Zapiski z Chin » Azja, Chiny, Szanghaj » Jeszcze o wirusie
Jeszcze o wirusie
Codzienne aktualizacje z liczbą zainfekowanych i liczbą zgonów zgodnie z przewidywaniami pokazują wzrost tychże (stan na dzisiaj na godzine 10 to ponad 11800 zachorowań i 259 zgonów, gdzie wiekszosc tych przypadkow dotyczy prowincji Hubei z ponad 7150 zachorowań i 249 ofiarami).
Zanim wszystkie obostrzenia wejdą w życie, choroba będzie zbierała żniwo. Najgorsze – przynajmniej dla mnie – jest to siedzenie w domu, bo człowiek się na niczym nie może skupić na dłużej, szczególnie gdy na głowie ma dwójkę małych rozrabiaków, których trzeba czymś zająć.
Kolejne miasta i prowincje publikują informacje o powrocie do pracy 10 lutego, zamiast 3 – takie ogłoszenia pojawiły się w Szanghaju (gdzie obecnie przebywamy z cała rodziną), Ningbo, Pekinie, prowincji Guangdong. To oczywiście może się zmienić i data powrotu do biur może ulec przesunięciu o kolejny tydzień – w zależności od tego, jak będzie rozwijała się sytuacja.
Dziś więc dla odmiany krótka notka o tym, jak firmy reagują na sytuację. Sporo firm będzie pracowało z domów – tak jak np moje biura w Ningbo i w Pekinie. Wszystkim pracownikom zaleciliśmy nie wychodzenie z domów bez konieczności, jeśli już muszą wyjść, to używanie maseczek na twarz (przypominając, że twarz dotyczy też nosa – bo widziałem też i takich, którzy maseczki mieli tylko na ustach, zostawiając odkryte nosy), częste mycie rąk ciepłą wodą z mydłem, albo środkami na bazie alkoholu, unikanie większych skupisk ludzi, unikanie poruszania się transportem zbiorowym (samoloty, pociągi, autobusy) – innymi słowy, jeśli nie jesteś w Pekinie czy w Ningbo, nie przemieszczaj się, zostań w domu.
Zaczeliśmy prowadzić także aktualizowane codziennie listy ‘obecności’ – gdzie który z naszych pracowników przebywa, jaki jest stan jego zdrowia. Dzięki temu będziemy mogli reagować w sytuacji, gdy ktoś się przemieszcza (biorąc pod uwagę, że taka osoba – dla pewności – powinna przebywać w izolacji przez 10-14 dni, aby wykluczyć infekcję). Wraz z moimi kadrowymi w Ningbo i Pekinie mamy nasz zespół kryzysowy, gdzie na bieżaco informujemy się o nowych zaleceniach czy stanie naszych pracowników. Ważne też, żeby wszyscy nasi pracownicy dostawali takie same informacje z jednego źródła – stąd konieczność kontrolowania tego, co jako firma przekazujemy. Taki sam zespół zarządzania kryzysowego mamy także z naszymi kolegami z wszystkich oddziałów na świecie (UK, Włochy, USA).
Od poniedziałku zaczynamy kontaktować się z naszymi dostawcami – żeby zrozumieć sytuację u każdego z nich (ile osób jest na miejscu, ile osób jest wciąż poza miastem gdzie zlokalizowana jest fabryka, jaka jest sytuacja u ich poddostawców, jakie są aktualne zalecenia lokalnych władz).
Do tego nasi koledzy w Europie i USA pracują nad listami priorytetów – bo o ile mamy zapasy na stanach magazynowych, to one się kiedyś skończą, więc musimy wiedzieć czego na ile nam wystarczy i zderzyć to z tym, co mamy u naszych dostawców i poddostawców. Do tego dojdzie problem z transportem – bo ta sytuacja dotyczy całych Chin, więc każdy będzie chciał zabezpieczyć swoje dostawy, stąd też przygotowujemy się na bardzo intensywny okres.
Wpis z kategorii: Azja, Chiny, Szanghaj · Tagi: blog o Azji, blog o Chinach, koronawirus, Polacy w Chinach, Polak w Azji, Polak w Chinach, Szanghaj, wirus, wirus w Chinach, wirus Wuhan, Wojciech Szymczyk, Wojtek Szymczyk, Wuhan, zapiski z Chin, Zapiski z Panstwa Srodka
No coż trzeba mieć nadzieję, że jeśli już wiadomo jaki to wirus( no oczywiście nie chodzi o nazwę) to uda się opracować antidotum . Pewnie że sytuacja jest trudna jeśli ma się funkcjonować normalnie – współczuję tym ludziom , którzy są w obszarze epicentrum. Tak czy owak sytuację będzie utrudniała pewnie też pogoda – u nas tez jest to sezon grypowy i wszyscy wiedzą że należy unikać skupisk ludzi , ale żyć trzeba.
Życzę Chińczykom, żeby jak najszybciej opanowali sytuację- robili na mnie wrażenie dobrze zorganizowanych i subordynowanych – a to połowa sukcesu.
Stas – pogoda, przynajmniej w Szanghaju, na szczescie sloneczna, wiec to jest juz jakis pozytyw. W niektorych miejscach srodki sie jeszcze zaostrza, starajac sie ograniczac ryzyko (np wynajmujacy mieszkania musza informowac, jesli wynajmuja komus z regionow szczegolnie zagrozonych – tacy lokatorzy pewnie beda profilaktycznie badani). Co do antidotum to trudno powiedziec, na opracowanie takowej potrzeba czasu. Tutaj raczej bym liczyl na sloneczna pogode.