Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Chiny » Ad Maiorem Dei Gloriam – o Jezuitach w Chinach

Ad Maiorem Dei Gloriam – o Jezuitach w Chinach

Interesując się Chinami nie sposób przejść obojętnie obok tematu misjonarzy europejskich w Państwie Środka. Temat więcej niż złożony, ale co za tym idzie – ciekawy.

Dzisiaj więc trochę o misjach w Chinach, a dokładniej – o Jezuitach w Chinach.

Bez zbędnego nudzenia Was drodzy czytelnicy szeregiem dat, nazwisk i wydarzeń, aczkolwiek zupełnie się od tego nie da uciec (i nie warto – zawsze to lepiej sobie wszystko grupować według czytelnych kategorii). Moim wpisem chcę Wam pokazać kilka ciekawych wydarzeń i postaci i po raz kolejny przekonać o tym, jak złożonym krajem są Chiny i jak wiele potrzeba, żeby móc powiedzieć, że się niewiele o tym kraju wie.

—– —– —– —– —– —– —–

Jezuici. Ciągle w drodze.

—– —– —– —– —– —– —–

Jezuici – zakon, Stowarzyszenie Chrystusowe, Ignacy Loyola. Ot, takie zapewne macie Drodzy Czytelnicy pierwsze skojarzenia słysząc hasło “Jezuici” . Zacznę więc od krótkiego przybliżenia samego zakonu: skąd się wziął, kto go założył i co go wyróżnia na tle innych zakonów.

Wspomniany święty Ignacy Loyola (lub też – z Loyola, jako że Loyola to miasto leżące w Hiszpani, w kraju Basków) jest założycielem zakonu. Czas, w którym przyszło mu żyć (XVI wiek) to czas, w którym Hiszpania była rosnącą potęgą (zaczynało się odkrywanie świata).

W latach 1528 – 1535 studiował w Paryżu, w międzyczasie wraz z 6 kompanami złożył śluby, że wybierze się do Ziemii Świętej, a jeśli będzie to niemożliwe, to zaoferuje swoje usługi papieżowi. Tak też się stało i wobec braku zgody na podróż do ziemii świętej Ignacy znalazł się w Rzymie, gdzie w 1539 przedstawił papieżowi Pawłowi III propozycję utworzenia nowego bractwa. Papież do prośby się przychylił i w 1540 roku na mocy bulli ‘Regimini militantis ecclesiae‘, pod łacińską nazwą ‘Societatis Jesu‘ bractwo zostało powołane do życia.

Ignacy poświęcił resztę swojego życia bractwu, zmarł w Rzymie w 1556, został kanonizowany przez papieża Grzegorza XV w 1622 roku.

Bractwo często jest rozpoznawalne poprzez monogram: IHS (Iesus Hominum Salvator – Jezus, Zbawca Świata) oraz motto: AMDG (Ad Maiorem Dei Gloriam – Dla Większej Chwały Pana). Sam monogram IHS nie jest oryginalnie jezuicki – początkowo był promowany przez Franciszkanów.

Moje skojarzenia z Jezuitami, to skojarzenia militarne: takie wojsko w szeregach kościoła. W ten obraz wpisują się chociażby ostre zasady naboru – wady fizyczne (np. brak oka) mogły przekreślić szansę na wstąpienie w szeregi bractwa.

—– —– —– —– —– —– —–

Odkrywamy nowe lądy, czyli między Portugalią a Hiszpanią

—– —– —– —– —– —– —–

Jak wspomniałem, XVI wiek to silna pozycja na morzach i oceanach dwóch ówczesnych potęg: Hiszpanii i Portugali. Stąd też jakkolwiek Jezuci jako zakon podlegali Rzymowi, to należy wiedzieć, że podlegali także Lizbonie (Portugalii) i Madrytowi (Hiszpanii). Czas ten to czas ekspedycji morskich, odkrywania nowych lądów, rozwoju handlu i … szerzenia wiary.

To właśnie odkrycia nowych lądów były przyczynkiem do ogłoszenia przez papieża Aleksandra VI serii 3 bulli, nazywanych: Inter caetera, które to ustalały granice między dwoma mocarstwami: Portugalią i Hiszpanią. Granica ta została najpierw ustalona na 100 lig (ok 550 km) na zachod od Cape Verde; późniejszy układ z Tordesillas przesunął tą granicę 370 lig (trochę ponad 2000km) na zachód od Cape Verde.


źródło: http://de.academic.ru/pictures/dewiki/107/karte_portugiesisch-spanischer_vertrage.png

Kościół katolicki w Chinach podlegał Portugalii (ta zależność nosi nazwę: padroado), papież Grzegorz XIII w ‘Ex pastorali officio‘ (1585) dał bractwu ‘wyłączność’ na ewangelizację Japonii i Chin pod ‘padroado’ Portugalii (jakkolwiek korona nie chciała dawać tego prawu wszystkim Jezuitom bez wzgledu na ich narodowość – szczególnie mając na cenzurowanym Hiszpanów, których miejsce zajęli Niemcy). Oczywiście tarcia między Portugalią a Hiszpanią miały miejsce non stop, co zaowocowała chociażby tym, że Papież Klemens VIII uznał ‘porażkę’ Portugalii w wypełnianiu zobowiązań wynikających z padroado i zakwestionował ich prawo do wylacznosci na wyprawy misyjne prowadzone z Lizbony.

—– —– —– —– —– —– —–

Płyniemy do Chin

—— —– —– —– —– —– —–

Pierwszym Jezuitą, który otrzymał zadanie rozpoczęcia dzieła misyjnego był Franciszek Ksawery, tak jak Ignacy Loyola Bask z urodzenia. Razem studiowali w Paryżu. W 1541 opuścił Lizbonę i nigdy więcej nie powrócił do Europy. Był w Indiach, Indonezji, Japonii i zmarł w trakcie poszukiwania sposobu dotarcia do Chin (grudzień roku 1552 – 31 lat przed tym, gdy Matteo Ricci otrzymał pozwolenie na stały pobyt na terenie cesarstwa chińskiego w 1583 – jak więc widać wywalczenie ‘przyczółka’ w Chinach było zadaniem skomplikowanym i zajęło Jezuitom wiele lat).

Jak wyglądała podróż – otóż misjonarze płynący do Chin zazwyczaj opuszczali Lizbonę w marcu lub kwietniu i trasą Carreira da India osiągali Indie w ciągu pół roku.


http://en.wikipedia.org/wiki/File:Map_of_Portuguese_Carreira_da_India.gif

Na trasie pływanej wg ówczesnej techniki nawigacyjnej znanej jako ‘volta do mar‘ statki płynęły na zachód, niemal do wybrzeży Brazyli, gdzie łapały wiatr w żagle i sprzyjające prądy morskie i płynęły w kierunku Indii omijając Przylądek Dobrej Nadzieji.


źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Volta_do_mar

Lipiec i sierpień to pobyt w Mozambiku. Czasami monsun wymuszał pobyt zimowy w tym miejscu, lub w Malindi (miasto w Kenii) albo na wyspie Socotra. Większość wypraw docierała do Indii po 5 – 6.5 miesiąca (zazwyczaj początek września). Odcinek między Goa a Makao to kolejnych 4 lub 5 miesięcy (od 1706 pływało się już bezpośrednio z Lizbony do Makao).

—– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —–

RuJingSuiSu ????, czyli jeśli wejdziesz między Chińczyków, musisz zachowywac się jak i oni

—– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —–

Niemal 200 letnią historię pobytu Jezuitów na terenie Chin, do czasu delegalizacji zakonu w 1773 dekretem papieża Klemensa XIV, podzielić można na kilka etapów – ja skupię się głównie na pierwszym, z mojego punktu widzenia najbardziej interesującym, a to za sprawą postaci włoskiego jezuity: Matteo Ricci (1552-1610).


źródło: http://matrix.scranton.edu/images/aboutus/matteo_ricci_lg.jpg

To ta postać najwidoczniej odcisnęła swoje piętno na wywalczeniu pozycji dla chrześcijaństwa w Chinach. Ricci był odpowiedzialny (z pomocą w postaci Alessandro Valignano, ówczesnego nadzorcy działalności Jezuitów w Azji) za strategię misyjną, był także tym, który poprowadził Jezuitów na dwór cesarski.

—– —– —– —– —– —– —– —–

Jaką metodę działania w Chinach przyjęli Jezuici? Zacznijmy od stwierdzenia, że zdawali sobię świetnie sprawę z ogromu wyzwań, jakie ich czekają:

– odległość od Rzymu i konieczność radzenia sobie często ‘samemu’
– zamknięcie Chin na obcokrajowców, przekonanie o wyjątkowości Chin (Państwo Środka)
– konfucjanizm, taoizm i buddyzm obecne i kształtujące Chiny
– ludność liczona w setkach milionów

Wspomniany Alessandro Valignano, włoski Jezuita wysłany na Daleki Wschód w 1573 roku w celu nadzorowania pracy misji, wypracował, zaś w życie wcielił wspomniany przeze mnie Matteo Ricci strategię opartą na kilku elementach:

akomodacja/adaptacja do chińskiej kultury

U podstaw przyjęcia tej strategii leżą problemy, jakie Jezuici mieli wcześniej w Japonii. Postawiono więc na naukę języka chińskiego. Do tego kwestia ubioru – początkowo (być może to także inspiracja zaczerpnięta z Japonii) ubierali się Jezuici jak mnisi buddyjscy. Dopiero w 1595 Ricci utwierdził się w przekonaniu, że nie tędy droga i Jezuici strój mnicha buddyjskiego zamienili na strój uczonego i chińskiego urzędnika (mandaryna) – konfucjańskiej elity.

propagowanie wiary katolickiej i ewangelizacja wg modelu ‘od góry do dołu’

Jezuici zwracali się głównie do konfucjańskiej elity. Ich rozumowanie było takie – jeśli uda się przekonać do chrześcijaństwa ową elitę (w domyśle – cesarza i jego otoczenie), całe Chiny przejdą na katolicyzm. Żeby więc dotrzeć do owej elity, która spędzała lata przygotowując się do egzaminów państwowych – które to egzaminy sprowadzały się głównie do znajmości dzieł chińskiej klasyki, Ricci przyjął podobną metodę i zaczął studiować te dzieła. Dzięki swojej pamięci (ale i latom ciężkiej i żmudnej nauki) zyskał sobie szacunek i uznanie wśród tej elity.


Matteo Ricci z chińskim urzędnikiem, źródło: http://www.fsxlzx.com/article.asp?nid=204

Co więcej – to ta elita miała w zamyśle Jezuitów szerzyć wiedzę o chrześcijaństwie w Chinach. Trzeba wiedzieć, że Ci ludzie tylko czasowo przebywali w stolicy, jako urzędnicy cesarscy byli potem wysyłani na różne placówki. Co więcej – zgodnie z konfucjanizmem – po śmierci swoich rodziców zobowiązani byli do powrotu w swoje rodzinne strony. Stąd też rozumowanie Jezuitów było słuszne – nauczając tych ludzi mieli nadzieję, że po wysłaniu na ‘placówkę’ czy powrocie w strony rodzinne będą rozpowszechniać wiedzę o chrześcijaństwie.

propagowanie wiary katolickiej nie wprost, a za pośrednictwem nauki

Takie rozwiązanie powodowało zainteresowanie chińskiej elity i jednocześnie otwierało im oczy, że poza Chinami też są inne kraje/cywilizacje zdolne do odkryć. Tak oto europejski zegar trafił na dwór cesarza Chin, ale i obrazy, które – ze względu na użycie perspektywy geometrycznej były dla Chińczyków wielkim odkryciem.

Do tego dodać można liczne tłumaczenia dzieł matematycznych (geometria Euklidesa), kalendarz, mapy świata (sporządzane także i przez samych Jezuitów).

Nic dziwnego w fakcie, że misjonarze byli także – z konieczności – niezłymi kartografami. Mapy służyły różnym celom – od tych najbardziej praktycznych (lokalizacja misji, trasy między nimi, źródła pitnej wody, oznakowanie różnych rodzajów terenów), poprzez bardziej ogólne-wysyłane do Rzymu służyły jako dowód progresu misji.

Mapy były także środkiem misyjnym. Nie bez przypadku w rezydencji Matteo Ricci w Pekinie wisiała olbrzymia owalna mapa świata, którą podziwiali odwiedzjący go chińscy urzędnicy. Warto wiedzieć, że wyobrażenia Chińczyków o ziemii odbiegały od wiedzy europejskiej – Chińczycy byli przekonani, że niebo jest okrągłe, ziemia płaska, zaś Chiny leżą dokładnie w środku ziemii (stad nazwa – Państwo Środka).


Mapa narysowana ok 1602 roku przez Matteo Ricci, źródło: http://blog.magnificatbaroque.com/2010/03/17/matteo-ricci-1552?1610/

To właśnie Jezuitom zawdzięczją Chińczycy pierwszy systematyczny trygonometryczny obraz Chin (projekt przeprowadzili w latach 1708-18 francuscy jezuici, pod patronatem cesarza Kangxi).

Argument odległości był także wykorzystywany przez Jezuitów w celu zaciekawienia i zachwycenia Chińczyków – żeby pokazać z iloma wyrzeczeniami musieli się borykać i że ich misja jest specjalna, bo na całe życie (w świetle tych odległości, które pokonywali). Chińczycy sami lubowali się w nazywaniu odległości, stąd też ten argument trafiał do nich wyjątkowo silnie.

Z drugiej zaś strony argumenty związane z odległościami były także wykorzystywane przez przeciwników Jezuitów – a to zwracając uwagę, że być może kłamią mowiąc o tych odległościach jakie musieli pokonać, a to zwracając uwagę, że jak w takim razie byli w stanie wędrować z tymi wszystkimi darami, którymi obdarowywali Cesarza i chińskich oficjeli.

Padały też i takie w końcu argumenty, że Jezuici wcale nie przybyli z daleka. I ten argument za dynastii Ming był obowiązkowym – w oficjalnej historii dynastii Ming Hiszpania została ‘połączona’ z Filipinami w jeden kraj, leżący na oceanie indyjskim, zaś Portugalia została umiejscowiona koło Melaki (Malezja).

Pojawiła się też sugestia dotycząca Portugalczyków, że byli buddystami, zanim przeszli na katolicyzm – być może wynikało to z tego, że początkowo Jezuici ubierali się jak mnisi buddyjscy, a być może wynikajace z nazwy Portugalii w chińskim między XVI a XIX wiekiem: Fo Lang Ji ???, gdzie znak ‘fo’ to także określenie w chińskim dla Buddy (obecnie Portugalia w języku chińskim to: ??? (Pu Tao Ya)).

Warto także wspomnieć o jeszcze jednej koncepcji – apostołowaniu poprzez książki. Tutaj Jezuitom w sukurs przyszedł rozkwit druku w Chinach czasów dynastii Ming i Qing.

otwarcie i tolerancja dla chińskich wartości

Jezuici z szacunkiem odnosili się do chińskich wartości, które kształtowały chińskie społeczeństwo. Wyszli z założenia, że do tej doktryny socjalnej należy jedynie dodać element metafizyczny – w postaci chrześcijaństwa. Odrzucali Buddyzm i Neokonfucjanizm i nawoływali do powrotu do konfucjanizmu, który postrzegali jako filozofię opartą na prawie naturalnym. Widząc w konfucjanizmie ideę Boga, używali także tradycyjnych nazw na określenie Boga (co, potem zrodziło problemy).

Do tego Jezuici byli także tolerancyjni jeśli chodzi o chińskie rytuały (wywodzące się z konfucjanizmu) – jak np czczenie przodków (Jezuici udawadniali, że używane przez Chińczyków tzw tablice przodków z inskrypcjami jakoby w nich znajdowały się dusze zmarłytch były jedynie wyrazem szacunku dla tych przodków, bo wszak jasno stanowili, że w tych tablicach nie ma żadnych duszy zmarłych), czy szacunek/czczenie Konfucjusza (udział ochrzczonych chińskim urzędników w uroczystościach w świątyniach postawionych Konfucjuszowi traktowali jako wyrażenie szacunku dla zmarłego mistrza).

Te akurat elementy doprowadzą do tzw. sporu o chińskie obrzędy i potępienia Jezuitów na początku XVIII wieku.

Daleko idące akceptowanie zasad panujących w Chinach wyrażało się i w samej formie kościoła tworzonego przez Jezuitów w Chinach. Nie były to jak w Europie – parafie zebrane wokół kościołów – w Chinach trzeba było zastosować metodę przyjętą przez Chińczyków – a więc były to zebrania/grupy zwane ‘hui’ (czyta się ‘huei’, żeby nie było niedomówień). Nie były to grupy zebrane więc wokół budynku kościelnego czy kaplicy, a raczej grupy ludzi o podobnym statusie, wieku czy płci.

—– —–

Ciężko winić Jezuitów za ich metody (choć padały pod ich adresem liczne zarzuty – nie tylko ze strony Chińczyków, ale i innych bractw działających w Chinach), bo działali w takiej a nie innej kulturze – konfucjanizm jasno określał co jest ‘zheng‘ (ortodoksyjne) w sensie religijnym, rytualnym socjalnym i politycznym. Z drugiej strony było to, co określane mianem ‘xie‘ (innowiercze). Stąd konieczość umiejscowienia chrześcijaństwa po stronie ‘zheng‘.

To w końcu Jezuici pojawili się w Chinach, a nie Chińczycy w Europie – stąd konieczność ‘grania’ tak, jak na to Chińczycy u siebie pozwalali. Stąd też może i dowód bardziej trafiający do wyobraźni – w trakcie pobytu Jezuitów w Chinach to chiński było językiem kontaktu, a nie łacina czy jakikolwiek inny język.

—– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —– —–

Czytając powyższe zasady, jakie przyjęli Jezuici w Chinach można odnieść wrażenie, że Jezuici w Chinach występowali z pozycji tych z metką ‘elitarnych’ – już to z racji ich strategii misyjnej (od góry do dołu), już to ich nacisku na aspekty naukowe, już to – za sprawą Matteo Ricci – ich pozycji na dworze cesarskim.

Nie jest to do końca prawdziwy obraz, zważywszy na liczby charakteryzujące społeczność chrześcijańską skupioną wokół Jezuitów. Większość chrześcijan stanowili biedni i niepiśmienni Chińczycy. Dla Jezuitów był to dowód, że bogatym trudniej wyrzec się życia ziemskiego – szczególnie, jeśli zważymy na życie chińskiej elity, która cieszyła się estymą, bogactwem i … wieloma konkubinami (które to konkubiny z jednej strony były oznaką statusu, z drugiej zaś strony miały zwiekszyć szansę na męskiego potomka). Stąd też nawet jeśli Jezuitom udawało się nawrócić na chrześcijaństwo jakiś przedstawicieli elity, to byli to zazwyczaj ludzie starsi, którzy nie przywiązywali juz takiej wagi do dóbr doczesnych i byli się w stanie wyrzec tak tych dóbr jak i swoich konkubin (bo już mieli potomka/potomków).

—–

Mimo całkiem sporej estymy, jaką cieszyli się Jezuici w Pekinie, większość z nich przebywała poza dworem cesarskim w Pekinie i starała się raczej nie rzucać w oczy chińskich urzędnikom. Aczkolwiek i Ci, którzy przebywali poza Pekinem brali udział w naukowych dysyputach. Przykładem niech będzie nasz rodak – Jan Mikołaj Smogulęcki, który był duszpasterzem w Nankinie (Nanjing) i przybliżał Chińczykom nie tylko chrześcijaństwo, ale i zachodnią matematykę. Mikołaj Smogulęcki był biegły nie tylko w naukach matematycznych (studiował matematykę na Uniwersytecie we Freiburgu), był też biegły w naukach filozoficznych (studiował w rzymskim Collegium Romanum) i w prawie (studiował w Padwie).

Jezuici mieli ambicje globalne i wybiegające poza możliwości ówczesnego świata. Za przykład najbardziej widoczny weźmy kwestię podróżownia, czy komunikowania się – chciałoby się zapytać: gdzie Rzym, a gdzie Pekin? Podróż w ówczesnych latach zajmował nie tygodnie a całe miesiące czy lata.

Obieg informacji czasami także szwankował: Jezuita wybrany pierwszym vice-prowincjonałem w Chinach zmarł w roku 1623, dwa lata zanim Rzym wydał jego nominację, ale informacja o jego śmierci nie dotarła jeszcze do Rzymu (wyjaśniając ten zawiły obraz: Jezuita umiera w 1623, informacja płynie do Rzymu, w ‘międzyczasie’ Rzym w 1625 wydaje decyzję o nominacji – nie wiedząc o śmierci nominowanego). Do tego dodać trzeb kwestię przechwytywania listów przez rózne władze i możnych ówczesnego świata.

Oczywiście Jezuici starali się zaradzać takim problemom. Używano kodów i szyfrów (szczególnie dla newralgicznych wiadomości, jak np samobójstwo w 1628 Nicolasa Trigault w wyniku depresji spowodowanej niemożliwością obrony użycia chińskiego słowa ‘Shangdi’ na określenie w języku chińskim Boga), używano różnych szlaków, wysyłano listy w kilku kopiach.

—–

Gdy w maju 1610 umarł Ricci, przybyły tłumy chińskich urzędników, by oddać mu po raz ostatni cześć. Asystenci Ricci z pomocą kilku wysoko postawionych chińskich przyjaciół zwrócili się do cesarza Wanli o pochówek Ricci w pobliżu Pekinu. Zgoda taka została wydana – i był to pierwszy taki przypadek w historii Chin.


Grobowiec Matteo Ricci w Pekinie, źródło: http://dictall.com/indu/280/2790184AF9F.htm

Z drugiej strony był to także świetny zabieg konsytuujący – w przekonaniu Jezuitów – ich obecność w Pekinie czy ogólnie w Chinach. Zgodnie bowiem z konfucjańskim obowiązkiem dbania o groby/pamięć zmarłych zobowiązani oni byli dbać o ten grób-co w ich rozumieniu było wystarczającym powodem, żeby Cesarz chiński pozwolił im pozostać w Pekinie.

W momencie śmierci Ricci było w Chinach 16 Jezuitów (z tego 8 Chińczyków) i około 2500 Chrześcijan – tym niemniej jego wpływ na to, jak Chińczycy postrzegali obcokrajowców, jest nie do przecenienia.

Warto także zdawać sobie sprawę z liczby Jezuitów, którzy działali w Chinach w latach 1583 (przybycie Matteo Ricci do Chin) a 1775 (delegalizacja zakonu w Chinach). Było to raptem 400 osób, jakkolwiek jednocześnie nie było to więcej niż 100 osób w jednym czasie (a i to głównie około roku 1690 – 1703, na który to przypadło apogeum obecności Jezuitów w Chinach). Później nastąpiło załamanie – już to z jednej strony ze względu na kontrowersje dotyczące chińskich obrządków, już to ze względu na chiński cesarski zakaz szerzenia chrześcijaństwa. Nakładając na to liczbę ludności Chin, liczącą ok 150 milionów ludzi na początku XVII wieku i ok 250 milionów ludzi w połowie wieku XVIII, widać wyraźnie skalę problemu znalezienia odpowiedniej formy oddziaływania Jezuitów na Chiny.

—–

Jezuici przyczynili się bez wątpienia do lepszego poznania Chin. Czy jednak można powiedzieć, że ta ich wiedza była dostępna i miała jakikolwiek wpływ na ówczesną Europę? Wydaje się, że tak – dowodem niech będzie jedna postać, niejaki Gottfried Leibniz, znany matematyk i filozof, który korespondował z Jezuitami w Europie i w Chinach.

Jednym z widocznych śladów zainteresowania i bacznego obserowania co też Chiny ‘oferują’ była jego propozycja skierowana do Brandenburgii a polegająca na wprowadzeniu monopolu na druk kalendarzy (który to pomysł zaczerpnął z lektury listów Jezuitów w Chinach).

W 1690 Brandenburgia wprowadziła także system egzaminów do służbny cywilnej, być może na podobieństwo takich egzaminów przeprowadzanych w Chinach.

—– —– —– —– —–

Mógłbym pisać dłużej, ale wykraczałoby to zdecydowanie poza ramy wpisy na stronie. Mam nadzieję, że powyższy tekst pokazał, jak wyglądały jedne z pierwszych kontaktów z Chinami i jak budowało się relacje między Państwem Środka a światem Zachodu – za pośrednictwem misjonarzy. Nie ukrywam, że zasady funkcjonowania w Chinach, jakie przyjęli Jezuici są i mi bliskie. Na mój skromny sposób czerpię z ich doświadczeń – bo w końcu droga do poznania Chin jest długa i żmudna. Lepiej robić to więc krok po kroku, byle konsekwentnie.

—– —– —– —– —–

W przygotowaniu wpisu korzystałem, poza licznymi informacjami dostępnymi w internecie, z kilku pozycji książkowych:

1. ‘History of Mathematical Sciences, Portugal and East Asia III, The Jesuits, the Padroado and East Asian Science (1552?1773)‘, edited by Luis Saraiva and Catherine Jami
2. ‘The Cambridge Companion to the Jesuits‘, edited by Thomas Worcester
3. Luke Clossey, ‘Salvation and Globalization in the Early Jesuit Missions
4. Liam Matthew Brockey, ‘Journey to the East, The Jesuit Mission to China, 1579?1724

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

9 komentarze(y) do wpisu: "Ad Maiorem Dei Gloriam – o Jezuitach w Chinach"

  1. stas says:

    No to , życzę tej jezuickiej cierpliwośći w poznawaniu…..
    A szkoda, że nie ma tu jeszcze o katedrze w Szanghaju i obecności Jezuitów w tym mieście.

  2. Asia says:

    Wojtku ! Kawał świetnej roboty ! I znakomicie napisanej. No no ! ;o)

  3. Paweł says:

    Na prawdę jestem pod wrażeniem ostatnich wpisów. To już wykracza poza format bloga. Szczerze uważam, że mógłbyś uruchomić portal z jakąś bardziej pasującą nawigacją (nawet na tym samym silniku WP, tylko chociażby rozbudowany themes do prezentacji kategorii). Potem tylko odcinać kupony od wpływów z reklam. Czekam na następne wpisy.

  4. stas says:

    No a jakie są ślady obecności Jezuitów w Szanghaju ?? Czy ta katedra św. Ignacego to właśnie taki przykład ???

  5. YLK says:

    Wojtku, zrobiles kawal dobrej roboty opisujac mniej znane karty z historii wymiany kulturalnej miedzy Wschodem i Zachodem, bardzo duzo ciekawych informacji, dzieki!

  6. maydox says:

    Stas – cierpliwości nigdy dosyć 🙂

    O Jezuitach w Szanghaju nie pisałem z braku miejsca, czy też raczej prób ograniczenia tego wpisu do w miarę czytelnego tekstu, skupiającego się raptem do kilku elementów.

    O Jezuitach w Szanghaju konieczny byłby kolejny długi wpis, bo i w tym mieście byli mocno obecni.

    Zaś co do pytania o katedrę w Szanghaju (Xujiahui) – jak najbardziej, wszak to kościół zbudowany przez francuskich Jezuitów na początku XX wieku. Znany jest mi jeszcze jeden kościół w Szanghaju, związany z Jezuitami – kościół św. Franciszka Ksawerego

    Asia – dziekuje 😉 Z języka nie do końca jestem zadowolony, ale cieżko było mi wypośrodkować między poważnym tematem a chęcią napisania tekstu lekkiego 😉

    Paweł – dzięki Pawle za radę, jeśli tylko czasu uda mi się trochę wygospodarować, do tego znajdą się chęci do dalszego zgłębiania tajników WordPressa, to być może coś w przyszłości uda się stworzyć bardziej zaaawansowanego

    YLK – to ja dziękuję za miłe słowa, wpis mi chodził po głowie od dłuższego czasu, bo raz, że czasami mam wrażenie, że próbuje się wyważać otwarte drzwi w kontaktach między Zachodem a Wschodem, a dwa – wiedzę trzeba czerpać z różnych źródeł 🙂

    Dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam Wszystkich komentujących i odwiedzających!

  7. YLK says:

    Wlasnie przez przypadek znalazlem ciekawy artykul o polskich misjonarzach, ktory jest dobrym uzupelnieniem twojego tekstu:
    http://www.sinologystudy.com/2010/0426/61.html

  8. maydox says:

    YLK – dzięki wielkie za odnośnik, jestem już po ciekawej lekturze 🙂

  9. Wiesław Pilch says:

    Nie wiem czy ten wpis się ukaże ale tak czy siak- dziękuję. Za wspaniały tekst, bogaty faktograficznie, ciekawy, zajmujący. Dużo wiedzy więc duża przyjemność. Obym miał więcej takich perełek do przeczytania!
    A przy okazji, jeśli mogę prosić o uprzejmość. Publikuję ostatnio na CSPA teksty o Chinach. Gospodarka,finanse, geopolityka- takie tam. Czy mógłby Pan zerknąc okiem na któryś z nich i napisać co Pan o tym sądzi? Te teksty można znaleźć po prostu w googlach wpisując moje imię i nazwisko. Ciekawi mnie oponia Osoby tam mieszkającej. Nie wiem czy to ma jakies znaczenie (tzn. miejsce zamieszkania)? Ale może. Z góry dziękuję. Pozdrawiam