Zapiski z Chin » Azja, Chiny, Szanghaj » Koronawirus i Chiny
Koronawirus i Chiny
Ledwo co zaczął się ten nowy rok, a tu jeszcze zamieszanie związane z koronawirusem. Pojawia się na ten temat tyle newsów, że nie będę powtarzał ich, bo szkoda mojego i Waszego czasu – tym bardziej, że to co napisałbym dzisiaj, jutro najprawdopodobniej będzie już nieaktualne.
Będzie więc o czymś innym.
Wróciliśmy z wypoczynku w Japonii do Szanghaju, przylecieliśmy z Nagoii. Na lotnisku w Szanghaju trzeba było przejść bardziej skrupulatną niż zwykle kontrolę (skanery temperatury ciała). W naszym samolocie nie było problemu z żadnym z pasażerów, więc wszystko poszło gładko. Wiemy, że wcześniejszy samolot został skierowany na kwarantannę (na pokładzie znajdowali się mieszkańcy Wuhan, które to jest uznane za ‘ground zero’ dla wirusa).
Dlaczego wróciliśmy do Szanghaju? Obawialiśmy się, że jeśli miasto zostanie zablokowane, będziemy mieli problem z poruszaniem się i mimo wszystko lepiej być w dobrze rozwiniętym Szanghaju niż poza nim – tutaj jest się w końcu u siebie w domu, można zrobić zapasy i czekać na rozwój wypadków.
Wygląda zresztą, że wprowadzane przez władze Szanghaju, ale i wielu prowincji ograniczenia i zalecenia:
- przedłużenie ‘wolnego’ do 9 lutego (czyli o tydzień),
- zablokowanie niektórych miast (Wuhan i tych najbliżej położonych),
- zalecanie niewychodzenia z domów jeśli to nie jest konieczne,
- unikanie większych zgromadzeń,
- zalecenie stosowania maseczek chirurgicznych,
- częste mycie rąk (najlepiej środkami na bazie alkoholu)
jest słusznym krokiem – pozwoli ograniczyć przyrost zachorowań. Ale też nie oszukujmy się – podawana codziennie liczba zarażonych będzie jeszcze rosnąć.
Nie ma jednak co popadać w histerię – śmiertelne przypadki to w większości osoby starsze, osłabione, z problemami zdrowotnymi.
Owszem, sytuacja jest poważna, bo też nie wiadomo do końca z czym mamy do czynienia. Czy należy dać się jednak zwariować? Zawsze mnie denerwowało nakręcanie się, urojenia i powtarzanie na zasadzie bo ona powiedziała, że on powiedział. Trzymajmy się faktów.
A te są takie, że Chiny próbują sobie poradzić z tą sytuacją. Pewne rzeczy (blokada Wuhan) można było wprowadzić wcześniej, ale to takie trochę gdybanie. Teraz tak można gdybać – ale spróbujcie się postawić na miejscu osoby(osób) podejmujących taką decyzję, na ile rzeczy trzeba zwrócić uwagę: czy dane które mamy usprawiedliwiaja tak drastyczną metodę? Czy zagrożenie jest na tyle poważne, żeby decydować się na taki krok? Czy taki krok nie spowoduje wybuchu paniki? Jak zareagujemy, jeśli taka panika wybuchnie?
Przy okazji różnych ekstremalnych sytuacji pojawiają się i tacy, którzy chcą błysnać ‘przy okazji’. Na zasadzie popatrzcie – jestem w centrum tych wydarzeń! Pal licho, jeśli starają się być obiektywni. Problem z tymi, którzy mają tendencje do koloryzowania (a jak świadczy popularność aplikacji typu Instagram takich ludzi jest cała masa) – bo oni mogą niepotrzebnie podgrzewać atmosferę. Pozwólmy lekarzom robić swoją robotę, specjalistom od wirusów swoją, zaś oficjalom swoją.
Wpis z kategorii: Azja, Chiny, Szanghaj · Tagi: blog o Azji, blog o Chinach, Chiny, koronawirus, koronawirus Chiny, Polacy w Chinach, Polacy w Szanghaju, Polak w Azji, Polak w Chinach, wirus, Wojciech Szymczyk, Wojtek Szymczyk, zapiski z Chin, Zapiski z Panstwa Srodka
Fajnie, że dałeś znać o Was oraz o sytuacji
pozdrawiam
Boguśka
Bogusia – specjalnie napisałem, bo wiem, że w Polsce przedstawia się wszystko troche katastroficznie. A powodów do paniki nie ma, choć oczywiście sytuacja jest poważna jak to w takich sytuacjach.
No ja myślę, że sytuacja jest poważna- na pewno jest to u nas też sezon grypowy i to też różnie wygląda- zawsze są jakieś komplikacje i to napędza strach.
Zawsze każą w takich sytuacjach unikać skupisk ludzi- wirus grypy przenosi się szybko- no a w Chinach raczj trudno unikać dużych skupisk ludzi:)
Życzę ludziom, żeby im się udało przeżyć wtakiej atmosferze.
No a Nam- abyśmy ZAWSZE ZDROWI BYLI!!!
Stas – stad tez kto tylko moze, to siedzi w domu. Na szczescie czesc zakupow mozna zrobic online bez wychodzenia z domu. W sumie najgorsze to jest wlasnie do siedzenie w domu, bo ani wyjsc, ani sie czyms zajac na dluzej i do tego zwiekszajaca sie liczba zachorowan publikowanych codziennie nie wplywa pozytywnie na morale.