Wpisy Komentarze

Zapiski z Chin » Chiny » Być w Chinach czy nie być? Casus Pana Suskiego

Być w Chinach czy nie być? Casus Pana Suskiego

Proszę, proszę, kolejna afera, tym razem niedawno ‘przyłapano’ Pana Suskiego w Chinach na jakiejś oficjalnej konferencji. 

I oczywiście znowu burza, bo jakże to tak, jak ktokolwiek z Polski może się pojawić konferencji organizowanej przez chińskie władze. Wyjaśniam więc kilka rzeczy, z mojego punktu widzenia istotnych:

– na takich spotkaniach trzeba bywać (inna sprawa, że z konkretnym pomysłem na ‘siebie’ – a tego nam w dalszym ciągu brakuje)

– jak już się na takich spotkaniach jest/bywa – to się później nie opowiada na zasadzie, że przecież wszyscy byli, to i ja byłem (jak to próbuje Pan Suski robić) – powinno się powiedzieć wyraźnie: byłem, bo tego wymaga interes Polski, żeby na takich spotkaniach być.

Jasne, podniesie się od razu larum, że jak to tak, że komuniści, że to i tamto. Drodzy oburzeni – zdecydujmy się więc – chcemy mieć coś z Chinami do czynienia, czy nie? Nie da się tak okrakiem siedzieć – no byłem, ale w sumie to nie chciałem, tylko że wszyscy byli, to co miałem zrobić?

Efekt jest taki: Chińczycy świetnie zdają sobie sprawę, że Pan Suski był trochę z przymusu (no bo coś w temacie poprawy relacji gospodarczych polsko-chińskich przydałoby się robić, a poza tym wszyscy inni też byli), więc też odpowiednio to potraktują i nie będą w jakiś zdecydowany sposób na nas liczyć (bo skoro oglądamy się tylko na innych a nie twardo gramy swoją grą, to po co marnować na nas czas?).

Szkoda, że nikt, kto ma jakieś pojęcie o Chinach, nie powiedział tego Panu Suskiemu – gospodarze z jednej strony chca wyjść ze spotkania z twarzą (stąd też pochwalenie się dużą liczbą uczestników), więc jak już się decyduje wybrać, to się później całego efektu nie psuje takimi wypowiedziami że w sumie to się tam nie chciało być. Jeśli taki jest interes Polski, jeśli taka jest nasza strategia – to się mówi głośno i wyraźnie.

I najważniejsze – czy my możemy się w końcu określić, co chcemy załatwiać/budować poprzez nasze relacje z Chinami? Jeśli nam przeszkadzają Chiny, to przecież nikt nas nie zmusza do współpracy z nimi! Skończmy wtedy z udawanym zainteresowaniem “na wszelki wypadek” i skupmy się na innych kierunkach. Mam bowiem wrażenie, że u nas nie ma jasno określonych celów i nasze działania to jest to zawsze taka wypadkowa tego, co się wokół nas dzieje…

Napisal

Od 2005 w Chinach, gdzie mieszkam, pracuję, obserwuję i piszę :-)

Wpis z kategorii: Chiny · Tagi: , , , , , , , , , , , , , , ,

1 komentarz do wpisu: "Być w Chinach czy nie być? Casus Pana Suskiego"

  1. stas says:

    No cóż podzielam opinię- z perspektywy -już osoby mało zainteresowanej polityką- a wyrosłej w czasach minionych- scenografia co prawda inna ale strategie działania takie same.