam przechadzkę na azymut w stronę jednego z symboli Taipei, wieży Taipei 101.
Taipei 101
Trudno jej nie zauważyć, góruje nad miastem i widać ją niemal z każdego miejsca, więc nie ma się co obawiać, że się zgubi.
Wjazd na szczyt kosztuje jeśli dobrze pamiętam 1000 dolarów tajwańskich (to ok 100 pln), trzeba więc tylko zaopatrzyć się w bilet, odczekać swoje w kolejce, wsiąść do windy, by zaraz znaleźć się na 89 piętrze. Widok zapiera dech w piersi, wystarczy zobaczyć moje zdjęcia, żeby mieć namiastkę tych wrażeń.
Jedzenie
Mój dobry przyjaciel, Tajwańczyk z krwi i kości, zawsze mi mówił, że jak pojadę na Tajwan, to dopiero wtedy się przekonam, co to dobre jedzenie. Śmiałem się zawsze, bo w końcu jedzenie w Chinach jest rewelacyjne samo w sobie, więc czymże mógłby mnie zaskoczyć Tajwan? Owszem, mieli tam od zawsze rewelacyjne przekąski, desery, słodycze, czy niesamowite gęste sosy (wyglądające mało apetycznie, bo te które ja uwielbiam, mają w środku pokrojone małe ryby długości może 2-3cm), w smaku tak dobre, że mogę jeść zwykły ryż z tym sosem, tym niemniej czym jeszcze możnaby mnie zaskoczyć? A tu – przyznaje się – zaskoczenie było. Jedzenie jest naprawdę dobre (być może byłem bardziej głodny niż zazwyczaj 😉 ). Czy lepsze niż w Chinach kontynentalnych? Nie chcę takich porównań, bo kuchnia kontynentalna jest równie genialna w smaku. Trzeba tylko umieć właściwie wybrać.
Nocny market Shilin
Jeśli jedzenie, to nie mogło zabraknąć także i spróbowania specjałów dostępnych na nocnym markecie. To miejsce, gdzie po zmroku otwierają się przydrożne sklepiki, kramy, małe restauracyjki, wózki z jedzeniem. Sklepy sprzedające dosłownie wszystko: ubrania, jedzenie, sprzęt domowy, zabawki, pamiątki. Setki jeśli nie tysiące ludzi i podziemny food court, czyli miejsce gdzie na niewielkim w sumie obszarze upchnięte są dziesiątki niewielkich restauracyjek, gdzie za kuchnię robi blat z kilkoma palnikami, lodówka wciśnięta w kąt, do tego kilka stolików i plastikowe taborety. I przekrzykujący się ‘naganiacze’, kucharze smażący na naszych oczach, kelnerzy uwijający się jak w ukropie – warto spróbwać któregoś ze specjałow, a wybór prosty nie będzie, bo jest multum rzeczy.
Nie ma nic lepszego, niż po całym dniu siąść w takim miejscu, zjeść krewetki w panierce, smażone na głebokim oleju, do tego napić się miejscowego schłodzonego piwa. Białych twarzy niewiele, za to całe rzesze Tajwańczyków.
Miejsce warte polecenia. Nie ma się też co obawiać o jakość jedzenia – przy takim przerobie wszystko jest świeże. Chociaż jestem sobie w stanie wyobrazić nasz Sanepid – poczuliby się chyba jak w niebie, bo mogliby od razu wszystko zamknąć.
To, co zobaczyłem w trakcie krótkiego pobytu to oczywiście tylko namiastka Tajwanu. Ale namiastka, która powoduje, że to miejsce, do którego z chęcią jeszcze wrócę.
Polecam!
——
Drodzy Czytelnicy,
Jako, że to już mamy Nowy Rok, pozwólcie, że złożę Wam, Waszym Rodzinom i Bliskim serdeczne życzenia: niech Wam zdrowie i humor dopisuje, a i cierpliwości nie brakuje w oczekiwaniu na kolejne moje wpisy 🙂
Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: blog o Azji, blog o Chinach, Chiny, Polak w Azji, Polak w Chinach, Taipei, Taipei 101, Tajwan, Wojciech Szymczyk, Wojtek Szymczyk, zapiski z Chin, Zapiski z Panstwa Srodka
O Taiwan’ie marzy i mi się od lat.
Podobnie jak Tobie nigdy nie nadarzyła się ta wspaniała okazja. Ale z pewnością kiedyś tam pojadę!
Moimi ulubionymi szlakami jednak będą wiejskie drogi z dala od tumultu miast, tam gdzie spotka się mniejszości narodowe. Będzie to wspaniała okazja aby porównać wieś tajwańską z tą z kontynentu.
Niesamowite są te widoki z lotu pataka na załączonych zdjęciach!
Wzajemnie życzę Szczęśliwego Nowego Roku, radości i pomyślności.
同时祝你,生活愉快、身体健康!
Zhongguo – najlepszego na Nowy Rok!