Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Chiny » Pełnoetatowe dzieci-nasza szansa na ‘poskromienie’ Chin’

Pełnoetatowe dzieci-nasza szansa na ‘poskromienie’ Chin’

W zalewie informacji ciężko czasami pamiętać, co działo się tydzień temu. Ja to rozumiem. Zróbmy szybki test. Kto pamięta pana Li Hui’a? No tak, jak teraz wspomnę, to część sobie przypomni, bo ileż to nie było śmiechu z powodu jego imienia.

To pan Li – gdyby ktoś chciał sobie przypomnieć.
Tekst Pierwszy i Tekst Drugi

Co jeszcze pamiętacie? Że dyplomata? Że był w Polsce? Że był/jest specjalnym wysłannikiem Chin (o, brawo, brawo – ktoś pamięta!).

Ale ja nie o tym. To, co ważne, to fakt, że to osoba, która działa w swojej działce ładnych kilka dziesięcioleci. To osoba, która na swojej działce zna się jak mało kto.

Co z tego?

Powoli, powoli.

UE, słowami pani Ursuli, która jest dobrym politykiem (dobrym, bo w końcu do takiej pozycji się dochrapała, ale mało kto pewnie wie w czym innym niby jest jeszcze dobra, w czym ma doświadczenie), rozpoczęła śledztwo w sprawie rzekomych subsydiów dla chińskich samochodów elektrycznych.

No i git. Pani Ursuli umyka kilka oczywistych spraw (chociażby: samochody te w Europie są nagle dwa razy droższe niż w Chinach, co jakoś się nie spina z tym, że niby chiński rząd je dofinansowuje, żeby zalały europejski rynek), ale przecież wiadomo, że nie chodzi o to, żeby skupić się na rzeczywistym problemie, ale udawać, że coś się robi i że – oczywiście, to przecież jest główny cel ich pracy – dba się o prawa konsumentów w UE! To o Was chodzi! Pani Ursula z innymi nieba by Wam uchylili, pod warunkiem oczywiście, że to niebo jest unijne (z wszelkimi certyfikatami).

W czym więc problem?

No i teraz przechodzę (w końcu) – tworząc klamrę (mam nadzieję, że docenicie ten zabieg stylistyczny 😉 ) do postaci, której imię i nazwisko większości z Was nic nie powie. Wan Gang. Ta-daa! Nic nie mówi, prawda?

Wan Gang? Ktoś? Coś? Nikt?


Ok. Jak rozumiem chcecie, żebym Wam o nim opowiedział. Skąd to wiem? Ano stąd, że przeciwnym razie już byście tego nie czytali 😊

Otóż pan Wan Gang to swego czasu (lata 2007-2018) minister nauki i technologii Chin.

To pan Wan Gang

Phi, my też mamy super ministrów. Doświadczonych polityków, z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem zawodowym, zdobywanym na wolnym rynku, w zagranicznych firmach (bo przecież nie po znajomościach w firmach, gdzie państwo może wkładać byle kogo, byle tylko mu CV przygotować, prawda?).


Wróćmy jednak do pana Wan. Ten pan – jak pan Li Hui – był i jest osobą z bogatym doświadczeniem. To nie był gość wstawiony na stanowisko, bo jest z partii, czy dlatego, że miał odpowiednie znajomości. Pan Wan z wykształcenia jest inżynierem. Pan Wan pracował w latach 90. ubiegłego wieku w Niemczech dla firmy Audi. Nie jako przynieś-wynieś-pozamiataj-dajmy-mu-się-sprawdzić-w-biznesie, tylko jako inżynier w departamencie rozwoju i badań (od roku 1991, zaraz po tym, jak uzyskał tytuł dr.). W roku 1996 awansował na stanowisko kierownika technicznego w dziale produkcji i technologii. Zawodowo związany także z uniwersytetem Tongji, gdzie długie lata wykładał.

Ważny w jego karierze jest rok 2000. Wtedy to Wan przedstawił (poparty badaniami tak jego jak i jego studentów) strategiczny plan dotyczący rozwoju samochodów na nową/czystą energię – jako początku dla znaczącego rozwoju chińskiego sektora motoryzacyjnego. Propozycję swoją zaprezentował chińskiej Radzie Państwa. I teraz uwaga – wysłuchano go, zarówno w Ministerstwie Nauki i Technologii jak i Państwowej Komisji Ekonomii i Handlu (obecnie Ministerstwo Handlu).  Efekt? Końcem roku 2000 wrócił do Chin na zaproszenie Ministerstwa Nauki i Technologii i został liderem projektu 863.

Program 863, znany też jako Państwowy Plan rozwoju High-Tech, miał za zadanie wsparcie rozwoju zaawansowanych technologii w Chinach. Zainspirowany planem Reagana z roku 1983 (Strategic Defense Initiative – bardziej znane pod chwytliwą nazwą „Star Wars”/Gwiezdne Wojny) rozpoczął się w roku 1986 (plan podpisany został przez Deng Xiaopinga błyskwicznie – po raptem po 2 dniach od przedstawienia). Jego wymierne efekty (o których wiemy 😉 ): procesor Lonngson (LongXin), superkomputer Tianhe i statek kosmiczny Shenzhou.


Temu panu (głównie, ale oczywiste, że to nie on sam za wszystkim stał) Chiny zawdzięczają pomysł na rozwój sektora samochodów elektrycznych. Za tym sukcesem stoją też inni, którzy wiedzieli, że wymagać to będzie wsparcia całego rządu. Poszły więc za tym pomysłem subsydia, ulgi podatkowe, kontrakty zakupowe – wszystko to po to, by z jednej strony wykreować podaż, ale i popyt. Żeby dać szansę lokalnym firmom, ale i ludziom zainteresowanym elektrykami.

W jednym z wywiadów pan Wan na pytanie, skąd wziął się ten pomysł, odparł, że główne powody były dwa – z jednej strony chęć rozwinięcia obszaru, na którym Chiny mogłyby dominować i przewodzić, z drugiej zaś chęć walki z zanieczyszczeniem w Chinach (przez długie lata Chiny od tematu uciekały, wprowadzając co prawda na papierze różne regulacje, ale które to pozostawały na papierze – aż w zasadzie, z moich obserwacji, do roku 2017 – pisałem w tym temacie TUTAJ). Ten obecny sukces Chin, który przysparza nam w Europie problemów, to nie jest, jak widać, efekt jakiegoś zrywu. To był plan wdrażany konsekwentnie od lat. Oczywiście – żeby nie było – nie wszystkie chińskie plany są równie udane, ale nawet jak wypali jeden na trzy, to efekty są widoczne.

Jak bardzo są widoczne – wystarczy sprawdzić Global Innovation Index, czyli Światowy Indeks Innowacyjności i zobaczyć, gdzie znajdują się Chiny. A znajdują się na miejscu 11. Jako państwo aspirujące do bycia zamożnym państwem, to trzeba przyznać, że robi to wrażenie. Żeby mieć punkt odniesienia – Polska znajduje się na miejscu 38.

Global Innovation Index, raport za rok 2022. TUTAJ znajdziecie więcej (po angielsku). Jak widzicie – po pierwszej 10. – da się!

Popatrzmy teraz – czy nie daje nam do myślenia, że w Chinach o wiele częściej niż u nas obsadza się na stanowiskach ludzi, którzy mają rzeczywiste predyspozycje do zasiadania na tychże stanowiskach?


Gdzie w tym wszystkim moje doświadczenia związane z automotivem w Chinach? Spokojnie, co prawda zębów na automotivie nie zjadłem, ale udowodniłem sobie, że nie taki ten diabeł straszny, jak go malują. Oczywiście o wielu rzeczach pisać nie mogę, bo żyją jeszcze ‘aktorzy’ różnych moich przygód, tym niemniej mogę powiedzieć, że takich osób jak pan Wan jest w Chinach trochę. To nie są osoby, które swoją pozycję zawdzięczają wujkowi posłowi, czy takiemu lub innemu patronowi. To są osoby, z których dumny byłby profesor Matczak 😉 – zapierniczające, bo wiedzące, że dzięki wytrwałości i doświadczeniu da się piąć po ścieżkach kariery. Wymagania, jakie w Chinach miały firmy zachodnie firmy automotive były wyższe, niż wymagania na rynkach lokalnych. Wynikało to z tego, że Chińczycy byli oględnie mówiąc bardziej niemieccy od Niemców. Wiem, bo dostarczaliśmy z moim zespołem (jako firma) komponenty m.in dla BMW w Chinach.


Ale, żeby i tu dać łyżkę dziegciu – pamiętam lata temu jedną z rozmów z moim teściem, kiedy to spieraliśmy się o rozwój Chin i o ew zagrożenia – już wtedy mówiłem mu – pracując na co dzień z Chińczykami w różnym wieku, że największego zagrożenia upatruje w tym, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Młodzi nie byli chętni do pracy równie wytężonej jak ich rodzice i nie przywykli do wielu wyrzeczeń, które dla ich rodziców były chlebem powszednim. Efekty widać obecnie – bo przecież omawiany już temat bezrobocia wśród młodych to także efekt poprawy warunków i często świadomej decyzji – nie pracuję, utrzymają mnie rodzice. Ostatnimi czasy modne jest określenie: pełnoetatowe dziecko (全职儿女), co oznacza ni mniej, ni więcej, tylko ‘dziecko’, które zajmuje się ‘full-time’ domem i rodzicami, otrzymując w zamian wynagrodzenie (bo nie kieszonkowe).

Przykładowe zadania ‘pełnoetatowego dziecka’: wyprowadzić psa, posprzątać mieszkanie, przygotować jedzenie, iść z rodzicami na spacer. Grafika pochodzi z chińskiego artykułu o tymże fenomenie.

Wracając do punktu, od którego zaczęliśmy, czyli Pani Ursuli i jej pomysłu na ‘walkę’ z Chinami – czyli zabawę w śledztwa i ewentualnymi cłami na chińskie elektryki. Takie luźne przemyślenie: mamy – mówię o Europie jako całości – polityków, których podobno wybieramy w demokratycznych wyborach. To oczywiście bzdura, bo nikogo nie wybieramy. Wybieramy partie, a kogo te partie wstawiają na biorące miejsca, to jest ich broszka a nie nasz wybór. No ale tak nam się wmawia, że wybieramy. Ci ‘wybrańcy’ obsadzają później różne stanowiska, bez względu na to, czy mają, czy nie mają kwalifikacji. Często też takich delikwentów się ‘legenduje’ – czyli nawet jak nie ma doświadczenia, to się wsadza takiego/taką na stanowisko. Po roku na kolejne. Potem znowu na kolejne. Po kilku takich skokach i po kilku latach osoba taka nagle pokazuje super CV – gdzie to nie był(a), czego to nie zrobił(a). W rzeczywistości jak nic nie potrafił(a), tak dalej nic nie potrafi, ale na papierze wygląda na mocną. Efekty obserwujemy na co dzień.

I teraz zastanówmy się – jak mamy z Chinami rywalizować? Wszędzie tam, gdzie dzięki naszej nieudolności odstajemy będziemy zamykać rynek, czy wprowadzać zaporowe cła? Czy to nasza przyszłość? No chyba nie – przecież jeśli spojrzeć na ranking innowacyjności to wcale nie jesteśmy na straconej pozycji! Inne oczywiście pytanie gdzie w tym wszystkim widzimy nasz kraj – Polskę? Czy jedyną szansą jest nakłonienie wszystkich młodych Chińczyków, żeby zostali pełnoetatowymi dziećmi? 😉

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: , , , , , , , , , , , , ,

5 komentarze(y) do wpisu: "Pełnoetatowe dzieci-nasza szansa na ‘poskromienie’ Chin’"

  1. stas says:

    Dyrektywy UE – są chyba jak wiatr przyniesie – wygląda na to jakby planowanie społeczne i polityczne było na poziomie “chybił /trafił; patrząc na kolejne rozwiązywanie przez p. Ursulę problemu napływu tabunów , w dalszym ciągu nazywanych “migrantami”, ciemnoskórych młodych mężczyzn trudno oprzeć się wrażeniu, że na poziomie tzw. unijnym wszystko się jakoś “rozłazi”. No więc boimy się zawansowanej chińskiej technologii- ją blokujemy , bo z innym problemem nie radzimy sobie??? No nie radzimy- albo raczej realizujemy jakiś chory plan- aż strach myśleć jaki.
    No i teraz kolejny problem jak w całym tym chaosie społecznym- a on jest- niedawne akcje we Francji- przekonywać społeczeństwa do różnych spraw- oczywiście najlepiej jak gdzieś jest wróg, któremu musimy się przeciwstawiać:)
    A dzieci na pełnym etacie – podobnie jak w Polsce jest to problem, z którym będzie coraz trudniej; z jednej strony rodzice, którzy wyszli z biedy i osiągnęli jakiś status materialny i z drugiej młodzi, którzy mieli wszystko podane na tacy i wychowani przez tychże rodziców już z przekonaniem , że im się wszystko należy.
    I tu mi się przypomina taka historia rodzinna, kiedy małą dziewczynkę przekonywano, że musi się uczyć, bo kiedyś musi pracować i zarabiać pieniążki na zakupy- odpowiedziała rezolutnie, że pieniądze to będzie brała z tego okienka co się wkłada taką kartę:):) No i młode pokolenie ma taką mentalność , że pieniądze to karta :):)
    Odrębny temat to tzw. “właściwi” ludzie na właściwych stanowiskach:)

  2. Wojtek says:

    Stas – tradycyjnie – glosno sie mowi o jednych sprawach, zeby inne zalatwiac po cichu – to dotyczy polityk mniejszych i wiekszych. UE wyjatkiem tutaj nie jest. Przypadek tego sledztwa odnosnie chinskich samochodow jest jednym z takich przypadkow. Nie mam nic przeciwko sledztwom – jesli Chinczycy stosuje dumping cenowy, to powinno sie to ujawniac. Problem mam jedynie z tym, ze pokazuje sie to, jako niemal glowna przyczyne naszych problemow w sektorze automotive. Faktem, ze samochody sa coraz drozsze jakos sie juz nie zajmujemy – Ci szefowie firm motoryzacyjnych, ktorzy maja swoje zdanie (oczywiscie, ze nie obiektywne, w koncu odpowiadaja za swoje firmy), jakos nie sa naglasniani, bo to co mowia, nie pasuje do narracji. Wiec trzeba to mowic glosno – problemy europejskiego automotive to takze efekt polityki klimatycznej, jaka forsuje sie w UE. Przydaloby sie referendum, gdzie zapytano by ludzi – czy jestes za tym, zebysmy byli ‘fit’ klimatycznie do roku …… ale placili za samochody XX % wiecej? Oczywiscie nikt takiego pytania nie zada, bo odpowiedz bylaby oczywista. Ludziom po prostu nie przedstawia sie calego obrazu.

    Co do mlodych i ich bezrobocia – to nie jest oczywiscie jakis fenomen jedynie chinski. Ten sam problem maja – co pokazywalem niedawno we wpisie i o czym mowilem u Leszka Slazyka – Indie. W Indiach problemem jest dodatkowo co innego – wciaz duzy udzial rolnictwa – problemy tam skutkowac beda bezrobociem wsrod mlodych. A wracajac do Chin – na to zjawisko (‘wygodnictwo’) zwrocilem uwage lata temu – zjezdzajac Chiny wzdluz i wszerz. Stad tez np w mojej obecnej branzy o automatyzacji i robotach w produkcji mowie od 2017 – co prawda wszystkich problemow nie rozwiaza, ale daja drugi oddech wielu firmom.

    Watku wlasciwych ludzi na wlasciwych miejscach nie bede rozwijal – wyszlo by poza ramy komentarza 😉 Tylko w ramach pewnego podsumowania – zabawnym jest ogladac tych naszych politykow z wszelkich opcji przy okazji obecnej kampanii wyborczej – bo jak sie popatrzy co to za ludzie, co reprezentuja i jakie maja doswiadczenie, to dojsc mozna do wniosku, ze sa jedynie tubami takich czy innych rozdajaych karty

  3. stas says:

    Zabawnym nie jest – niestety- oglądanie wszelakiej opcji “naszych polityków” przy okazji kampanii wyborczej – jest to porażające i choć oni się uważają za kastę z wyższej półki to raczej powinni być z tej archiwalnej albo towaru niepełnej jakości :):)

  4. Wojtek says:

    Stas – mnie to bawi, bo w zasadzie nic innego nie moge z tym zrobic. Festiwal udawania, ze ludzie maja wplyw na cokolwiek trwa w najlepsze. Nie wiem za kogo sie politycy u nas uwazaja i niewiele mnie to interesuje – co soba reprezentuja, to widac kazdego dnia.

  5. stas says:

    Ale potencjalny wyborca- czyli ja :(:(- karmiony “duchem demokracji” dostaje oczopląsu i mdłości w tej słownej przepychance. I staje przed hamletycznym dylematem – Być albo nie być- oto jest pytanie!!!