Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Chiny » Wizyta pana Li – podsumowanie

Wizyta pana Li – podsumowanie

Wizyta pana Li w Warszawie odbyła się, śmiechu naszych obserwatorów z imienia pana Li (Hui – czyta się to hłej) było co niemiara, ale już pewnie wszyscy o tym zapomnieli, bo to przecież już kilka dni po tym wydarzeniu i na tapecie są ciekawsze tematy, typu wymiana uprzejmości między rzecznikiem naszego MSZ a ambasadorem Ukrainy w Polsce .


Wróćmy jednak do wizyty pana Li. Zgodnie z przypuszczeniami żadnych przełomowych efektów tej wizyty nie było i nie ma, bo jak wspomniałem nie taki był cel. Celem miało być wybadanie gruntu i bezpośrednie poznanie stanowisk stron zaangażowanych w konflikt.

Chiński MSZet opublikował komunikat i tu też nie było zdziwień – jest on w ten deseń, który pozwoliłem sobie we wcześniejszym wpisie zasygnalizować. Było więc odwołanie do przyjaźni łączącej nasze oba kraje, była chęć pogłębiania stosunków, było podkreślenie poszanowania polityki jednych Chin. Było także podkreślenie, że przedłużający się konflikt nie służy żadnej ze stron i stanowisko Chin, że będą w dalszym ciągu prowadziły rozmowy ze stronami celem wypracowania otoczenia, gdzie możliwe będzie wstrzymanie i zakończenie działań wojennych.

Powyższy komunikat pochodzi ze strony: https://www.fmprc.gov.cn/mfa_eng/wjbxw/202305/t20230522_11081026.html

Nie trafiłem natomiast z osobami, które z panem Li się spotkały. A przynajmniej z tymi, o których oficjalnie słyszeliśmy.

Oficjalnie bowiem z panem Li spotkał się podsekretarz stanu w naszym MSZ, pan Wojciech Gerwel.

Pan Wojciech zajmuje się: współpracą ekonomiczną, Narodami Zjednoczonymi, polityką azjatycką i amerykańską.

Rozumiem zamysł naszego MSZetu, ale pozwolę sobie na komentarz, że wysłanie na spotkanie ze specjalnym wysłannikiem osoby na stanowisku, które na liście precedencji stanowisk zajmuje pozycję 34 jest pewnym sygnałem i pytanie, czy taki sygnał chcieliśmy wysłać czy nie? Szczególnie, że nasi politycy spotykają się czasami z niską rangą przedstawicielami innych państw i to przy bardziej błahych tematach.

Lista pochodzi z opracowania: “Elementy protokoÅ‚u dyplomatycznego, savoir-vivre’u i etykiety w dziaÅ‚alnoÅ›ci publicznej samorzÄ…dowca” pana Artura Harazima, dyrektora Akademii Dyplomatycznej Ministerstwa Spraw Zagranicznych

Precedencja to porządek pierwszeństwa, uszeregowanie osób według ich ważności z uwagi na piastowane funkcje lub stanowiska.

No ale jest jak jest. Na Ukrainie spotkał się z panem Li zarówno prezydent, jak i minister spraw zagranicznych, co może się wydawać oczywiste – wszak Ukraina musi chwytać się każdej szansy przedstawiania swojego stanowiska. Zobaczymy, z kim pan Li spotka się we Francji czy w Niemczech.

Zanim ktoś mi tutaj zaraz zacznie pisać, że powinniśmy się szanować i z jakiej niby to racji mieliśmy na spotkanie z specjalnym wysłannikiem rządu chińskiego ds. euroazjatyckich wysyłać kogoś na wyższym stanowisku przypomnę jedynie, że o tym, jak bardzo się szanujemy zaświadczają właśnie m.in. takie wymiany uprzejmości jak między panem Jasiną a ukraińskim ambasadorem Zwaryczem.

Tak więc ten tego – gratuluję nieustępliwej dyplomacji. Pokazaliśmy tym Chińczykom, że z byle kim się nie spotykamy. W końcu ich sługami nie jesteśmy, prawda?

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracujÄ™, obserwujÄ™ i piszÄ™ :-)

Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: , , , , , , , , , ,

8 komentarze(y) do wpisu: "Wizyta pana Li – podsumowanie"

  1. stas says:

    W samo sedno- jesteÅ›my sÅ‚ugami- bo nawet nie przyjaciółmi- dlatego taki dyktat i pretensje, tych których chyba już na dobre “rozpuÅ›ciliÅ›my”.
    Ale cóż od początku polityka naszych władz- raczej urzędników naszego państwa- jest co najmniej dziwna.
    Nic wiÄ™c dziwnego, że nas traktujÄ… “bardzo poważnie”- smutne!

  2. Wojtek says:

    Stas – nie, no, skadze – wlasnie slugami Chin nie jestesmy i prawidlowo, bo nie powinno sie byc w polityce miedzynarodowej slugami kogokolwiek – w polityce miedzynarodowej gra sie na swoj kraj. W pierwszej kolejnosci na swoj kraj. I – wbrew temu co jeden z urzednikow naszego MSZetu powiedzial – polityka miedzynarodowa polega na transakcjach.

  3. stas says:

    No – sÅ‚ugami to nas niejaki pan prezydent nazwaÅ‚ , zamianowaÅ‚ u naszych “przyjaciół”- to tak w kontekÅ›cie wizyty chiÅ„skiego dyplomaty- jaka jest nasza polityka utrzymywania kontaktów siÄ™ realizuje. A tak trudno siÄ™ oprzeć wrażeniu , że nasi wielcy urzÄ™dnicy zabiegajÄ… o interesy naszego sÄ…siada- a co z tego wyjdzie- to już wychodzi w przepychance o historiÄ™, eksport i innych sprawach, które sÄ… raczej skrzÄ™tnie ukrywane.

  4. Wojtek says:

    Stas – tragedia jest, ze u nas najwiecej do powiedzenia maja politycy, ludzie ktorzy w wiekszosci w zasadzie na niczym sie nie znaja, bo zyja w swoich bankach. Przeciez ich wystarczy chwile posluchac i czlowiek ma dwa wyjscia – albo popasc w depresje, albo sie z nich po prostu smiac. Wybieram druga opcje.

  5. Sylar says:

    Tak sobie myślę, to by pasowało. Wszak jesteśmy mocarstwem, więc aspirujemy teraz do supermocarstwa.

    Ale NIE, zaraz. Chwila !! Chiny są na tym poziomie, więc jesteś już hipermocarstwem i musiałem przespać ten moment (kilka Wiadomości opuściłem w tym tygodniu). Tak właśnie widocznie czuje się nasz rząd pokazując Chinom ich miejsce w szeregu, tym symbolicznym upokorzeniem. 

    No ale tak poważnie, to bardza trafna analiza.

    1. Wojtek says:

      DziÄ™ki za komentarz! Ja też nie na bieżąco ze wszystkimi wiadomoÅ›ciami z kraju, ale te zmiÄ…zane z Chinami i PolskÄ… staram siÄ™ na bieżąco obserwować 🙂 ZaÅ› co do tego, co nasz rzÄ…d pokazuje, to mam jedynie komentarz taki, że pokazuje to, co może…

  6. stas says:

    może to by byÅ‚o i Å›mieszne, ale raczej jest tragiczne jak siÄ™ na to popatrzy w perspektywie konsekwencji- niestety “radosne” decyzje dajÄ… już o sobie znać,a dalej szkoda przewidywać.

  7. […] Wizyta pana Li – podsumowanie – czyli jak zmarnowaliÅ›my szansÄ™ na bardziej urozmaiconÄ… grÄ™ ze strony naszej dyplomacji. […]